Historia prywatna
Osobiście jeździłem na kolonie przez 4 lata.
Pamiętam jak dziś, 3 lipca 2011 roku, niedziela, godzina 18.30, Kraków Główny, jedziemy pociągiem do Świnoujścia! Pada deszcz, wsiadają kolejni ludzie... w końcu o 7 rano jesteśmy na miejscu. Dwa tygodnie później, w sobotę 16.07, powrót - tym razem noc z krótką drzemką i niezapomniane pogaduszki z opiekunkami ;)
Kilka dni później, bo już we wtorek (19.07) jadę na kolejne kolonie z w zasadzie tymi samymi opiekunami - 2 tygodnie, ale pod Limanową. Na obu koloniach w 2011 roku było bardzo fajnie!
2012. Tym razem celem obu wyjazdów jest Dolny Śląsk. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby... nie było mnie w domu równe 4 tygodnie - od 1 do 29.07. (a przypomnijmy, że miałem wtedy tylko 10 lat!) - po prostu w połowie lipca była wymiana turnusów, a ja... oczywiście zrobiłem sobie małą przerwę w koloniach i pojechałem do Wrocławia (do rodziny) na 4 dni :) drugie kolonie też skończyłem przed czasem, bo to były kolejne 4 dni we Wrocławiu. Też było fajnie, chociaż na drugim turnusie miałem już trochę dosyć - a to upał, a to deszcz... i wnoszenie siat z zakupami na wysokie 3 piętro. Ale mimo wszystko było super - spływy pontonowe, basen (na którym niektórzy ludzie się trochę za mocno opalili ;) ) itd.
W następnym roku jadę na całą drugą połowę lipca nad polskie morze. I tu koszmar. Nie chodzi mi o pogodę, tylko raczej o to, że wychowawcy cały czas nas kontrolowali i jedzenie było raczej słabej jakości. Opiekunowie zaczęli też wręcz świrować na punkcie bezpieczeństwa (mój ulubiony tekst to chyba "parki linowe są niebezpieczne!!!"), zabierać nam telefony... tego wcześniej nie było.
Natomiast w 2014... wracam z Rosji we wtorek w nocy. W czwartek jadę do Łukowicy, to samo miejsce, co trzy lata wcześniej (pomyślałem sobie, że pojadę dla zabawy - mimo że w poprzednim roku miałem beznadziejne doświadczenia). Pomijając już, że nie ma wielu fajnych rzeczy, które były wcześniej (w związku z czym jest dość nudno), to oczywiście wychowawcy dalej świrują na punkcie bezpieczeństwa, albo, w odpowiedzi na moją prośbę przejechania kawałek przez Słowację (grupa składała się z osób, które w 90% przypadków nigdy nie były za granicą!), dostaję informację, że "na Słowację potrzebna jest wiza, a poza tym nie chcemy być podejrzani o handel organami, jak będzie kontrol graniczna", albo "program kolonii jest zatwierdzany przez kuratorium, ale nie pokażemy ci podpisu - nie ma takiej potrzeby" - słysząc tego typu teksty, padłem ze śmiechu (true story!) :D Ostatecznie po tygodniu wracam do domu. I to były moje ostatnie kolonie - 3 tygodnie później wyruszyliśmy do Rumunii z Tatą. Od tego czasu koloniom podziękowałem.
(wszystkie wyjazdy organizowali ci sami ludzie)
Dlaczego podziękowałem koloniom?
