To najczęściej jeden z pierwszych szlaków pokonywanych przez początkujących górołazów. Zwłaszcza w kwietniu przez dolinę przewala się rzesza ludzi, bo jak głosi wieść gminna, tutaj krokusy są najładniejsze! :-D a tak serio: na początek to niezły wybór. Tym bardziej, że z Chochołowskiej można wyjść wyżej (jakby komuś dobrze się szło) - i miażdżąca większość okolicznych celów jest dość łatwa. Ale najpierw musimy dostać się na Siwą Polanę (czyli do wylotu doliny).
JAK DOSTAĆ SIĘ DO DOLINY CHOCHOŁOWSKIEJ?
AUTEM
Mamy do wyboru 2 opcje - to, którą wybierzemy, mocno zależy od tego, czy planujemy w ogóle odwiedzać Zakopane jako takie (bo np. mamy tam kwaterę), czy chcemy skoncentrować się tylko i wyłącznie na górach. W pierwszym przypadku wyjeżdżamy z Zakopca drogą 958 w stronę Kościeliska - mijamy Kiry (wejście do Kościeliskiej), a potem skręcamy w lewo - od tego momentu jedziemy drogą wśród parkingów, na jednym z nich musimy zostawić samochód. Ceny zasadniczo niższe, niż w Zakopcu (chociaż też nie jest super tanio - ale dzień powinien się zamknąć w 20 zł).
Alternatywnie, jadąc w Tatry, możemy skręcić w Rabce na drogę 958 przez Rabę Wyżną, Czarny Dunajec i Chochołów - wtedy też dojedziemy do wylotu doliny, z tą tylko różnicą, że na drogę parkingową skręcamy w prawo. Tak czy inaczej - zostawiamy samochód na jednym z parkingów i idziemy asfaltem do budki z biletami.
BUSEM
Tu zbyt wielkiej filozofii nie ma. Busy (właściwie do wszystkich miejsc w Zakopcu i okolicach, nie tylko do Chochołowskiej) jeżdżą z zakopiańskiego rejonu dworców - zwykle 2. stanowisko, są oznaczone napisem "Dolina Chochołowska", może pojawiać się też "Siwa Polana". Jazda (najczęściej przez Krzeptówki, Gronik i Kiry) trwa jakieś 20-25 minut i kosztuje ok. 6 zł / osoba. Według rozkładu busy jeżdżą od ok. 6.30 do ok. 20, chociaż jest też parę późniejszych kursów.
Dla odmiany tu dojeżdżamy pod samą budkę - więc skracamy sobie trochę asfaltowy odcinek (od najdalszego parkingu jest ok. 1 km drogą).
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Czas przejścia (z przystanku busów do schroniska w jedną stronę): zależnie od tempa 1 h 45 min - 2 h 15 min (bez wizyty w kapliczce)
Trudności: szlak wręcz spacerowy, banalnie łatwo
Ocena trudności: 1/7
Przebieg trasy: Siwa Polana - Polana Huciska - Polana Trzydniówka - Schronisko na Polanie Chochołowskiej
Długość (w jedną stronę): ok. 7.5 km
WEJŚCIE DO CHOCHOŁOWSKIEJ (SIWA POLANA)
No to idziemy! Początek to budka biletowa - wstęp 5 zł normalny, 2,50 ulgowy. Inaczej niż w całych Tatrach, tu płacimy Wspólnocie Leśnej (a nie TPN-owi) - ale opłata jest na szczęście taka sama. Po chwili wkraczamy na Siwą Polanę. Szałasy z jedzeniem, asfalt pod nogami i formalnie ciągle brak szlaku (zielona farba pojawi się dopiero za chwilę). Trochę przedłużenie tak zwanej cywilizacji. Taki stan rzeczy utrzymuje się przez jakieś 15 minut, aż wkraczamy do lasu i zostawiamy pierwszą z polan za plecami - dopiero teraz pojawiają się pierwsze oznaczenia szlaku.
