Po poprzednim Cieszynie postanowiłem sobie, że następnym razem wykorzystam lepiej czas spędzony w tym miejscu. W ubiegłym semestrze przyjechaliśmy dopiero w sobotę, w dodatku spóźnieni, więc to nie sprzyjało jakiejkolwiek integracji, do tego byliśmy bez noclegu. Powiedziałem sobie wtedy, że na kolejnym spotkaniu będziemy już w piątek!
W hostelu pierwsze zaskoczenie - jest nowa sala! Zajmujemy miejsca i zaczynamy prezentacje blogów. Koło 10. wieczorem wszyscy już się przedstawili, więc... integracja rozpoczęta :)
Zaczyna się zabawa. Generalnie nie lubię takich imprez (było zwyczajnie za głośno i z nikim nie dało się sensownie porozmawiać), więc zwijam się stamtąd przed 11. I w sumie dobrze, bo jak wychodzę, dowiaduję się od chłopaków z hostelu, że o północy jest wyjście do piekarni. Oczywiście nie mogło nas tam zabraknąć i po krótkiej wycieczce do gościńca (tam spaliśmy) ok. 12. wracamy pod hostel.
Koło 12. część osób (w tym i my) pod przewodnictwem Mariusza (Marja) z 3 Bros Hostel idziemy do piekarni po rogale, które mają być na śniadanie... ;) to było naprawdę fajne. Kto nie był w nocy w piekarni - niech żałuje! Jak dodamy do tego nocne łażenie uliczkami Cieszyna pod gwiazdami, to wyjdzie idealnie :)
Po powrocie urządzamy sobie integrację... ale nie wchodzimy do hostelu, tylko robimy ją przed nim. Nocne rozmowy z Magdą (Wojażerka), Karolem i Olą (Busem przez świat) i Kasią (Paczki w podróży) to coś, co lubimy :) Dodatkowo w nocy przyjechała straż miejska sprawdzić, czy grzecznie się integrujemy ;))))) w końcu koło 2. wracamy przez Czeski Cieszyn do gościńca.
W sobotę jest już więcej osób. Ten dzień to dyskusje, prezentacje... czyli kwintesencja Cieszyna, przynajmniej w teorii ;) w tym roku było to moim zdaniem lepiej zrobione niż w ubiegłym - wtedy zapisałem sobie tak z 3 razy mniej rzeczy do zrobienia. Czas do przerwy obiadowej biegnie szybko, jeszcze grupowa fotka i idę z innymi blogerami na obiad na czeską stronę! Żeby było śmieszniej, idę sam, bo Tata jest chwilowo w Ostrawie.
Dobra, fajnie. Idziemy na obiad, i co? Nie mam koron! Wymieniam tuż przed granicą, przez chwilę nawet myślę, że babka w kantorze mnie oszukała, dając mi 250 koron za 40 zł... na szczęście wszystko było dobrze policzone po sensownym kursie. Okazuje się, że inni wcześniej wymienili kasę i idą dalej; no to ja, jak już wymieniłem pieniądze, wchodzę sam na czeską stronę. Pierwszy raz samotnie za granicą ;)
Pod stacją kolejową spotykam resztę blogerów: Szymona (Simon Podróżnik), Piotrka vel Janusza (Podróże Pana Szpaka), Paulinę vel Grażynę (Mucha w Sieci) ;), Kasię (Połącz Kropki), Kubę (Sądecki Włóczykij) i Jolę (Na lewo od centrum). W 7 osób idziemy sobie do hotelu Piast, gdzie na początku tylko ja zamawiam smazeny syr... w końcu okazuje się, że innego jedzenia brakuje i wszyscy moim wzorem to biorą. Natomiast do picia biorę Kofolę... okazuje się być takim samym świństwem jak 2 lata temu, kiedy pierwszy raz ją piłem na Słowacji :D
O 15. (koniec przerwy obiadowej) zawijam się z powrotem do hostelu. Tam kolejne 5 godzin dyskusji, a potem zdjęcie grupowe i idziemy do muzeum Cieszyna! Bardzo fajne miejsce, chociaż pod koniec zaczyna boleć mnie głowa... no ale wszystko rekompensuje kolacja dla blogerów, która była na naprawdę wysokim poziomie (+rozmowa z Dianą i Damianem oraz Hanją i Michałem). Po kolacji robi się w zasadzie godzina 22.30, więc czas na imprezę! Nie lubię imprez, zresztą średnio chce mi się tam iść, więc... spotykamy się z Tatą na rynku i idziemy do gościńca!