Zwróćcie uwagę na jedną rzecz - im później kolonie były, tym były gorsze. Ludzie stawali się coraz bardziej niefajni (niestety - teksty typu "gardzę lewactwem", a m.in. takie słyszałem, gdy mówiłem o swoich sympatiach politycznych, nie świadczą o nikim dobrze), wyjazdy były pozbawione najciekawszych elementów (np. w 2014 w górach bardzo brakowało mi łażenia na piechotę po okolicy i zrywania kilogramów aronii - robiąc to, naprawdę wzorowo się integrowaliśmy - w 2011 tak robiliśmy i nikt nic nie miał do tego), które były zastępowane siedzeniem w świetlicy, czy urządzaniem tzw. "pogodnych wieczorków"... sorry, ale te "pogodne wieczorki" moim zdaniem były zupełnie bez sensu [w zasadzie to był taki wypełniacz czasu, żeby zająć ludzi czymkolwiek], poza tym ludzie byli naprawdę nieprzyjemni i interesowało ich tylko to, jak uniknąć zabierania telefonu (z kilkoma wyjątkami). [no dobra, ja też czasem chowałem telefon przed opiekunami, a jak zabierali... to potrafiłem nastawić najgłośniejszy budzik na 3 w nocy ;) ] ale tak czy inaczej, boję się pomyśleć, jakie mogą być kolonie teraz... w każdym razie, jeśli interesuje Cię coś więcej, niż tylko siedzenie w telefonie i komercyjne miejsca, odpuść sobie wyjazd na kolonie. To już chyba lepiej jechać na wczasy (i wczasy mogą być tańsze niż kolonie), bo tam w zasadzie nic Cię nie ogranicza - możesz przynajmniej wyjść z hotelu czy z kwartiry, zobaczyć coś, a nie nudzić się na "pogodnym wieczorku". Aha, i na tych koloniach, na których byłem, obowiązywała zasada: masz takie poglądy jak wychowawcy? (czyli bardzo konserwatywno-katolickie) Jesteś fajny. Masz inne? Ale to grzech, popierać coś takiego! Twoje poglądy (a często i Ty) są BE! Nie wiem, jak wy, ale ja nie lubię, jak ktoś chce mi na siłę narzucać światopogląd...
W telegraficznym skrócie - dlaczego nie warto jeździć na kolonie?
- Wyjazd za granicę może być tańszy i w lepszym standardzie (jeśli ktoś takiego szuka) - na koloniach o dobrym standardzie można pomarzyć [co prawda dla mnie nie jest to takie ważne, jednak zakładam, że dla większości nastolatków to, czy jest wygodnie, to istotna sprawa]
- Jeśli jesteś pokroju podobnego, co ja (tzn. interesuje Cię coś więcej, niż tylko siedzenie w telefonie), to się po prostu zanudzisz.
- Jeśli nie lubisz, żeby ktoś próbował Ci narzucać swój światopogląd (nie na każdych koloniach tak jest, ale na niektórych na pewno), to tylko się będziesz denerwować.
- O ile jesteś człowiekiem, który ma mniej więcej pojęcie o jeżdżeniu za granicę, to możesz paść ze śmiechu, słuchając niektórych tekstów wychowawców (jeśli ci wychowawcy nie są zbyt obyci w świecie)
- i najważniejsze: Kolonie kiedyś były fajniejsze. Teraz to się zrobiło mało ciekawe. Wracając z kolonii w 2014, miałem poczucie zmarnowanych dni. A wracając z Bałkanów zorganizowanych na własną rękę, czułem, że dobrze wykorzystałem 2 tygodnie.
Na wyjazdy zorganizowane jeździłem w latach 2011 - 2014. Chcesz wiedzieć więcej? Poczytaj moje porady o tej formie spędzania wolnego czasu! A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na FB (facebook.com/zamiedzaidalej).
Jako małolata jeździłam na kolonie i prawda jest taka, że wszystko zależy od ludzi z jakimi się jest. I mam na myśli zarówno opiekunów, jak i samych uczestników. Moim osobistym, kolonijnym hitem, była trzyosobowa kolonia w Międzybrodziu Żywieckim. Kilkunastu uczestników wyjechało, bo nie podobały im się warunki, zostałam tylko ja, moja kuzynka, jeszcze jeden chłopak oraz został z nami jeden opiekun. Były to jedne z moich najlepszych wakacji w dzieciństwie. Niemniej dość szybko przestałam też na tego typu organizowane wyjazdy jeździć, gdyż wolałam sobie wakacje organizować sama lub też z rodzicami.
OdpowiedzUsuńto prawda. Te Twoje wakacje musiały być bardzo fajne! Szczerze mówiąc, to, że na moich koloniach było... średnio, to nie jedyny powód tego, że przestałem na nie jeździć. Oprócz tego wolałem gdzieś samemu pojechać - i lato 2014 było pod tym względem przełomowe (lipiec: ostatnie wycieczki zorganizowane: Petersburg i kolonie - teraz zorganizowane są u mnie tylko wycieczki szkolne. Natomiast sierpień: pierwszy zagraniczny wyjazd [dalej niż Słowacja, Litwa czy Czechy] na własną rękę - Rumunia).
