Tegoroczny wyjazd był zdecydowanie dłuższy, niż do tej pory - trwał 10 dni (od 11 do 20 stycznia), z czego 6 dni (13 - 18 stycznia) było poświęconych na jeżdżenie na nartach. Zdecydowałem się na wyjazd do francuskiego Valloire - bo a) nie byłem wcześniej we Francji (tak, dobrze czytacie :-D ) b) miałem wrażenie, że ten ośrodek nie jest zbyt oblegany - z rozmów ze znajomymi wywnioskowałem, że jednak większość jeździ do Włoch i Austrii. Z francuskich ośrodków czasem słyszałem też o Chamonix - a o Valloire nikt nie wspominał. A 150 kilometrów tras brzmiało nieźle. I c) mogłem pobić swój rekord wysokości (w końcu to Alpy Graickie - najwyższe pasmo Alp) - z czego skorzystałem już pierwszego dnia :-D (a 2 dni później znowu go poprawiłem)
Jak wyglądało moje jeżdżenie?
Valloire (a właściwie to Valloire + Valmeinier - bo kompleks ma dwie części) jest podzielone na 3 części:
- Setaz (należy do Valloire)
- Crey du Quart (pomiędzy Valloire i Valmeinier)
- Gros Crey (należy do Valmeinier) -
tu znajduje się najwyższy punkt całego ośrodka: Gros Crey 2 594 m n.p.m.edit (29.12.2019): najwyższym punktem ośrodka jest La Sandoniere 2 750 m n.p.m., również w Valmeinier
(przy Valmeinier mała uwaga: wyciąg Grandes Drozes, którym można wrócić do Valloire, kursuje tylko do 16.00, czyli nieco krócej, niż reszta - więc jeśli mieszkamy w Valloire, warto mieć to na uwadze, żeby nie okazało się, że nie ma czym wrócić; pomiędzy Valloire i Valmeinier nie ma skibusów).
Każda z nich jest inna - mnie chyba najlepiej jeździło się na tej drugiej, ale moim zdaniem wszystkie są warte odwiedzenia! Przez 6 dni pobytu byłem na wszystkich po kilka razy (i przejechałem znaczną większość tras).
Pierwszy dzień to czas na rozruch (i ogólne ogarnięcie ośrodka) - więc skończyło się na żenującym jak dla mnie wyniku 20 kilometrów - najczęściej tyle albo więcej robię na jednodniówkach na Słowacji ;-) ale następne dni były już zdecydowanie lepsze. Codziennie spędzałem na nartach 6-7 godzin. Rekord pobiłem w środę 16.01 - 61,20 km i 7h 20 min :-D i tak naprawdę gdyby nie godzina zamknięcia wyciągów (16.30, niektóre chodzą tylko do 16 albo do 16.15), byłoby dużo więcej! Łącznie przez cały pobyt przejechałem 288 km w 34 godziny 5 minut - trochę zabrakło do 300 kilometrów, ale generalnie nie jest źle! (średnia na dzień wychodzi 48 km)
Najwięcej kilometrów robiłem chyba na jednej z najdłuższych tras - 7-kilometrowej niebieskiej "Selles", która została jedną z moich ulubionych. Ze względu na widoki - bo te były naprawdę nieziemskie! Ostatniego dnia na karcie pamięci zostało mi miejsca tylko na 32 zdjęcia :-D
I tak naprawdę w całym 150-kilometrowym ośrodku chyba nie ma trasy, którą wspominałbym jakoś szczególnie źle. No dobra... czerwona "Eglantiers" (na Gros Crey) była najgorsza - ale głównie dlatego, że zjeżdżałem tam po południu i porobiły się muldy na prawie pół metra. A jak nie muldy, to na dole było przez chwilę lodowisko ;-). Ale ostatecznie w ciągu całego pobytu wywaliłem się tylko 2 razy - z czego raz był w blisko metrowym puchu (nie polecam szybkiej jazdy po takim śniegu), a drugi - na niespodziewanej muldzie (wcześniejsza część trasy była wyratrakowana). I żaden z nich nie był na tej "najgorszej" trasie :-D
Drugim minusem były też szkółki narciarskie. Tak, wiem - ja też te 10 czy 15 lat temu uczyłem się jeździć. Ale mimo wszystko grupa 30-40 dzieci, jadąca całą szerokością stoku za instruktorem dość mocno utrudnia w miarę szybką jazdę. Całe szczęście szkółki jeździły najczęściej po najbardziej popularnych trasach, na większości tych trudniejszych / mniej obleganych było dużo lepiej.
