11 kwietnia 2018

Krokusowe dywany w Tatrach 2018 + wiosenny Nosal

8 kwietnia 2018

Siedzę w autobusie do Zakopca, 6.40 rano. Szwagropol oczywiście zapełniony do ostatniego miejsca (krokusowy weekend zobowiązuje) - no to ruszamy na powitanie wiosny w Tatrach! (w Beskidach witaliśmy ją dwa tygodnie temu na Łopieniu) I może jakby się udało zobaczyć jakieś krokusy, to byłoby całkiem super - chociaż normalnie w życiu bym nie pojechał w polskie Tatry w tego typu weekend, to jednak... przy 22 stopniach i lampie grzech nie skorzystać! :-D

Tatrzańskie krokusy 2018



Zakopianka to dzisiaj... brak korka (!). Sama zimowa stolica Polski wita mnie brakiem ludzi na dworcu i słońcem - cud, miód i orzeszki. Kiedy wysiadam w Kuźnicach, zadaję sobie pytanie "czy to na pewno są TE Kuźnice?" - nie ma kolejki do kolejki, jest dużo mniej ludzi, niż normalnie! W sezonie rzecz nie do pomyślenia.

Część 1 - Nosal, góra z urwiskiem


Ze względu na mój totalny brak doświadczenia zimowego (w końcu kwiecień to w Tatrach jeszcze zimowe warunki) wybieram na cel Nosal, niską górkę, którą doskonale widać z Kuźnic. Od czegoś trzeba zacząć - nawet jeśli to "coś" ma nikczemne 1206 m n.p.m. ;-) a poza tym chciałem tam odbić jeszcze w ubiegłym roku, w czasie wycieczki na Halę - więc cel narzucił się prawie że sam!

Początek to już znany mi kamienny chodnik z niebieskim oznakowaniem (i odrobiną starego śniegu/lodu) - ale on po 10 minutach odbija na prawo w stronę Boczania, a "mój" zielony szlak idzie prosto. Kamienie się kończą, szlak przechodzi w wąską leśną ścieżkę aż do Nosalowej Przełęczy - sama przełęcz jak przełęcz (chociaż wygląda całkiem sympatycznie). Zaczynają się widoki!

Tłumów w Kuźnicach nie stwierdzono

W stronę Nosalowej Przełęczy

Widoki na Nosal i część Zakopanego

Podejście pod przełęcz

Nartostrada z Kasprowego do Kuźnic

Widoki z Nosalowej Przełęczy

Szlak na Nosal od Kuźnic


Nosal osiągam bezproblemowo po 40 minutach. Nigdy wcześniej mnie tu nie było, raczej pomijałem te reglowe pagóry - zresztą moim pierwszym "poważnym" tatrzańskim szczytem były... Rysy od Słowacji :-D (tym sposobem przez prawie rok miałem sytuację, że byłem na Rysach, a nie byłem nad Morskim Okiem). Zresztą regle to według mnie fajne cele na wiosnę - mniej wymagające i łatwiej dostępne, niż szczyty "z prawdziwego zdarzenia", a oferują też dość dobre widoki! (co nie znaczy, że nie można sobie na nich zrobić kuku - bo chociaż Nosal jest naprawdę kurduplowaty, to jednak jest z niego gdzie zlecieć - na zachód, do Kuźnic, które widać stąd jak na dłoni, opada 150 metrów urwiska (podobno ulubione miejsce okolicznych samobójców)).