UsuńNigdy na kolonii nie bylam, nie ciagnelo mnie. Kazde wakacje spedzalam jeżdżąc kolejami po Polsce.
OdpowiedzUsuńO, też bardzo fajny pomysł na wakacje :)
Usuńjasne, że warto. jeździłam przez 3 lata i każdy wyjazd wspominam dobrze;)
OdpowiedzUsuńja też jeździłem, połowa była fajna. Druga połowa mniej fajna, ale jakoś to zniosłem ;)
UsuńWiesz co? Tak sobie czytam Twój wpis, i czytam, i nie wierzę własnym oczom. Czytam jako normalny turysta, pilot wycieczek, animator i przede wszystkim... wychowawca.
OdpowiedzUsuńUnikanie komercji na koloniach? Narzucanie światopoglądu? Świrowanie na punkcie bezpieczeństwa? Jako "obyty" w temacie kolonii powinieneś wiedzieć, że wychowawcy pracują według programu, prowadzą całą dokumentację kontrolowaną przez Kuratorium Oświaty, a bezpieczeństwo dla każdego z nas jest priorytetem!
Kolonie to nie wczasy all inclusive, tutaj obowiązują zasady na które zarówno Ty, jak i Twoi rodzice/opiekunowie zgadzacie się podpisując stosowne umowy i regulaminy. Zastanawia mnie to, że tak skarżysz się na kolonie, a sam mówisz, że "wszystkie wyjazdy organizowali ci sami ludzie" - czemu nie pojechałeś z "innymi" ludźmi? Jak możesz oceniać ogół kolonii po wyjazdach z jednym organizatorem?
Proszę, na przyszłość albo lepiej się przygotuj, albo pisz o tym, o czym masz pojęcie, bo w materii turystyki - wiedzy nie posiadasz.
Wiesz, ja nie jeżdżę na wczasy all inclusive (tam też są pewne zasady). Z regulaminami było tak, że prawie nikt ich nie przestrzegał. Wszystkie wyjazdy organizowali ci sami ludzie, to prawda, ale byłem też na zielonej szkole [z podstawówką 2011, było fajnie] i w Anglii [z gimnazjum 2015, było raz lepiej, raz gorzej]. Poza tym w przypadku stricte kolonii odpowiedzi na temat kuratorium dość mocno wzbudzały moje wątpliwości - brakowało mi szanowania uczestników wyjazdu i traktowania ich, jakby nie mieli mózgu. Czasy, gdy nauczyciel z automatu był autorytetem, minęły. Nawet bardzo młodzi ludzie mają prawo do bycia traktowanymi poważnie - nie żyjemy w średniowieczu.
UsuńCzasy, gdy wychowawca miał autorytet i respekt minęły, ponieważ doprowadzili do tego niestety, ale dzieci podobne do tego co opisujesz w swoich doświadczeniach. Roszczeniowe, rozpieszczone i nieakceptujące panujących w grupie zasad i regulaminów. Bo w sumie zasada od zawsze była i jest jedna: albo sie podporządkowujesz i słuchasz dorosłych, albo dzwonimy po rodziców i odbierają dziecko z kolonii z wpisem do kartoteki o jego niesubordynowanym zachowaniu. Zastanów się nad sobą, czy czasami nie stawiasz obrony swojej indywidualności ponad wszystkich innych i grupę w której jesteś. Bo w konflikcie grupa-jednostka to zawsze ta druga przegrywa. Takie jest życie i to się nie zmieni. Przyjmij to do świadomości. Dziękuję.
UsuńNo tak Szymon. Mogę powiedzieć, że akurat trafiłeś na człowieka, który z koloniami ma coś wspólnego. Ty byłem na niecałych 4 obozach i tylko jak uczestnik. Ja natomiast na 5 jako uczestnik i 14 jako wychowawca/kierownik. Tak że no;-)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, bardzo mi przykro, ale z tego co piszesz wychodzi, że miałeś nieprofesjonalnych wychowawców, albo jako takich ich właśnie odebrałeś. Chociaż poza wrażeniami i emocjami nie opisałeś szczegółów. Zabieranie telefonu, upominanie i komentowanie czyichś poglądów nie są rzeczami, które są złe na obozach młodzieżowych.
