14 stycznia 2018
Ćwilin zamierzałem odwiedzić już dawno - ale a to mi się nie chciało, a to ostatecznie rezygnowaliśmy (patrz Limanowa/Homole). No ale nadszedł nowy rok, a wraz z nim postanowienie bycia w górach w każdym miesiącu (w 2017 zabrakło mi stycznia, lutego i kwietnia). Nie było wyjścia, trzeba było jechać łazić - w tym przypadku po pagórach, bo do zimy w Tatrach podchodzę jak pies do jeża ;-)
Ćwilin zamierzałem odwiedzić już dawno - ale a to mi się nie chciało, a to ostatecznie rezygnowaliśmy (patrz Limanowa/Homole). No ale nadszedł nowy rok, a wraz z nim postanowienie bycia w górach w każdym miesiącu (w 2017 zabrakło mi stycznia, lutego i kwietnia). Nie było wyjścia, trzeba było jechać łazić - w tym przypadku po pagórach, bo do zimy w Tatrach podchodzę jak pies do jeża ;-)