24 października 2017

Południowo-wschodnie klimaty 2017. Część 5 - przez Rumunię na wybrzeże

27 lipca 2017

Rano idziemy rozejrzeć się po okolicy, a dokładniej - udajemy się do lasu. Gliniasta droga po deszczu zrobiła się trochę błotnista i śliska, ale las na jej końcu wygląda super. Skojarzył mi się trochę z buczyną karpacką na Liwoczu i aż zachęca, żeby do niego wejść. Nie decydujemy się na to, bo jednak bliskie spotkanie 3. stopnia z psem to średnia opcja ;) ale nie wyjeżdżamy jeszcze z naszej miejscówki - w końcu ognisko musi być! (szaszłyki kiełbasowo-cebulowe - polecam. ja.)

Okolice rumuńskiego wybrzeża zasnuły się chmurami


Po drodze jest strumień, przez który musimy przejechać. Mimo tego, że jest w pobliżu pastwiska i w okolicach pasą się mućki, to jest o wiele czystszy niż należałoby się spodziewać. Kolejne zaskoczenie Rumunią - chociaż to nasza 5. wizyta, to jednak tego regionu wcześniej w ogóle nie znaliśmy. No i super.

Nasza miejscówka noclegowa nad pastwiskiem

Buczyna karpacka poza Karpatami ;)

Gdzieś we wschodniej Rumunii, strumień w wiosce


Jedziemy na południe, w kierunku Morza Czarnego. Droga jest jakaś dziwna - ni to dwupasmówka (bo niby tak, tyle że w ogóle nie ma pobocza), ni to zwykła szosa... u nas pewnie uznaliby ją za jednopasmówkę z szerokim poboczem. W miasteczku Adjud zatrzymujemy się przyspawać rurę wydechową - tylko jak to jest po rumuńsku? ;) ostatecznie dogadujemy się na migi przy sporej ilości śmiechu. Rura przyspawana, płacimy 50 RON i po sprawie!

Później robi się płasko i - nie ma co ukrywać - dość nudno. Słońce dalej praży, a my podążamy w stronę Braiły, na prom. Ten tutaj przypadł mi do gustu o wiele bardziej niż w Galati w ubiegłym roku (który nie był w ogóle klimatyczny :( ) - nieduża, stara krypa chyba z okolic lat 80., na którą wjeżdża się blaszanym pomostem. Płyniemy chyba 5 minut, prom bardzo sprawnie przepływa na drugi brzeg Dunaju - geograficznie jesteśmy na Bałkanach!


To Ukraina czy Rumunia? Bezkresne pola słoneczników

Prom na Dunaju jest stary i klimatyczny


Kierujemy się na znaną nam już z 2016 plażę Corbu. W którejś z miejscowości zatrzymujemy się na arbuza i pomidory - babeczka mówi "120", no to my się dziwimy, czemu tyle... w końcu dostajemy gratisowo 4 pomidory "for salad" (łącznie płacimy 9 RON + gratis). Tłumaczymy, że "Poland, not Holland" (co zdarzyło się nam chyba po raz pierwszy) i odjeżdżamy z bananem na twarzy :)

Zaraz po przekroczeniu Dunaju zaczynają się górki. Nie jakieś ogromne, ale są. Niskie (z mapy wynika, że dosłownie 300-400 m.n.p.m.), odsłonięte i stepowe - jak nie na Bałkanach. Całość trochę przypomina mi pagórkowatą wersję Ukrainy. Bliżej morza zaczyna robić się burzowo, ale nie pada - jest tylko mocny, ostry wiatr, a niebo zasnuwa się chmurami. Uwielbiam tego typu pogodę!

Pagóry w Dobrudży (Rumunia)

Pochmurna Rumunia


W Corbu jesteśmy pod wieczór. Niestety nie można tam już spać za darmo - jest "camping", który sprowadza się w zasadzie do kasowania 10 RON za wjazd - ale dalej jest w miarę sympatyczna atmosfera, nie tak, jak np. na pełnym ludzi campingu nad Balatonem w 2014 roku. Tutaj miejsce wygląda raczej jak jakieś nie do końca strzeżone pole namiotowe, z lekkim morskim wiatrem i bez hord ludzi. Oprócz tego, odkrywamy 4 symboliczne groby ludzi, którzy najwyraźniej zginęli w tym miejscu - jeden miał tylko 14 lat, drugi zakończył tu swoje życie równo 7 lat temu. Nasuwają się tylko pytania, kim byli? W jakich okolicznościach zmarli? Tego już raczej się nie dowiemy...

Jeden z grobów na plaży Corbu w Rumunii

Rozpalamy ognisko na plaży Corbu

Rumuński, nadmorski zachód słońca. Morze za plecami


Poza opłatami za nocowanie, plaża nic się nie zmieniła. Dalej jest ten sam stromy zjazd, dalej piasek jest przeplatany fragmentami muszli. Kąpiemy się - w dalszym ciągu jest podobnie, jak rok temu. Nawet możemy rozpalić ogień (po raz drugi w tym dniu ;) ) - całe szczęście nie ma żadnego przepisu, który by tego zabraniał. Zasypiamy dość szybko, z postanowieniem, że jutro idziemy oglądać wschód słońca nad morzem.



Może zainteresować Cię też:






Rumunię odwiedziłem do tej pory 6 razy (jeżdżę tam od 2014 roku). Byłem m.in. w Fogaraszach, w Maramureszu czy w Transylwanii - ale odwiedziłem też tereny na południe od łuku Karpat - wybrzeże i Bukareszt. Wybierasz się tam? Przeczytaj moje artykuły o Rumunii. A jeśli chcesz dowiadywać się o moich podróżach na bieżąco, dołącz do czytelników na Facebooku! (https://facebook.com/zamiedzaidalej)
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz





W tej witrynie są wykorzystywane pliki cookie, których Google używa do świadczenia swoich usług i analizowania ruchu. Twój adres IP i nazwa użytkownika oraz dane dotyczące wydajności i bezpieczeństwa są udostępniane Google, by zapewnić odpowiednią jakość usług, generować statystyki użytkowania oraz wykrywać nadużycia i na nie reagować. (więcej informacji w polityce prywatności)

Poznajmy się!

Cześć! Mam na imię Szymon. Cieszę się, że się tu znalazłeś - nie pożałujesz! Znajdziesz tu relacje z moich podróży, praktyczne wskazówki i porady, fotografię podróżniczą i osobiste przemyślenia. Czytaj, oglądaj, inspiruj się i... ruszaj w świat! A jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to zwyczajnie napisz do mnie w komentarzu, na Facebooku czy mailem. (więcej o mnie tutaj)

Wesprzyj mnie lajkiem! :)

Moje artykuły

© Szymon Król / Za miedzą i dalej 2021. Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blog Archive

BTemplates.com