Po drugie, bezpieczeństwo. Nie byłeś niestety z drugiej strony balustrady i nie czułeś ile jest odpowiedzialności na kadrze kolonijnej, aby zapewnić Wam dobrą i bezpieczną rozrywkę. Jeśli kadra nie pozwoliła iść na park linowy to znaczy, że nie miała do Was, jako dzieci, zaufania, a więc nie byliście dobrze współpracującą grupą. Na kadrze ciąży naprawdę wielka odpowiedzialność karna, prawna i moralna, aby Wam zapewnić bezpieczeństwo. Kiedyś zrozumiesz;)
Po trzecie, przejazd przez Słowację. Kierowcy mają od organizatora kolonii umówioną konkretną trasę przejazdu, która jest opisana na umowie między firmą transportową i organizatorem. Nie można jej zmieniać, a na pewno w taki sposób, że jedziemy się przejechać zagranicę nawet na chwilę! Słowacja to inny kraj, inne przepisy, inne zasady ruchu drogowego i inne wymagania biurokracyjne aby autokar mógł tam wjechać (tak! pomimo Schengen!). A ponieważ czasami trudno wytłumaczyć młodym ludziom zawiłości biurokracji, więc odpowiada się czymkolwiek. Tutaj akurat nawet nie najgorzej wypadły odpowiedzi kadry, choć mogły być lepsze;)
Po czwarte, zabieranie telefonu i ogólnie sprawa telefonów na koloniach. Niestety teraz młodzież częściej gada ze sobą w wirtualu, niż w realu. Gdzie te zabawy, gry, rozmowy jak dawniej? Dlatego tak często się telefony zabiera, jest to forma profilaktyki, a nie odcięcia dziecka od świata. Sam bywałem na obozach, które były w ogóle bez telefonów!!! Były one zabierane na cały czas trwania obozu i tylko 1 raz w ciągu dnia były oddawane na godzinę, aby zadzwonić do domu, znajomych. I dzieci choć "cierpiały" na początku to po 2 dniach zaaklimatyzowały się w rzeczywistości kolonijnej i do dzisiaj wspominają moje obozy z uśmiechem:-) Telefony także uzalezniają i powodują zaburzenia psychiki. Przykład: ostatnio jeden chłopak na moim obozie po odebraniu telefonu dostał trzęsawek i zespołu odstawienia, niestety musiał dostawać leki uspokajające ponieważ stawał się agresywny. Niestety - takie teraz jest życie.
Po piąte, POGLĄDY. Każdy może mieć poglądy jakie chce. Prawda i to powinno być zapewnione na każdej kolonii, ale jest jeden szkopuł. Kolonia to grupa, a nie zbiorowisko indywidualności, gdzie nikogo nie można tknąć, bo się obrazi, bo poczuje się urażony, bo poczuje się dyskryminowany. Zawsze powtarzam na koloniach w takich sytuacjach, że "jesteście grupą i odpowiadacie zbiorowo za wszystko, i macie się dogadywać w przypadku kłótni". I to działa. Kompromisy muszą w grupach powstawać, więc i Ty moim zdaniem powinieneś być mniej hermetyczny i ostający przy swoich poglądach, tylko bardziej otwarty i chętny do szukania rozwiązań gdy się z kimś nie dogadujesz. Każdy jest inny, ale na kolonii wszyscy musimy być tacy sami. Specyficzny socjalizm, ale tylko w taki sposób można zorganizować dobry obóz.
Wiesz Szymek, bo w koloniach nie chodzi o podróże, o nowe miejsca. Chodzi o LUDZI! To jest integracja, radość, spontaniczna energia i mnóstwo różnych spotkań! Nawet te pogodne wieczorki mogą być fajne, tylko trzeba się zaangażować, przyjąć panujące zasady, dostosować się, odejść od swoich, egoistycznych przyzwyczajeń i być dla innych. Wtedy odkrywasz całkowicie inny, piękny świat! :)
PS. jeśli myślisz, że nastawianie telefonu na 3 w nocy jest dokuczliwe, to chyba nie jeździłeś ze mna kolonie i nie wiesz, jak ja potrafię dać popalić młodym ;)
PS2. Jedź ze mną na kolonie! Zobaczysz coś innego, sprawdzisz na zywo, czy jest tak jak piszę. W wakacje mam turnusy, dam Ci cynka i pojedziesz:-) Hm?