Koszty
Byłem z grupą - więc skipass wyszedł dużo taniej (134 EUR), niż gdybym był tam indywidualnie. W normalnej sytuacji (tzn. prywatny wyjazd) - 6-dniowy karnet dla dorosłych [od 13 do 64 roku życia] to koszt 205 EUR/osoba. Oprócz tego dojazd + nocleg z wyżywieniem /apartamenty przy wyciągu Moulin Benjamin/ kosztował 1 780 zł (indywidualnie: 3 065 zł za nocleg (dla 2 osób) i dojazd - przy założeniu spalania na poziomie 7 litrów i ceny paliwa 5,60 zł / litr - 1 250 zł. Łącznie - po uwzględnieniu karnetów, dla 2 osób koszt wychodziłby ok. 6 000 zł) - Francja nie należy do najtańszych krajów. Jak się okazało - w tym konkretnym przypadku wyjazd grupowy opłacał się dużo bardziej :-D
Ogólne wrażenia
Bardzo pozytywne! :-D I właściwie tu mógłbym już zakończyć wpis, ale chciałbym, żebyście mieli pełniejszą informację. Jedyne, czego żałuję, to to, że czekałem z tym aż 15 lat - ale było warto. Po raz pierwszy od 2 lat (!) odwiedziłem nowy kraj, wydałem tak naprawdę porównywalną ilość pieniędzy, co na taką samą aktywność w Polsce (!) (w której stoki są naprawdę malutkie) - a widoki (i rozmiary ośrodka - wreszcie można było się rozpędzić bez ryzyka wpadnięcia na kogoś) dużo lepsze! No i brak kolejek do wyciągów :-D
A minusy? ... Jeden. Godziny otwarcia wyciągów (tak, wiem - w większości krajów trasy są nieoświetlone, a wyciągi kończą pracę o 16 - 16.30) - a jednak czasami po 6-7 godzinach jazdy człowiek jeszcze nie ma dość :-D
A minusy? ... Jeden. Godziny otwarcia wyciągów (tak, wiem - w większości krajów trasy są nieoświetlone, a wyciągi kończą pracę o 16 - 16.30) - a jednak czasami po 6-7 godzinach jazdy człowiek jeszcze nie ma dość :-D
Valloire
Samo Valloire - poza tym, że ma sporo tras narciarskich - można też uznać za całkiem ładne miasteczko. Chociaż składa się głównie ze sklepów i knajp, to po zmroku, kiedy pod wyciągami jest już pusto, a całe życie przenosi się na ulice - wygląda super! Dla fanów zabytków też coś się znajdzie - między innymi dość fotogeniczna kapliczka w samym centrum. Z ciekawszych rzeczy poza tym jeszcze są rzeźby lodowe - co roku odbywa się konkurs na najlepszą. (niestety nie udało mi się ich zobaczyć ;/ ).
Poza tym Valloire nie należy do największych miejscowości - mnie przejście od kwatery (Moulin Benjamin) do centrum zajmowało zwykle ok. 15 minut. Właściwie moim zdaniem - poza oczywiście jeżdżeniem na nartach (i ew. rzeźbami lodowymi) - w zimie nie ma tam za bardzo co robić.
Może zainteresować Cię też:
We Francji byłem w styczniu 2019 roku - podczas pobytu w tym pięknym kraju skupiłem się przede wszystkim na Valloire (i oczywiście szusowaniu). Wybierasz się tam? Przeczytaj moje teksty z Francji. A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach, dołącz do grona fanów na FB! (fb.com/zamiedzaidalej) Będzie mi bardzo miło! :-D
0 komentarze:
Prześlij komentarz