Jedyna trudność na Nosalu to skałka, która i tak raczej jest łatwa do przejścia

Panorama z Nosala (m.in. Kuźnice i Giewont)

Wysokie z Nosala prezentują się nieźle

Zakopane i Gubałówka z Nosala

Tatry Wysokie zdecydowanie górują nad wszystkim
  
Widoki na Śpiącego Rycerza

Nosalowe skałki szczytowe


Szczytowe skałki okupuję przez dłuższą chwilę (momentami ciesząc się nawet samotnością) - i potem schodzę z powrotem na Nosalową Przełęcz. Plan w sumie był na Kalatówki, ale na przełęczy widzę żółty szlak na Polanę Olczyską - czyli kolejne miejsce, w którym mnie jeszcze nie było. Może tam będą krokusy? ;-)



Część 2 - krokusowo ;-)


Krokusów póki co nie ma, ale za to jest śnieg pod nogami i wiatrołomy - po kolejnej półgodzinie docieram na polanę. I tu już kwiatki są! Może nie dywany (bardziej dywaniki), ale jednak są, wyglądają całkiem ładnie - i co najważniejsze, nie ma ludzi, jest może 5 osób na krzyż (jak nie w weekend!). Robię sesję zdjęciową i staję przed kolejnym wyborem szlaku. Opcje są zasadniczo 3: Jaszczurówka (czyli w sumie powrót do miasta), Wielki Kopieniec i już znany mi szlak na Nosal.

Widok na Nosal ze szlaku do Doliny Olczyskiej

Krokusy są, ale to jeszcze nie dywany
  
Tatrzańskie krokusy, kwiecień 2018

Są krokusy czy ich nie ma?
  
Szałas na Polanie Olczyskiej


Chociaż normalnie tego nie lubię - robię w tył zwrot (w międzyczasie na polanę dociera kilkudziesięcioosobowa grupa...) i po raz trzeci dzisiaj melduję się na Nosalowej Przełęczy ;-) stamtąd pozostaje mi już tylko zejście do Kuźnic. Nie chcę już kończyć wycieczki, więc wpada mi do głowy jeszcze Polana Jaworzynka (ale lodowisko na szlaku skutecznie mnie zniechęca). W takim razie... zostaje powrót do pierwotnych planów. Czyli Kalatówki, na które też wcześniej mnie nie zawiało! Tu już ludzi jest sporo, chociaż do armagedonu jeszcze dość daleko (tym bardziej, że wszystkiego pilnują wolontariusze) ;-)

Na Kalatówkach krokusów jest już więcej, tworzą coś, co można nazwać "dywanami" (całość jest zdecydowanie większa, niż na Olczyskiej). Oczywiście to owocuje kolejną, w sumie to nieuzasadnienie dużą sesją zdjęciową (na samych Kalatówkach zrobiłem chyba z pół giga) - aż w końcu bateria się wyczerpuje. Wracam do Kuźnic niebieskim szlakiem, po drodze walcząc ze ślizgawicą na ścieżce.

Szlak na Nosalową Przełęcz

Kopieńce widziane spod Nosalowej Przełeczy

Kuźnicki potok Bystra

Szlaki na Kalatówki

Szlak Kuźnice-Kalatówki

Osławione już "krokusowe dywany" na Kalatówkach

Kalatowskie krokusy
  
Fioletowa o tej porze roku Polana Kalatówki

Krokusowo

Jeszcze ciągle krokusy na polanie

Kalatówki i Hotel Górski PTTK


Jakie były moje wrażenia po krokusach?


Krokusy (nieważne, czy w formie dywanów, czy nie) są po prostu ładne - nie da się ukryć! A z drugiej strony nie do końca rozumiem ten szał na nie (podobno w weekend w Chochołowskiej trzeba było stać w kolejce do kasy dobrą godzinę - więc bez przesady, bo są ładne, ale nie aż tak). Generalnie mi się podobało (i moim zdaniem każdy powinien to chociaż raz zobaczyć) - ale jednak widziałem w górach rzeczy, które dużo bardziej rzucały na kolana, niż krokusowe dywany ;-)


Nosal naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył - niby taki niski, a jednak po zaledwie 40 minutach oferuje niezłe widoki :-D idealny na jakiś wiosenny dzień, albo wtedy, kiedy nie ma czasu na zdobycie czegoś poważniejszego! Z polanami jest dość podobnie - malownicze i bardzo prosto osiągalne z dołu. Chociaż w lecie raczej będę celować gdzieś wyżej, to jednak chętnie jeszcze wrócę na regle!