1. nie zabieranie telefonu, tylko o chamskie wyrywanie go z ręki i czytanie wiadomości + absolutne negowanie poglądów bez wysłuchania mnie do końca.
Usuń2. no właśnie nie byliśmy dobrze współpracującą grupą, chociaż wszystko wydawało się ok, ale opierało się to na pozorach, więc za fajna sytuacja to nie była... :/
3. mogli normalnie powiedzieć, a nie ściemniać na temat wiz na Słowację. Na mnie od zawsze najlepiej działały sensowne, racjonalne argumenty ;)
5. Jak ktoś nie chce szukać kompromisowego rozwiązania, tylko jest b. sztywno myślący, to co? :/ Akurat ja zazwyczaj (przynajmniej na początku) starałem się dogadać.
6. wiem, że chodzi o ludzi. Niestety na niektórych z tych kolonii ('13 i '14) nie było z ludźmi wspólnych tematów.
7. dajesz popalić - jak? Powiedz powiedz ;)
8. kolonie z Tobą? fajny pomysł, mam nadzieję, że uda się dopasować terminy ;) ;) ;)
Sądecki Włóczykij, jestem Ci bardzo wdzięczna za to, że napisałeś wszystko to, na co ja wczoraj nie miałam czasu - masz u mnie wielkiego plusa. Odezwij się gdzieś w czeluściach internetów i, mam nadzieję, do zobaczenia w trasie! :)
UsuńHomoturisticus, odezwę się do Ciebie na blogu!
UsuńSzymek,
1. Jak dziecko jest nieposłuszne to wtedy trzeba mu wyrwać ten telefon i byc konsekwentnym. I raczej nikt na poważnie nie czyta żadnych wiadomości, bo nikogo to z dorosłych nie interesuje w jaki sposób i o czym komunikują sie gimnazjaliści. Wychodzi na to, że zalazłeś komuś za skórę, to się nie dziw;-)
3. To trzeba było w tamtej sytuacji dyskutować, a nie teraz dumać i przypuszczać co kto powinien powiedzieć. Mądry Polak po szkodzie.
5. Skoro nie mogłeś sie dogadać, to ktoś miał problemy ze sobą. Nie wnikam która ze stron;-)
6. Nie zawsze trafisz na bratnie dusze. Trzeba akceptować rzeczywistość jaką jest, a nie tylko wymagać, rościć prawa i narzekać:-)
7. Jak zostaniesz wychowawcą to poznasz tajniki;-) Narazie jesteś na wiele rzeczy za młody.
8. Gotuj się na drugą połowę lipca!
Dokładnie, naszym zdaniem kolonie nie są złym pomysłem ale pod warunkiem że jedzie się z naprawdę fajnymi ludźmi, i poważnymi ogarniętymi opiekunami. My w sowim prywatnym życiu też mamy pare kolonijnych historia, jeden gorzej wspominane, inne lepiej... jednak nie jest to wielką tajemnicą że te historię tworzą własnie ludzie z jakimi się je spędzało i to jakie było zgranie w grupie. W każdym razie jest to pomysł na wakacje po warunkiem że wiemy z kim jedziemy, w przeciwnym razie chyba lepiej wybrać jakąś alternatywę. ;)
OdpowiedzUsuń100% zgody! Chyba nikt nie lubi jeździć z ludźmi, z którymi w ogóle nie ma wspólnych tematów. Niestety, na moich koloniach z wieloma osobami ich nie miałem :/
Usuńjak bylam mała nigdy nie chciałam jezdzic , teraz tego bardzo żałuję !
OdpowiedzUsuńkiedyś te kolonie były fajniejsze. Teraz to już nie to samo :/
UsuńKiedyś, Drogi Szymonie dzieciaki były zgrane, chętne do współpracy, otwarte na innych, a nie zamknięte w swoich hermetycznych światkach. Kolega Sądecki Włóczykij pięknie wyjaśnił Ci wszystko to, co ja miałam na myśli w swoim wczorajszym komentarzu, z tym że nie miałam czasu na szczegółowe opisy.
UsuńJeszcze dużo czasu minie zanim zrozumiesz to, o czym mówimy. A uwierz mi, na koloniach i pilotażach wystarczająco napatrzyłam się na roszczeniowe dzieci, które mają problem z komunikacją interpersonalną, a ich jedynym zainteresowaniem jest to, ile jest kanałów w telewizji i jakie jest hasło do wi-fi. Na każdym wyjeździe znajdują się pojedyncze osoby, które są nim zainteresowane.To pytam: po co jeździcie gdziekolwiek (uogólniam, bez fochów proszę)?
