17.15. Futura Park, czyli... wjeżdżamy na obwodnicę. Ja już trochę wkurzony (no bo półtorej godziny stania na wylotówce jednak nie zdarza się co weekend). Nagle... korek w dziwny sposób się rozładowywuje i pędzimy już do bramek na autostradzie. Jedna, druga bramka i po godzinie jesteśmy w Tychach - chwila przystanku i dalej jedziemy.
19.10. Bielsko Biała. Wysiada masa ludzi, jest już w zasadzie całkiem ciemno, dworzec PKS wygląda dość klimatycznie. Wygląda, że zaraz zacznie się najprzyjemniejszy etap jazdy :) ale zaraz wchodzą kolejni ludzie i jedziemy już do samego Cieszyna [3/4 autobusu zapełnione]
W Cieszynie
19.40. Cieszyn. Odcinek dworzec - gościniec (tam śpię) w zasadzie przebiegam. Jeśli ktoś myśli, że bieg z bagażem przez 1,5 km jest fajny, to niestety się myli... po zameldowaniu się i zostawieniu bambetli, "bystro bystro" do Książnicy Cieszyńskiej.
Wbiegam w zasadzie w ostatniej chwili - udaje się załapać na oficjalny start; chyba najlepsza była druga część powitania blogerów - mamy odgadnąć, jak brzmią nazwy naszych blogów po polsku (są mówione w gwarze cieszyńskiej). Mojego chyba nikt nie odgadł, zresztą ja też nie - "Kluki i dziełuchy w ceście"... a ja się pytam, gdzie tu jakie dziełuchy?! :D
W hostelu
Jakoś w granicach 21.30 przenosimy się do hostelu. Koło 22.30 chwilowo zwijam się do gościńca... ale parę minut przed 24 znowu jestem. Tradycyjnie już blogierskie wyjście do piekarni z piątku na sobotę. Rogale są takie, że cud, miód, malina i niebo w gębie. Punkt obowiązkowy!!!
Potem rozpoczynamy kolejny etap integracji - Chwytak - cieszyńska gwiazda YT, Piotrek (Podróże Pana Szpaka), Ewa i Romek (Gonimy słońce), Kasia i Maciek (Ruszaj w Drogę) no i ja, siedzimy i gadamy. Wot, integracja. Generalnie jest fajnie, no.
Parę minut po pierwszej idę z powrotem do gościńca - wypadałoby iść spać o jakiejś w miarę ludzkiej porze (jeśli w ogóle można mówić tu o czymś takim, jak "ludzka pora"). Jest pusto, ciemno i cicho. Zasypiam ok. 2.00.
Parę minut po pierwszej idę z powrotem do gościńca - wypadałoby iść spać o jakiejś w miarę ludzkiej porze (jeśli w ogóle można mówić tu o czymś takim, jak "ludzka pora"). Jest pusto, ciemno i cicho. Zasypiam ok. 2.00.
Sobota
Generalnie cały dzień jest wypełniony prelekcjami i dyskusjami - co owocuje 189 punktami notatek w telefonie ;) jakoś koło 14.30 jest przerwa na obiad, ale... w kwietniu każdy szedł, gdzie chciał. Teraz jedziemy autokarem do Rybiego Dumu po czeskiej stronie [wbrew nazwie, dostajemy... rosół i vyprazeny syr - pycha!] (z tego miejsca pozdrowienia dla Ibazeli i Agnieszki) i do Archeoparku Chotebuz.
W Archeoparku zwiedzamy słowiańskie grodzisko, jest okazja do fajnych ujęć. Generalnie miejsce nie jest duże... co daje się odczuć, kiedy wchodzi się do chałup - ja przy moim wzroście 1,84 muszę się dość mocno pochylić, żeby wejść. Oczywiście jest też blogierskie strzelanie z łuków (rzecz jasna już nie pamiętam, jak się strzela, mimo że kiedyś chodziłem do klubu na strzelanie ;) ) i na samym końcu wspólna fotka blogerów podróżniczych.
Wracamy autokarem na polską stronę. Jest jeszcze dalsza część dyskusji i prelekcji, aż w końcu koło 19.30 zaczynamy łażenie po nocnym Cieszynie. Przez dwie godziny chodzimy po samym Wzgórzu Zamkowym, wychodząc m.in. na emporę (taki jakby balkon) w rotundzie (normalnie niedostępną dla zwiedzających) i dowiadując się co nieco o historii miasta. Obiecuję sobie, że w dzień wrócę porobić nieco jaśniejsze zdjęcia.
Koło 22 wracamy do hostelu... i zaczynają się pogaduchy ;) chętnie w sumie zostałbym dłużej, ale po jakiejś godzinie po prostu jestem już dość zmęczony i idę spać do gościńca.
Niedziela
Do hostelu idę okrężną drogą wzdłuż Olzy. Chyba wolę tędy chodzić, niż krótszą drogą przez Rynek. Może dlatego, że jest mniej podchodzenia ;) w hostelu - od 10 do 14.30 trwa jeszcze część panelowo-prelekcyjna, a potem... pożegnanie i do zobaczenia na kolejnym Cieszynie!
Po spotkaniu idę jeszcze - zgodnie z daną sobie obietnicą - na Wzgórze Zamkowe, porobić zdjęcia. Ostatni raz do gościńca zmierzam... przez Czechy, czeską stroną Olzy (która jest równie fajna, jak polski brzeg). Pogoda jest typowo jesienno-barowa, dokładnie taka, jak w czasie mojego pierwszego pobytu rok temu. Idę wzdłuż Olzy, i wiem, że jutro czeka mnie powrót do szkoły. Ale wiem też, że to były naprawdę fajne trzy dni.
Podsumowanie
Czy było warto? Tak, było warto. Wieczorna integracja, dużo zdobytej wiedzy, kilometry nabite na Endomondo... no i był to mój pierwszy solowy wyjazd [Tata po mnie przyjechał w niedzielę po południu], do tego z noclegiem. Było naprawdę super. Dziękuję wszystkim, a w szczególności organizatorom (Kamili z Kami & the rest of the world oraz Przemkowi i Magdzie z TroPiMy) i chłopakom z 3 Bros Hostelu :)
Do Cieszyna swego czasu jeździłam dość czesto- mieszkam niedaleko Bielska, więc mogę bywać w Cieszynie ilekroć dusza zapragnie :) I czasem bywam. Jest sympatyczny bo kameralny.
OdpowiedzUsuńracja, to jest takie fajne, kompaktowe miasto (wielkość akurat w sam raz :) ). a odnośnie sympatyczności - i polska, i czeska strona jest super!
Usuń