Na drugi pod względem wysokości /nie liczę tu Gówniaka, bo jak dla mnie to jedna z części Babiej/ szczyt Beskidu Żywieckiego nie wspina się za wiele osób, zwłaszcza w zimie - no bo powiedzmy sobie szczerze, podchodzenie wśród szusujących narciarzy nie jest za przyjemne dla żadnej ze stron. Tym bardziej, że co do zasady trasy narciarskie nie są za ciekawe do podchodzenia. Ale... w końcu każdy mniej lub bardziej zaciekawiony górami człowiek trafi na Pilsko. No i tutaj zaczyna się problem większego kalibru: z której strony podchodzić i jaki jest ten szlak?
Chyba najpopularniejszą (co nie znaczy, że najlepszą) trasą jest wejście od Korbielowa zielonym szlakiem - ale tam po prostu nie szliśmy z bardzo prostego powodu - droga wiedzie nieopodal trasy narciarskiej, więc podchodzenie tam zimą jest według mnie bez sensu. Chyba, że nie ma innej możliwości... tyle że w tym przypadku taka możliwość jest (aczkolwiek i tak będziemy szli kawałek trasą).
Szlak wejściowy (przełęcz Glinne - Hala Miziowa - Pilsko)
Odcinek 1: przełęcz Glinne - rozwidlenie
Zaczynamy na przełęczy Glinne /808 m.n.p.m/ czerwonym/niebieskim szlakiem wzdłuż granicy (o czym przez pewien czas będą nam przypominać słupki). W ten sposób po pierwsze idziemy mniej obleganym szlakiem, niż z Korbielowa, a po drugie mamy do pokonania ciut mniejszą różnicę wysokości. Ogólnie rzecz biorąc, szlak przypomina zwykłą leśną ścieżkę pod górę, nie jest trudno, mozolnie w sumie też nie bardzo (poza paroma miejscami). Jedyny minus to to, że czasami jest zwyczajnie ślisko, bo zalega trochę lodu - wtedy trzeba iść bokiem.
Dochodzimy do rozwidlenia szlaków 1141 m.n.p.m. (dosyć słabo oznaczone, po prostu jedna ścieżka odchodzi od drugiej) - niebieski biegnie dalej w górę przez Las Suchowarski, a czerwony idzie trochę w bok. Kierujemy się w prawo, niebieskim szlakiem będziemy schodzić.
Czas przejścia: 1 godzina (tyle szliśmy zimą)
Różnica wysokości: 333 m
Odcinek 2: rozwidlenie - wejście na trasę narciarską
Chyba jeszcze przyjemniejszy odcinek, niż ten z przełęczy. Trudności żadne, ludzi w dalszym ciągu brak (spotkaliśmy może 3 osoby), a widoki... na las ;) i tak przez 3 kilometry. Jedyne, co może okazać się trochę mniej fajne, to szerokość - tutaj po prostu leśna ścieżka miejscami jest naprawdę wąska. Nie ma jednak co narzekać, bo kolejny fragment trasy będzie naprawdę mozolny.
Z ciekawszych rzeczy na tym odcinku można wymienić w zasadzie tylko wodospad na górskim strumieniu. Poza tym co prawda widoki nie powalają, ale sam szlak odebrałem jako bardzo sympatyczny.
Czas przejścia: 45 minut
Różnica wysokości: 74 m
Odcinek 3: wejście na trasę narciarską - szczyt
Ostatni odcinek podejściowy (czarny szlak), ale dla odmiany chyba najbardziej wredny i denerwujący. Idziemy brzegiem trasy narciarskiej, widoki początkowo są dosyć podobne do tych na początku (no dobra, może trochę szersze), ale nieco wyżej już zaczynają się panoramy na beskidzkie doliny. Trasą narciarską wychodzi się wyjątkowo niefajnie, to jest po prostu godzina powolnego, żmudnego zdobywania wysokości.
Za to potem, kiedy już wyjdzie się za ostatni wyciąg, mamy chwilę (dosłownie) podejścia szeroką drogą pomiędzy łanami kosodrzewiny i jesteśmy na szczycie... tyle, że tym niższym (Góra Pięciu Kopców 1543 m.n.p.m.) i leżącym na granicy. Można iść 500 m dalej na właściwy wierzchołek po słowackiej stronie (1557 m.n.p.m.), akurat my tego nie zrobiliśmy, panoramy z granicznego szczytu też są całkiem niezłe.
Czas przejścia (na Górę Pięciu Kopców): 1 godzina 10 minut
Różnica wysokości: 328 m
Szlak zejściowy (Pilsko - Las Suchowarski - Przełęcz Glinne)
Odcinek 4: szczyt - rozwidlenie
Zmierzamy niebieskim szlakiem w dół. Idzie się po prostu w stronę lasu, jako tako wydeptaną ścieżką. Problem jest tylko taki, że w zimie potrafi być tam naprawdę głęboki śnieg (i serio można się w nim zapaść) - akurat my trafiliśmy na taki i zapadanie się co chwila po udo było dosyć wkurzające; dlatego też w ogóle nie robiłem tam zdjęć, żeby jak najszybciej przebiec ten kawałek trasy - byle dotrzeć do lasu, a stamtąd już nie jest daleko do auta.