Pamiętaj, że każdy medal ma dwie strony, nie oczerniaj wszystkich wychowawców czy ogółu kolonii biorąc pod uwagę tylko jeden punkt widzenia. Regulaminy są po to, żeby ich przestrzegać, a jeśli tak nie było - takie rzeczy się zgłasza, a nie wylewa teraz swoje żale na "osoby, które to organizowały" w internecie. Tym wpisem bardzo krzywdzisz wiele osób - bezpodstawnie i niesłusznie. A tak nie może być.
Mój wpis generalnie miał na celu pokazanie wbrew pozorom nie tylko tego, jakie są kolonie [bywają i złe, i fajne!], ale również tego, że dzieci stają się coraz bardziej zamknięte i mają zainteresowania zbliżone do tych, o których napisałaś. Tak, ja też się napatrzyłem (mimo, że mam mniejsze doświadczenie niż Ty) na rozmaitych wyjazdach, że ludzie po prostu nie są zainteresowani ani odwiedzanymi miejscami, ani integracją. Na wszystkich wyjazdach 2011-2014 miałem tylko dostęp do zwykłego telefonu (żeby pisać SMSy; to były czasy, kiedy jeszcze smartfona nie miałem) i żyłem bez internetu przez 2 tygodnie, więc naprawdę nie należałem do osób interesujących się tylko hasłem do wifi i kanałami w telewizji.
UsuńOprócz tego nie wylewam żali, tylko opisuję swoje doświadczenia [zwróć uwagę, że organizację pierwszych dwóch kolonii pochwaliłem].
PS. Oczywiście wiem - nauczyciele i wychowawcy są po to, żeby stawiać granice towarzystwu, ale sami także nie powinni tych granic przekraczać.
nie zgodzę się z Tobą. Uważam, że na kolonie warto jeździć, chociażby po to żeby się sprawdzić w grupie. Tu nie chodzi o miejsca czy zwiedzanie, ale o ludzi i o fajne spędzenie razem czasu. Wiadomo, wszystko jest kwestią szczęścia na jakie osoby sie trafi, ale samemu też nie można wymagać od innych jednocześnie nie dając od siebie nic w zamian, kompromis to bardzo piękna sztuka. A odniosłam wrażenie po lekturze Twojego wpisu, że zbytnio zamknąłeś się w swoim indywidualizmie - nie o to w wyjazdach na kolonie chodzi. Byłam nie raz i zawsze się super bawiłam, zawsze znalazła się chociaż garstka osób, z którymi dało się super czas spędzić (a z niektórymi po prawie 20 latach wciąż mam kontakt). A poza tym wszystko to co Sądecki napisał.
OdpowiedzUsuńakurat ja przyjechałem tam z pozytywnym nastawieniem, niestety kula w płot. i od początku nastawiałem się, że to nie będzie wyjazd na zwiedzanie, tylko raczej na poznawanie ludzi. No a jak nie ma wspólnego języka (ani wspólnych tematów), to trochę słabo
UsuńOczywiście że warto wysyłać dzieci na Kolonie! Uczą się życia, współpracy, współzawodnictwa, że nie zawsze mama jest w pogotowiu. Ja już to praktykuję od 3 lat. W szkole do której chodzi mój syn nie organizują wycieczek, także na własną rękę go w wakacje wysyłam. W ubiegłym roku W Szklarskiej Porębie z biura Grześkowicz był. Cena nie jest wygórowana jak na 2 tygodnie, a dziecku niczego nie brakuje. A tak to rośnie nam pokolenie komputerowców, którzy swoje wakacje podsumowują osiągnięciami w grach. Jeśli ktoś się zastanawia to niech na próbę na kilka dni dziecko gdzieś wyśle, zobaczy że krzywda mu się nie stanie.
OdpowiedzUsuńgeneralnie u mnie z wyjazdami jest tak, że ja, mając 14 lat, ogarniam większość rzeczy (i tak jest faktycznie) i nie lubię mieć narzuconego planu - lubię wolność. A co do gier - akurat ja nie podsumowuję wakacji osiągnięciami w grach.
Usuń