Polska
Wyjeżdżamy o 15 (powodem tym razem nie było lenistwo, tylko kilka czynników zewnętrznych). Trasa przez Polskę mija bez większych emocji. Jedziemy przez Wieliczkę, Żegocinę, Nowy Sącz (tu krótka przerwa na uzupełnienie profilu na FB) do Muszynki, gdzie znajduje się pierwsza granica na naszej trasie. Na Słowację wjeżdżamy o 18, z myślą, że na granicy będzie kantor. Nic bardziej mylnego - nie ma nic...Słowacja
Trasa przez Słowację trochę nam się dłuży. Pierwsze miasto za granicą to Bardejov. Szukamy kantoru, no to nigdzie go nie widać... ostatecznie jedziemy dalej - kolejna sensowna miejscowość to Vranov nad Toplou (jest już ciemno). Po ciemku nie ma sensu szukać, jedyna sprawa, którą załatwiamy we Vranovie, to LPG na stacji Slovnaft (tankujemy samodzielnie, obsługa nie raczyła przyjść) i WiFi (też na tej stacji, wykorzystuję je dzisiaj po raz drugi, znów po to, aby napisać na FB).
Kolejna miejscowość to położony 30 km dalej Trebisov... pomiędzy Vranovem a Trebisovem mijamy totalnie nieoświetlone wioski, dość strasznie to wygląda. Samo miasteczko ładne (na tyle, na ile mi się udało ocenić zza szyby samochodu), ale jest ciemno, a my chcemy jeszcze dzisiaj dojechać na Węgry (szczerze mówiąc, ja przekonuję Tatę do węgierskiego noclegu), więc go nie zwiedzamy. Granicę słowacko - węgierską, nie niepokojeni przez nikogo, przekraczamy o 21.45 na przejściu Slovenske Nove Mesto/Satoraljaujhely.
Węgry
Zaraz za przejściem granicznym zaczynamy szukać jakiegoś noclegu. Planowaliśmy zwiedzić Magyar Kalvarię (zaraz za granicą, w Satoraljaujhely), ale już się nie udaje (jest prawie 22), więc jedziemy przed siebie, w poszukiwaniu miejscówki. Za Sarospatak skręcamy w prawo, dojeżdżamy do winnicy. O 22.30 znajdujemy fajne miejsce, z jednej strony (w kierunku drogi) osłonięte drzewami, a z drugiej - z widokiem na winnicę. Idziemy spać w samochodzie.
Dzisiaj przejechaliśmy 304 km.
S.
0 komentarze:
Prześlij komentarz