12 sierpnia 2014
Dzień drugi. Pobudka o 5.30 (nie dałem rady spać, tym bardziej, że tego dnia przypadały moje urodziny). Po śniadaniu (podczas którego spadło trochę chłodnego deszczu) wyjeżdżamy w kierunku legendarnego Tokaju. Miasteczko wita nas małą ilością turystów. Spowodowało u nas mieszane uczucia. Jest to tzw. must see na Węgrzech, ale warto tam jechać na parę godzin. Spędzamy w nim 2 godziny, po czym
Dzień drugi. Pobudka o 5.30 (nie dałem rady spać, tym bardziej, że tego dnia przypadały moje urodziny). Po śniadaniu (podczas którego spadło trochę chłodnego deszczu) wyjeżdżamy w kierunku legendarnego Tokaju. Miasteczko wita nas małą ilością turystów. Spowodowało u nas mieszane uczucia. Jest to tzw. must see na Węgrzech, ale warto tam jechać na parę godzin. Spędzamy w nim 2 godziny, po czym