W sumie postanowiłem sobie, że w podróży będę jeść więcej lokalnych specjałów. No i się udało - ostatni wyjazd do Rosji był naprawdę super, jeśli chodzi o jedzenie. Ale jednocześnie nie staliśmy się nagle burżujami jadającymi co chwilę w knajpie; było też trochę zupek instant i innych kulinarnych przyjaciół niskobudżetowej podróży :)
Zasadniczo rosyjska kuchnia jest prosta, ciężka i sycąca - tak można by było ją najłatwiej określić. Rządzą składniki, które bez większego problemu można zdobyć przy rosyjskim surowym klimacie. Ryby, mięso, warzywa, mąka, kasza... wzięło się to głównie z tego, że przez większość dziejów Rosjanie nie byli generalnie bogatym narodem. A coś jeść było trzeba, więc jedli to, co najprostsze i najłatwiej dostępne. Zacznijmy od najbardziej konkretnego jedzenia:
Dania główne
Pielmieni
Przed wyjazdem niby wiedziałem, co to są pielmieni. Pierogi z mięsem. Znane od Ukrainy po Syberię. Ale uwaga - wcale nie są to takie zwykłe pierogi. Oprócz mięsa czasami mają jeszcze cebulę i inne przyprawy; do tego są całe zanurzone w bulionie. Nawet w smaku są jak dla mnie inne niż w Polsce (wydają się nieco bardziej aromatyczne) - ogólnie rzecz biorąc, pycha! Chyba jedno z najlepszych dań w Rosji :) jak kolejny raz tam będę, to po prostu grzechem byłoby ich nie zjeść.
Wareniki
Drugie danie "pierogowe", w sumie dosyć podobne do pielmieni, ale już nie tak rozpowszechnione - jest to bardziej ukraińskie niż rosyjskie jedzenie. Nie zdobyły mojego serca aż tak, jak pielmieni, ale też były dość dobre. Główna różnica to to, że farsz jest z ziemniaków, a mięso i cebula leżą na wierzchu (a nie jak w pielmieni - w środku). A, no i raczej nie są w bulionie.
Ryby
W regionach nadjeziornych (np. nad Ładogą) je się duuuużo ryb! Kiedy wjechaliśmy do jednej z wiosek, przy co drugim domu była tabliczka "ryby" [rzecz jasna był też mikro-sklep z rybami]. Zatrzymaliśmy się na podsklepiu, kupiliśmy od sympatycznej pani kilogramową wędzoną rybę z Ładogi i pochłonęliśmy ją od razu pod sklepem.
To chyba najlepiej świadczy o tym, jaka pyszna była ta ryba :) jeszcze w Polsce naczytałem się, jak słone są rosyjskie ryby. Ale mimo wszystko postanowiłem spróbować i była to bardzo dobra decyzja. Nigdzie natomiast nie czytałem, że jest w nich dużo ości ;) ale ogólnie 9/10, smaczne.
Bliny
Generalnie bliny można jeść równie dobrze w wersji zwykłej, jak i na słodko. Oczywiście spróbowałem obu rodzajów - bo jakżeby inaczej. Bliny to takie jakby naleśniki, ale ciasto jest drożdżowe i na mój gust nieco bardziej przypieczone. Oba rodzaje były dobre:
Bliny w wersji zwykłej
Zjadłem je w wariancie ser-szynka. Generalnie fenomen tego dania polega na tym, że wcale nie jest bardzo ciężkie, a jednocześnie jest w miarę sycące. Ser jest porządny, szynka zresztą też... w sumie jedyna wada blinów jest taka, że podaje się ich raczej niedużo.
Bliny w wersji słodkiej
Spróbowałem ich z miodem - rzeczywiście są słodkie, ale w taki sensowny sposób. To w sumie połączenie dania obiadowego i deseru. Podobnie jak w zwykłym wariancie, jest ich dość mało (i może okazać się za mało na pełny obiad - chociaż zależy, jaki kto ma żołądek).
Chaczapuri
W Rosji chaczapuri nie wygląda tak, jak to znane wszystkim z Gruzji. Jest to... biały ser w cieście. Bardzo przypominało mi to bałkańskie burki w wersji wege. Zasadniczo było smaczne, ale... trochę zaskoczyło mnie swoim wyglądem :)
Kotlet swini
Nie wszystko jednak zaskoczyło mnie pozytywnie. Zaraz po przekroczeniu granicy estońsko-rosyjskiej jadłem kotlet swini - był zjadliwy, ale fanem nie zostałem... jak dla mnie trochę za tłuste i za ciężkie [to było chyba najcięższe jedzenie w Rosji].
Zupy
Główne dania rosyjskie mamy już za sobą, więc teraz czas na zupy. Będą tylko trzy, ale za to jakie!
Solianka
Solianka czy też solanka to chyba najpopularniejsza zupa w Rosji (i na Ukrainie). Robi się ją na wywarze rybnym, grzybowym albo mięsnym i daje dużo dodatków, przede wszystkim ziół.
Ale ten wywar też nie jest taki, jak u nas - w Rosji przykładowo na mięsny najczęściej składa się kilka rodzajów mięs: wędzone, gotowane, smażone, do tego sało [słonina] i wędliny. I jeszcze w zupie ląduje łyżka śmietany. Jak dla mnie najlepsza rosyjska zupa, prawdziwa caryca!