Z Siwej Polany w sezonie letnim (maj - wrzesień) od 9 rano do 18.30 jeździ kolejka "Rakoń" (nazwa od jednej z górek, które da się zdobyć z Chochołowskiej) - płacimy 5 zł od głowy i jedziemy do Polany Huciska, tym samym w ogóle pomijając przejście po asfaltowym odcinku trasy :-D a wygląda to w ten sposób:
Kolejka "Rakoń" (skrócenie sobie drogi)
Z Siwej Polany w sezonie letnim (maj - wrzesień) od 9 rano do 18.30 jeździ kolejka "Rakoń" (nazwa od jednej z górek, które da się zdobyć z Chochołowskiej) - płacimy 5 zł od głowy i jedziemy do Polany Huciska, tym samym w ogóle pomijając przejście po asfaltowym odcinku trasy :-D a wygląda to w ten sposób:
SIWA POLANA - POLANA HUCISKA - POCZĄTEK ŚCIEŻKI NAD REGLAMI (50 min - 1 h 10 min)
Początek trasy to - nie oszukujmy się - dość nudna droga lasem. Nie nastraja optymistycznie, tym bardziej, że pod nogami mamy ciągle asfalt (prawie jak MOKO, tylko trochę mniej ludzi). Idziemy ciągle wzdłuż potoku - ale poza tym jest mało ciekawie. Góry zaczyna być widać po mniej więcej półgodzinie, ale to ciągle nie pierwsza liga pod względem widokowości. Tak jest aż do Polany Huciska, na której - uwaga! - KONIEC ASFALTU. Najnudniejsza część szlaku za nami.
Na Huciskach ławostoły i końcowy przystanek kolejki. Sama polana jest dość niewielka i nie ma tu zbyt dużo ciekawych rzeczy - więc idziemy dalej. Szlak robi się żwirowy, nad potokiem zaczyna być widać więcej skałek, ale dalej nie ma co liczyć na ciekawsze panoramy. W takiej scenerii idziemy kolejne 10-15 minut, aż dochodzimy do odbicia czarnego szlaku - czyli początku Ścieżki nad Reglami. Możemy nią iść (szlakowskaz pokazuje 2 h 10 min do Kościeliskiej), ale ja dzisiaj prowadzę Was prosto - nasza droga dalej będzie doliniarska ;-)
Na Huciskach ławostoły i końcowy przystanek kolejki. Sama polana jest dość niewielka i nie ma tu zbyt dużo ciekawych rzeczy - więc idziemy dalej. Szlak robi się żwirowy, nad potokiem zaczyna być widać więcej skałek, ale dalej nie ma co liczyć na ciekawsze panoramy. W takiej scenerii idziemy kolejne 10-15 minut, aż dochodzimy do odbicia czarnego szlaku - czyli początku Ścieżki nad Reglami. Możemy nią iść (szlakowskaz pokazuje 2 h 10 min do Kościeliskiej), ale ja dzisiaj prowadzę Was prosto - nasza droga dalej będzie doliniarska ;-)
POCZĄTEK ŚCIEŻKI NAD REGLAMI - POLANA TRZYDNIÓWKA - POLANA CHOCHOŁOWSKA (45 min - 1 h 5 min)
Idziemy dalsze 10-15 minut doliną, która teraz na chwilę się mocno zwęża - po jednej stronie strome zbocze, po drugiej potok i wapienne skałki. Dalej przestrzeni jest już trochę więcej. W pewnym momencie natrafiamy na domek tuż pod skałami, które wyglądają, jakby miały się zaraz na niego zwalić - leśniczówka TPN-u, a do lat 70. działała jako schronisko (ponoć było bardzo klimatyczne).
Za leśniczówką kolejne odbicie, tym razem w podwójny, czarno-żółty szlak (kawałek dalej się rozdzielają - czarny biegnie Doliną Starorobociańską na Siwą Przełęcz, a żółty - Doliną Iwaniacką na przełęcz o tej samej nazwie). Jest tam też okno widokowe - chociaż w Tatrach można znaleźć zylion innych ciekawszych krajobrazowo miejsc, to jednak... nudniejszych też jest w diabły i jeszcze trochę ;-)
O ile do tej pory było po równym, to teraz szlak zaczyna się wznosić. Niedużo (mniej więcej 50 metrów), ale jednak - i to podejście trochę się zaznacza, ale głównie dlatego, że dotąd wysokość zdobywaliśmy właściwie niezauważalnie. Znowu wchodzimy do lasu, dno doliny z potokiem mamy trochę pod sobą, po prawej. Zaraz potem trzecie już rozejście szlaków - w lewo czerwona farba prowadzi na Trzydniowiański Wierch (2 h według szlakowskazu), a my idziemy jeszcze dalej zielonym ;-)
Chwilę później tracimy część zdobytej przed chwilą wysokości i jednocześnie mijamy po lewej polanę Trzydniówka - przedostatnią z mijanych dzisiaj (o ile nie zdecydujemy się na wydłużenie wycieczki, ale o tym za chwilę :-D ). Kolejne 20 minut później wkraczamy na Polanę Chochołowską. Ale żeby nie było nudno - czwarte rozejście. Biało-żółty szlak papieski i czerwony idą razem w lewo do Doliny Jarząbczej (ten drugi ma swoją kontynuację w kierunku Trzydniowiańskiego), a czarny odchodzi w prawo do kapliczki na Polanie Chochołowskiej.