Może zainteresować Cię też:



Tatry - najwyższe góry w Polsce, przez dość długi czas rzadko były moim celem podróżniczym. Teraz podoba mi się tam w zasadzie tak bardzo, jak w różnych innych górach - zajrzyj tutaj, żeby zobaczyć moje tatrzańskie artykuły. A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na Facebooku! (fb.com/zamiedzaidalej)
Share:

12 komentarzy:

  1. I nie miałeś tłumów! Bo weekendowe krokusy to prawdziwa walka o przetrwanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się zdziwiłem, co tak mało ludzi - i czemu nie ma korka na zakopiance :-D

      Usuń
  2. Dla mnie wiosna to najpiękniejszy czas w górach! Nietety nie udało się złapać w tym roku krokusów. Łudzę się, że może w Kirgistanie teraz kwitnie i że chociaż tam doświadczę górskich kwiatów! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam lubię każdą porę roku w górach - dla mnie każda ma swój urok! wiosną i zimą chodziłem chyba stosunkowo najmniej, ostatnio większość przypadała na lato/jesień :-D a za kwiaty w Kirgistanie trzymam kciuki ;-)

      Usuń
  3. Heh, Nosal, niby taka malutka, reglowa górka, nic poważnego, a nasza koleżanka złamała tam nogę! A tak poza tym, to fajnie Szymon zobaczyć u Ciebie nasze ukochane Taterki (i krokusy!), za którymi bardzo tęsknimy! Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie na takich "kapuścianych" pagórach też można sobie coś zrobić - w sumie człowiek uważa, że "a, taki Nosal ma 1200 m, więc kurdupel i nic się nie może stać" - a nogę można złamać. Albo zlecieć z zachodniej ściany wprost do Kuźnic :-D

      Usuń
  4. Tylko raz byłam "na krokusach" i choć wybór padł na Dolinę Chochołowską, to jak zobaczyliśmy tłumy samochodów przed wejściem, to szybko uciekliśmy na słowacką stronę :D A tam zero ludzi i miliony krokusów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie dlatego nie byłem w Chochołowskiej :-D bo to tam głównie walą ludzie - a w innych częściach Tatr (zarówno słowackich, jak i polskich) krokusy wcale nie są gorsze! chociaż chodziło mi po głowie wybranie się właśnie w TEN weekend do Chochołowskiej - zobaczyć te tłumy :-D

      Usuń
  5. Jak ja tęsknię za wiosną w Polsce! Po powrocie z pewnością odkopię wszystkie Twoje wpisy i zaplanuję sobie weekendowe wyjazdy po kraju. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję - PL też potrafi być fajna :-D (swoją drogą zazdro tej Azji - nie byłem na tym kontynencie 6 lat!)

      Usuń
  6. I pomyśleć, że nigdy nie brałem udziału w tym polowaniu na krokusa. Bo to wygląda naprawdę szałowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest całkiem ładnie! chociaż te 'dywany' moim zdaniem nie są najciekawszą rzeczą w górach :-D

      Usuń





W tej witrynie są wykorzystywane pliki cookie, których Google używa do świadczenia swoich usług i analizowania ruchu. Twój adres IP i nazwa użytkownika oraz dane dotyczące wydajności i bezpieczeństwa są udostępniane Google, by zapewnić odpowiednią jakość usług, generować statystyki użytkowania oraz wykrywać nadużycia i na nie reagować. (więcej informacji w polityce prywatności)

Poznajmy się!

Cześć! Mam na imię Szymon. Cieszę się, że się tu znalazłeś - nie pożałujesz! Znajdziesz tu relacje z moich podróży, praktyczne wskazówki i porady, fotografię podróżniczą i osobiste przemyślenia. Czytaj, oglądaj, inspiruj się i... ruszaj w świat! A jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to zwyczajnie napisz do mnie w komentarzu, na Facebooku czy mailem. (więcej o mnie tutaj)

Wesprzyj mnie lajkiem! :)

Moje artykuły

© Szymon Król / Za miedzą i dalej 2021. Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blog Archive

BTemplates.com