Dobra, zacznijmy może od tego, gdzie są te całe wulkany i jaka jest ich angielska nazwa, bo takową też posiadają:
"Mud Volcanoes" to inaczej Vulcanii Noroiosi (to pierwsze jest zangielszczeniem drugiego). Są położone nieopodal Buzau, na granicy Muntenii (Wołoszczyzny) i przedgórza Karpat Wschodnich - najlepiej chyba powiedzieć, że są "na południowym wschodzie Rumunii". Wtedy brak sporów o to, czy to Wołoszczyzna, czy Karpaty ;)
Pomimo, że to jest atrakcja na skalę w zasadzie europejską, to nie jest jakoś bardzo znana, żadna wycieczka w te strony nie obejmuje wulkanów. No dobra, a jak ktoś już wie o Noroiosi, to dociera zwykle tylko do jednego obszaru - a ich jest trzy!
Pierwszy, największy (i najpopularniejszy) to Paclele Mari (15,2 ha). Przed wejściem jest parking i pensjonat (cen nie sprawdzałem); żeby wkroczyć na teren Paclele Mari, trzeba zapłacić (4 RON/osoba), w końcu to rezerwat.
Drugi obszar to Paclele Mici (10 ha), położony kilometr z kawałkiem na południe od pierwszego. Moim zdaniem, chociaż mniejszy, jest daleko lepszy od Paclele Mari. Po prostu mniej turystów, paradoksalnie stożki są wyższe, jeziora większe, można go zobaczyć bez opłat (oficjalne wejście to także 4 RON).
No i jeszcze trzeci, najmniejszy obszar - Paclele Beciu (0,08 ha). Niestety, dojazd w ogóle nie jest oznakowany, a droga jest szutrowo - kamienista. Nie udało nam się tam dotrzeć :(
Propozycja wycieczki
Jako swoisty bonus, mam dla Was małą propozycję wycieczki; chyba najlepiej odwiedzić Noroiosi właśnie tak, jak my - rozkładając sobie zwiedzanie na 2 dni, żeby zobaczyć wulkany w różnych odsłonach (nie uwzględniam tu Paclele Beciu):
Dzień 1
Przyjazd wieczorem do Vulcanii Noroiosi de la Paclele Mari. Zwiedzanie rezerwatu wulkanicznych stożków (4 RON/osoba) o zachodzie słońca. Nocleg w pensjonacie przy Paclele Mari lub na dziko. (w okolicy są piękne połoniny!)
Dzień 2
Poranna/przedpołudniowa wspinaczka na wzgórze Paclele Mici (różnica wzniesień 80 metrów) od wschodniej strony. Zejście, przejazd na parking przy "oficjalnym" wejściu (które jest na wzniesieniu), spacer po wulkanach błotnych (4 RON/osoba).
No i na koniec mapa wycieczki (z lokalnego miasteczka, Bercy).
S.
Pięknie! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńNo i proszę, nie trzeba jechać daleko, żeby zobaczyć coś ciekawego ;)
OdpowiedzUsuńNajbliższe po rumuńskich wulkany błotne są... w Azerbejdżanie ;) więc w tej skali to niedaleko ;). A tak serio - to rzeczywiście Noroiosi są dosyć blisko.
OdpowiedzUsuńJak mi dzieciak podrośnie, muszę się z nią wybrać na taką wyprawę. Masz rację, że nie wulkany błotne są mało znane, bo choć interesuję się różnymi cudami natury w Europie, to nigdy o nich nie słyszałam... Rumunia to piękny i niedoceniany u nas kraj, baardzo bym się tam chciała kiedyś wybrać :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, mam nadzieję, że się uda! Noroiosi są naprawdę piękne, nie ma turystów, warto! ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowite te wulkany! :)
OdpowiedzUsuńDa ;)
OdpowiedzUsuńWulkany błotne pamiętam z Islandii i Azerbejdżanu. Ale te rumuńskie są znacznie bliżej więc może i tam się wybiorę :)
OdpowiedzUsuńWybierz się, bo piękne. Ja za to mam do odwiedzenia Islandię i Azerbejdżan ;)
Usuńtaka egzotyka, a się okazuje, że zaraz za miedzą, na wyciągnięcie ręki ;)
OdpowiedzUsuń900 km od polskiej granicy, 1050 od Krakowa, więc w miarę blisko, jakby się uprzeć, dałoby się dojechać w 1 dzień :)
UsuńWlansie za tydzien wybieram sie do Rumunii wiec sie przyda ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję! :)
UsuńPrzypomina mi to.. Hawaje, Wielka Wyspe. Jakos nie mysle o RUmunii w kategorii wylkanow - czlowiek sie zawsze czegos dowie. :)
OdpowiedzUsuńSerio Hawaje? ;) Człowiek się codziennie czegoś dowiaduje - i bardzo dobrze ;)
UsuńKurcze blade, trochę za bardzo na wschód od planowanej przeze mnie trasy przejścia Rumunii...Dałeś mi do myślenia - zmieniać marszrutę, czy wybrać się tam inną razą...
OdpowiedzUsuńHmm, nie wiem. Jak masz w planie Fogarasze, to idź przez nie i potem w kierunku wulkanów. Wołoszczyznę IMO można sobie darować, jak to wyprawa piesza. Po prostu za płasko ;)
OdpowiedzUsuńRumunia i wulkany... nie powiem, zaskoczenie w 100%. Spodziewałam się po tym kraju wielu rzeczy, ale akurat nie tego! :)
OdpowiedzUsuńHaha, ja jak byłem pierwszy raz w RO, to kojarzyłem ją głównie z górami. Natomiast o wulkanach usłyszałem w okolicach jesieni. No i od razu chciałem się tam wybrać. No i się przekonałem - warto! :)
UsuńCiekawy wpis:) Niesamowite te wulkany!
OdpowiedzUsuńdziękuję! rzeczywiście Vulcanii Noroiosi jest piękne, polecam bardzo!
Usuń