Został nam już tylko ostatni kawałek - i jeden z ładniejszych widokowo na całej wycieczce (zakładając oczywiście, że zostajemy w dolinie). 5 minut szeroką, żwirową drogą przez Polanę Chochołowską. Idziemy wśród drewnianych, zabytkowych szałasów. A po prawej stronie nad polaną górują skałki o wdzięcznej nazwie "Chochołowskie Mnichy" - ja w nich mnichów nie widzę, ale są całkiem ładne. Po chwili następne rozejście - zielony szlak odchodzi w lewo na Rakoń (przez Wyżnią Dolinę Chochołowską), a my zmieniamy kolor ścieżki na żółty - 2 minuty i jesteśmy pod schroniskiem! Kiedy odwrócimy się do tyłu, widać przede wszystkim Kominiarski Wierch.
POMYSŁY NA WYCIECZKI ZE SCHRONISKA CHOCHOŁOWSKIEGO
A więc: udało Ci się dotrzeć do schroniska. Są zasadniczo dwie drogi: albo grzeczny powrót po własnych śladach, albo... pójście jeszcze gdzieś wyżej. Jeśli nie czujesz się na siłach i 7.5 km doliną już Ci w zupełności wystarcza (tym bardziej, że trzeba też wrócić drugie tyle) - to po prostu idź z powrotem na Siwą Polanę (ok. 1,5 h), żaden dyshonor to nie będzie. A jak masz ochotę na więcej, a pogoda się nie psuje... to już inna rozmowa :-D
Pierwszy cel, który prawie sam się narzuca, to Grześ (1653 m n.p.m.) - niski szczyt osiągalny w 1,5 - 2 h ze schroniska. Dodatkowa godzina mało ciekawego podchodzenia przez las (żółty, a potem żółto-niebieski szlak), ale po wyjściu z kosówki widoki są takie, że robienie tryliona zdjęć nie jest niczym dziwnym ;-) w każdym razie łatwo, nisko i widokowo. Poza tym po drodze można jeszcze zajrzeć na Bobrowiecką Przełęcz (za niebieskimi oznaczeniami, 5 minut drogi od głównego szlaku, 1356 m n.p.m.). Fajnie widać z niej Bobrowiec, ale poza tym panorama jest dość ograniczona (co nie znaczy jeszcze, że brzydka). A poza tym sama przełęcz jest całkiem ładna.
Z Grzesia można wydłużyć jeszcze wycieczkę o Rakoń (1879 m n.p.m.) i Wołowiec (2064 m n.p.m.) - ale wtedy wyjście robi się już bardziej konkretne. Z tych dwóch ostatnich gór można zejść przez przełęcz Zawracie (między Rakoniem i Wołowcem) i potem Wyżnią Doliną Chochołowską za zieloną farbą, nie trzeba wtedy wracać się przez Grzesia. Oczywiście da się też w drugą stronę - to znaczy podchodzić Wyżnią Chochołowską.
Alternatywnie można też iść na Trzydniowiański Wierch (1758 m n.p.m.), prowadzą na niego dwa szlaki, oba są czerwone: jeden z Polany Chochołowskiej przez Dolinę Jarząbczą, a drugi z Trzydniówki przez Krowiniec - według mapy czas podejścia to 2 - 2,5 godziny. A jakby i to było mało - to z Trzydniowiańskiego zielony szlak prowadzi na Kończysty Wierch (2002 m n.p.m.)
I jeszcze ostatni bonus - to dla tych, którzy nie chcą się wybierać na żadne większe wyjście, a jednocześnie zobaczyć coś więcej. Kapliczka na Polanie Chochołowskiej - wiedzie do niej czarny, dojściowy szlak (przecinający polanę), który ma jeden koniec pod schroniskiem, a drugi na wysokości rozejścia do Jarząbczej. Ładne miejsce, zresztą jak cała polana - a, no i to jest najkrótsza ze wszystkich opcji. Czas przejścia 10-15 minut ;-) i to by było właściwie na tyle.