Barszcz
Jest to bardziej ukraińskie niż rosyjskie danie, ale postanowiłem je tu umieścić, bo w Rosji nie ma problemu ze zjedzeniem barszczu. Wersja rosyjska/ukraińska jest trochę inna od polskiej - przede wszystkim tam w zupie jest dużo warzyw. Jeśli solianka jest numerem pierwszym, to barszcz jest drugi - w zasadzie jest dla niej alternatywą. (fot. z Wikipedii - nie zrobiłem zdjęcia mojemu)
Charczo
Gruzińska zupa mięsna (ale jest znana także w Rosji), o której mówią, że jest ostra. Jak dla mnie dość przyjemnie pikantna. Polecam, jeśli lubicie dość ostre (ale jednocześnie nie diabelskie) jedzenie.
Napoje
Nie, nie chodzi tutaj o te wyskokowe :) i też nie o kwas chlebowy. Mowa tu o dwóch napojach, których nie widziałem nigdzie poza Rosją, a które są warte spróbowania. I tak, to są tak zwane "kolorowe" napoje... ale tak naprawdę dostępne u nas plastiki mogą się schować przy tych z Rosji.
Mors
Wbrew temu, co podaje wikipedia, "Mors" to nie napój alkoholowy [w Rosji raczej nie pije się morsa z alkoholem], tylko... sok owocowy (żurawinowy, porzeczkowy albo brusznicowy) z dodatkiem wody i słodkiego składnika: cukru albo miodu. To taki jakby tradycyjny kompot rosyjski - może być butelkowany albo własnej roboty. Ten z butelki jest całkiem niezły, ma przyjemny kwaskowaty smak.
Kompot butelkowany
Ktoś kiedyś wpadł na genialny pomysł wyciśnięcia soku z owoców i doprawienia go cukrem. Generalnie idea napoju nie różni się wiele od "Morsa", ale kompot jest z nieco innych owoców [np. z brzoskwiń czy wiśni] i jest dużo bardziej słodki. Lubię!
I to już wsjo. Wiem, jest pełno innych pysznych potraw rosyjskich (których nie dane mi było spróbować w Rosji) - ale nie chcę opisywać czegoś, z czym się nie zetknąłem na rosyjskim talerzu :)
Kurcze, smaki jakże znajome, i nie tylko z wojaży po Rosji, ale także naszego polskiego stołu. Muszę Ci się przyznać, że idąc z duchem europejskiego szyku, to bardziej mam ochotę na wysublimowaną selekcją sałat, uwzględniającą młodziutką roszponkę i świeżutką rukolę oraz napój sporządzony z mieszaniny świeżych owoców, wodorostów i kto wie jeszcze czego.
OdpowiedzUsuńja tam jakoś fanem rukoli (i innej zieleniny) raczej nie jestem. Ale wiadomo - każdy lubi co innego ;)
UsuńMoje typy to pielmieni, wareniki i bliny. A barszcz... jadłam go na Ukrainie i każdy gospodarz mówił mi, że to jego jest ten prawdziwy :)
OdpowiedzUsuńpielmieni to jak dla mnie rosyjski hit! :) natomiast barszcz jedliśmy zarówno na Ukrainie, jak i w Rosji... chyba jeden i drugi był prawdziwy, bo oba były dobre :D
UsuńZa dużo mięska, którego nie jemy :P. Ale odjąć mięso z potraw i pychotka!
OdpowiedzUsuńwiększość rosyjskiej kuchni rzeczywiście jest mięsna. Chociaż i dla wegetarian coś się znajdzie ;)
UsuńBardzo apetyczny wpis :) Z częścią potraw zetknęłam się w dawnych republikach radzieckich (Gruzja, Kirgistan, Uzbekistan) więc nowością nie są i wiem, że smakują dobrze. A Morsa można się napić również w Kirgistanie ;)
OdpowiedzUsuńmnie się właśnie marzą te byłe republiki (Kaukaz i Azja Środkowa) + Mongolia - także pod względem jedzenia :) a, i Mors to musi być chyba jakiś flagowy napój dawnego sajuza... chociaż nie spotkałem się z nim np. na Ukrainie czy w krajach Pribałtyki
UsuńCzytam i czytam i myślę, że większość dań nie jest jednak w moim typie. Zupy niby lubię, ale ni pikantne, pozostałe rzeczy wyglądają na dość ciężkostrawne. Ale jesli już się kiedyś do Rosji wybiorę to i tak popróbuję :)
OdpowiedzUsuńnie wszystko z zup jest bardzo pikantne ;) ale rzeczywiście, poza zupami, chyba wszystkie rzeczy są dosyć ciężkie. Taki urok wschodniej kuchni :)
UsuńSolianka króluje też w Mołdawii :) Bardzo smaczna zupa, potwierdzam :)
OdpowiedzUsuńakurat w Mołdawii się na nią nie natknąłem ;) [jak znowu będę, to spróbuję sobie mołdawskiej wersji]
Usuńnie była pikantna. Tzn. czuć było jakieś przyprawy, ale do pikantności daleko.
Usuńja mam mniej więcej podobne odczucia, pikantne jest charczo (ale też nie jakoś diabelsko)
UsuńOj pojadłoby się, pojadało. Chaczapuri w jakiej postaci by nie było - biorę w ciemno i zajadam :) A coś z rosyjskich deserów próbowałeś?
OdpowiedzUsuńniestety się nie udało ;/
UsuńCharczo to gruzińska zupa znana również w Rosji , a nie odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńjuż poprawiam! dzięki za zwrócenie uwagi :)
Usuń