Ostatni dzień - niedzielę - zaczynamy w zasadzie tak jak sobotę. Zjawiamy się pod hostelem o 10., ja na dyskusjach jestem do 13. Tylko do 13. (ogólna rozmowa trwała dłużej) dlatego, że niestety czuję, że nie bardzo rozumiem, o czym jest mowa (fotografia i video)... za bardzo specjalistyczne słownictwo, niestety odniosłem wrażenie, że sporo osób też nie rozumiało, o co chodzi. Temat bardzo fajny, ale niestety przedstawiony w trudno przyswajalnej formie (chociaż oczywiście wiem, że wszyscy chcieli jak najlepiej). Na poprzednim Cieszynie wg mnie to było lepiej opowiedziane.
O 13 ulatniam się z hostelu i jedziemy do Czeskiego Cieszyna, znowu do hotelu Piast coś zjeść. Niestety, okazuje się, że zamknięte :( w takim razie wracamy do Polski i ok. 14.30 w końcu wyjeżdżamy z Cieszyna. Jakoś w okolicach Andrychowa zjeżdżamy na obiad - bierzemy dużą pizzę, a co! Była naprawdę pyszna!!! :)
Ostatecznie do Krakowa dojeżdżamy ok. godziny 17. w niedzielę (17.04). To były naprawdę dobrze spędzone 3 dni! DZIĘKI wszystkim, w szczególności organizatorom (chłopakom z 3 Bros Hostel, Przemkowi z TroPiMy, Hanie z Plecak i Walizka i Kamili z Kami and the rest of the world) i do zobaczenia za semestr! :D
Bez wątpliwości pierwsza relacja - udało się :) było super, ale za szybko zlecialo! My się pewnie szybciej spotkamy w Krakowie, ale nie mogę się doczekać na kolejny zjazd :)
OdpowiedzUsuńByło fajnie, to prawda :) i moim zdaniem za szybko zleciało. Teraz coraz bardziej żałuję, że się spóźniłem ;)
UsuńCieszyn wiosną jest piękny! Fajnie, że udało Ci się zostać na dłużej i pozwiedzać. A na polubienie imprez jeszcze przyjdzie czas! :)
OdpowiedzUsuńte magnolie w Cieszynie są bardzo fajne ;) a co do imprez - no nie wiem, czy je polubię, ale kto wie... ;)
UsuńŚwietna relacja !! Uwielbiam zwiedzać i poznawać nowe miejsca, chętnie odwiedzę i Cieszyn.
OdpowiedzUsuńpozdr. Monia
dzięki! :) Cieszyn jest pięknym miejscem :)
UsuńPiękna wycieczka! :)
OdpowiedzUsuńByło bardzo fajnie ;)
UsuńFajnie, że się tak spotykacie. Spotkania blogowe zbliżają, pomagają w dzieleniu się technicznymi problemami, inspirują i motywują do pracy. Są też fajną okazją do nawiązania ewentualnej współpracy.
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz! To prawda, można się zintegrować z blogerami, posłuchać o różnych przydatnych rzeczach... generalnie to fajna rzecz
UsuńJa uwielbiam te spotkania i często na nie chodzę. Bardzo też polecam innym.
Usuńmy mamy spotkanie blogerów podróżniczych co semestr ;)
UsuńCieszę się, że trafiłam na Twojego bloga, muszę ponadrabiać posty :)
OdpowiedzUsuńdzięki! bardzo miło czytać mi takie komentarze :)
Usuń