Może zainteresować Cię też:
Tatry - najwyższe góry w Polsce, przez dość długi czas rzadko były moim celem podróżniczym. Teraz podoba mi się tam w zasadzie tak bardzo, jak w różnych innych górach - zajrzyj tutaj, żeby zobaczyć moje tatrzańskie artykuły. A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na Facebooku! (fb.com/zamiedzaidalej)
Alternatywnie można też iść na Trzydniowiański Wierch (1758 m n.p.m.), prowadzą na niego dwa szlaki, oba są czerwone: jeden z Polany Chochołowskiej przez Dolinę Jarząbczą, a drugi z Trzydniówki przez Krowiniec - według mapy czas podejścia to 2 - 2,5 godziny. A jakby i to było mało - to z Trzydniowiańskiego zielony szlak prowadzi na Kończysty Wierch (2002 m n.p.m.)
I jeszcze ostatni bonus - to dla tych, którzy nie chcą się wybierać na żadne większe wyjście, a jednocześnie zobaczyć coś więcej. Kapliczka na Polanie Chochołowskiej - wiedzie do niej czarny, dojściowy szlak (przecinający polanę), który ma jeden koniec pod schroniskiem, a drugi na wysokości rozejścia do Jarząbczej. Ładne miejsce, zresztą jak cała polana - a, no i to jest najkrótsza ze wszystkich opcji. Czas przejścia 10-15 minut ;-) i to by było właściwie na tyle.
Może zainteresować Cię też:
Tatry - najwyższe góry w Polsce, przez dość długi czas rzadko były moim celem podróżniczym. Teraz podoba mi się tam w zasadzie tak bardzo, jak w różnych innych górach - zajrzyj tutaj, żeby zobaczyć moje tatrzańskie artykuły. A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na Facebooku! (fb.com/zamiedzaidalej)
Ale mi tym postem narobiłaś ochotę na wycieczkę w góry! Chętnie pospacerowalabym po Chochołowskiej :-) Może w weekend się uda.
OdpowiedzUsuńdzięki! :-D
UsuńPiękne, klimatyczne Tatry! W ten weekend będę znów na Podhalu, jednak przez kontuzję kolana nie zrobię żadnych specjalnych wyczynów. Ale poczytać zawsze można :)
OdpowiedzUsuńugh, znam ten ból... mnie kiedyś kolano dokuczało przez prawie całe zejście z Rysów [4 godziny, każdy krok mocno bolał]. Najgorsze, że wejść się udało bez problemu - a przy zejściu problem kolanowy
Usuńa co do (braku) wyczynów - można i tak! czasami tak zwany ceperski wypad jest potrzebny :-D
Właśnie wróciłem i było wspaniale - sam widok na góry działa już dobrze, a i dolinka była niedaleko!
Usuńo, to się minęliśmy! (ja w ten weekend na Sarniej Skale)
UsuńFajny plan! Super, że piszesz jak tam się dostać! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! :-)
UsuńŚwietne są Twoje wpisy, wszystko jest zawsze tak dokładnie opisane, że nie trzeba nic więcej szukać. Dolina Chochołowska zaliczona :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! :-D
UsuńTęsknię za polskimi górami! Odkąd przeprowadziliśmy się nad morze, nie ma jakoś okazji, by się tam wybrać. Dobrze, że chociaż u Ciebie można się jakby przenieść w ten cudny, górski klimat ;) dzięki!
OdpowiedzUsuńjakoś ciągle nie ogarniam, że Wy jesteście teraz w Trójmieście! ;)
UsuńPo takich postach żałuję, że nie schodziłam polskich gór wzdłuż i wszeż kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce:) Piękne miejsca! Pozdrowienia od Tresvodki z Chile :)
OdpowiedzUsuńhaha, dzięki! pozdrowienia z Krk :)
UsuńMam wrażenie, że ciągle szukam "wrażeń" poza granicami Polski, a tu przecież mamy tyle pięknych miejsc do odwiedzenia. Zapisuję Dolinę Chochołowską jako mój cel na weekendowy wypad!
OdpowiedzUsuńbardzo proszę :) i polecam się na przyszłość! Chochołowska i okolice to fajna destynacja na weekend
Usuń