Dwudziestego piątego kwietnia wyjechaliśmy z hotelu (obiecałem Wam zdjęcia!) w kierunku Sieny. Spędziliśmy 3 godziny na starówce, zwiedzając gotycką katedrę (w biało-czarne paski :-D) i Stare Miasto -
Widok z naszego okna - Hotel Petrarca 40 km od Padwy.
Jadalnia w hotelu.
Hotel (zwróćcie uwagę na
rejestrację auta!). Polacy są wszędzie ;-/
Sieneńska starówka.
Kościół - Siena (nie pamiętam, jaki ;-/)
"Pasiasta" katedra z boku - ludzi dużo ;-(
Wieża katedry - wygląda, jakby miała się przewrócić (a może ja źle skadrowałem?)
Gotycka katedra - przykład gotyku włoskiego.
Drzewko - wyrasta praktycznie z bruku na środku miasta (postanowiłem, że tego typu rzeczy będę tagować jako ewenementy).
Wnętrze kościoła. Dość ładne (ładniejsze niż Asyż :-D)
Potem przeszliśmy do sanktuarium św. Katarzyny Sieneńskiej - barokowe (chyba) w środku, a renesansowe na zewnątrz.
Sanktuarium św. Katarzyny.
Byliśmy też na rynku (Piazza del Campo) - tu rozgrywa się słynne palio.
Sufit jednego z budynków sanktuarium.
Widok na Toskanię - chyba sami przyznacie, że w tym regionie co roku zakochuje się wielu turystów ;-). Co do mnie, to Włochy mi się podobały, ale nie jestem zakochany w żadnym regionie, i nie jestem turystą! :-D
Po zwiedzeniu Sieny pojechaliśmy 135 km dalej, do Asyżu. Mogę tylko przedstawić zdjęcia - mnie się niezbyt podobało (no, może bazylika św. Klary ujdzie ;-)).
Arkady w bazylice św. Franciszka.
Drzwi do św. Franciszka
Plac przed bazyliką.
Bazylika - wnętrze. Na mnie nie robi wrażenia.
Grobowiec św. Franciszka.
Kościół św. Franciszka.
Po wyjściu z bazyliki - napis "PAX" - nie, nie znaczy to "Instytut Wydawniczy Pax" ;-). Znaczy to - Pokój.
Starówka w Asyżu.
Wnętrze kapliczki - niby nic szczególnego, ale takie rzeczy stanowią esencję Włoch ;-)
Bazylika św. Klary - chmurzy się...
Zaraz lunie!!!
W krypcie bazyliki - sklepienie (trochę rozmazane ;-/)
To już lepsze zdjęcie - krypta św. Klary.
Sklepienie - normalne ;-)
Św. Klara - w masce pośmiertnej (widać ją, pomimo refleksu flesza).
Zamek - po wyjściu z bazyliki. Nie wchodziliśmy - nie sądzę, by to był must have - patrz Kerak.
Szliśmy do autobusu - wtedy uchwyciłem gaj oliwny. Ładny, prawda? ;-)
Panorama prowincji Perugia - Toskania jest nieco bardziej na płn. zachód.
Domy - takie widoki to też esencja Włoch.
Uliczka w centrum (Asyż) - to oblicze Włoch mi się podoba ;-).
Po zwiedzeniu Asyżu, o godzinie 19.30 odjechaliśmy na północny zachód do Chianziano di Terme (100 km). W hotelu byliśmy ok. 21. Parę fotek (też z poprzedniego dnia). Najgorszy hotel, w jakim nocowałem we Włoszech ;-/.
Łazienka.
Nasze łóżka - niby wszystko pięknie, ale... był pewien haczyk ;-/.
Pokój - narożny, 3 piętro ;-/. Park Hotel.
Nie wiem, czemu zrobiłem to zdjęcie... Ale je lubię ;-).
Następnego dnia - hotel.
Korytarz w hotelu - jaka sterylność (jak na Włochy) ;-/
Schody - musiałem znosić walizkę z 3 piętra - winda na 2 os. i zapchana czterema ;-/.
Hall Park Hotelu - ładny, ale żeby jeszcze jedzenie miało taki poziom...
Obraz zawieszony na ścianie w hallu.
Podsumowując:
Do Sieny jak najbardziej warto zajechać! Jedno z najładniejszych włoskich miast - nieco cichsza (choć jest głośno ;-D) alternatywa dla Florencji (Siena jest 60 km za Florencją). Co do katedry - opłaca się stać 40 minut po bilety, bo to jest naprawdę warte zobaczenia - gdzie znajdziesz taki kościół? Asyż... no cóż, ze względu na ilość ludzi, must have jest bazylika św. Klary i pochodzenie po Starówce. A św. Franciszka możesz sobie odpuścić - ludzi dużo, a zobaczysz mało :-(.
Natomiast Park Hotel w Chianziano Terme - temu hotelowi mówię NIE. Dlaczego? Podam Wam parę powodów:
- Jest umiejscowiony na górze, a ta miejscowość to w zasadzie hotelowe miasteczko - widoków nie ma.
- Winda wygląda jak z okresu PRL - mała, ciasna, na 4 osoby - w rzeczywistości wchodzą 2. ;-/
- W pokoju słychać sąsiadów.
- Hotel jest brzydki.
- Strasznie "sępią" na jedzeniu - około 8 ciasteczek (herbatników), kawa i bułki - to ma być śniadanie?
Ale zobaczycie jeszcze, co potrafią zrobić w hotelu... W następnej części więcej o tym.
S.
Przesliczne są te Twoje zdjęcia Toskani. To prawda, że Polakow na całym swiecie jest pełno. Ja mieszkam w Paryżu i dosc często zdarza mi się usłyszec swojsko brzmiące "k ....". Ale to balsam na serce emigranta. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńDzięki ;-). We Włoszech pełno Polaków - o tym będzie potem ;-)
Usuń