Czas przejścia (Góra Pięciu Kopców - rozwidlenie): 35 minut
Różnica wysokości: 402 m
Odcinek 5: rozwidlenie - przełęcz Glinne
Tutaj idziemy dokładnie tą samą drogą, co w 1 odcinku - tyle że pokonujemy ją w drugą stronę. W sumie nic, co byłoby trudne, szeroka ścieżka przez las (dla odmiany w dół).
Czas przejścia: 45 minut
Różnica wysokości: 333 m
Podsumowanie
Generalnie rzecz biorąc, szlak z przełęczy Glinne na Pilsko nie jest trudny ani jakiś bardzo nieprzyjemny. Nam zajął w obie strony 4 godziny 15 minut, czyli mniej więcej tyle, ile czas "mapowy" - latem pewnie czas przejścia byłby krótszy, po śniegu jednak chodzi się sporo wolniej, niż po trawie.
Tak czy inaczej, Pilsko, chociaż zauważalnie niższe i mniej widowiskowe od Babiej Góry, również jest warte wyjścia - większa część drogi nie jest jakaś koszmarnie męcząca, a widok ze szczytu na Królową Beskidów (i przy okazji resztę Beskidu Żywieckiego)... no po prostu jest tego wart :)
Tak czy inaczej, Pilsko, chociaż zauważalnie niższe i mniej widowiskowe od Babiej Góry, również jest warte wyjścia - większa część drogi nie jest jakaś koszmarnie męcząca, a widok ze szczytu na Królową Beskidów (i przy okazji resztę Beskidu Żywieckiego)... no po prostu jest tego wart :)
Na koniec oczywiście mapka:
Może zainteresować Cię też:
- zimowe wejście na Śnieżnicę (listopad 2016),
- kolorowe, jesienne Trzy Korony,
- relacja z wyjścia na najwyższy szczyt Estonii.
Beskidy staram się odwiedzać dosyć często - to jedne z moich ulubionych gór. Wybierasz się w nie? Przeczytaj moje beskidzkie teksty. A jeśli chcesz dowiadywać się na bieżąco o moich podróżach (również górskich) i o tym, co u mnie słychać - dołącz do grona czytelników na FB (https://www.facebook.com/zamiedzaidalej).
Uwielbiam Pilsko na snowboard :) Ale faktycznie jeszcze nie miałam okazji podejść szlakiem. Super sprawa - na pewno tej wiosny/ na lato wybierzemy się na trasę :)
OdpowiedzUsuńnie miałem jeszcze okazji zjeżdżać stamtąd na nartach (snowboardu nie uznaję ;) ). Widok z góry jest super - polecam!
UsuńGóry i szlak jakie pamiętam z dzieciństwa, choć tym na pewno nigdy nie szłam.
OdpowiedzUsuńmnie też te góry kojarzą się z moimi podstawówkowymi wyjazdami - chociaż najczęściej jeździliśmy na Śląsk na narty, chodzić to raczej nie... pierwszy raz wyszedłem tam na Babią w 2014 roku, na początku gimnazjum :)
UsuńNiestety, należę do tych, dla których Beskid Żywiecki zaczyna się i kończy na Babiej. Zresztą, ostatnio na szczycie byłam jako nastolatka, której przerwali błogi sen i kazali wdrapać się na szczyt. Pamiętam, jak w trakcie wchodzenia diametralnie zmieniła się pogoda. Rozpętała się burza z gradem i było straszno!
OdpowiedzUsuńmy za pierwszym razem mieliśmy na szczycie mgłę i nawet trochę deszczu, było naprawdę zimno! półtora roku później było mglisto-śnieżno-wietrzne podejście z wycofem, a za kolejne kilka tygodni - piękna pogoda ze wschodem słońca na szlaku (wyszliśmy o 4.30 rano, z Krk trzeba było wyjechać ok. 2 w nocy) - więc też zaliczyłem przerwanie błogiego snu ;) (z tą różnicą, że wejście na wschód było moim pomysłem)
Usuńten szlak jest nudny jak flaki z olejem i wchodzenie nim poza zimą to czysta strata czasu :D (chyba, że robimy dłuższy odcinek od Babiej).
OdpowiedzUsuńprzez większość drogi to tam rzeczywiście nie jest za ciekawie (trochę jak przy podejściu na Babią od Krowiarek), no ale zimą to chyba jedyna sensowna opcja. A no i jest najmniejsza różnica wysokości do podchodzenia ;)
UsuńZawsze się dowiem czegoś nowego z Twoich wpisów. Dobrze wiedzieć jak następnym razem będę wybierała się w góry.
OdpowiedzUsuńsuper! :)
UsuńTak sobie właśnie pomyślałem, że miałem ogromną przerwę od góry i obiecuję sobie, że na jakiś szlak się wkrótce wybiorę! Może na ten, dzięki! :)
OdpowiedzUsuńja w sumie też przez zimę mało co chodziłem po górach (w listopadzie, a potem dopiero w marcu) - i właśnie od tego szlaku zacząłem nowy rok górski :D
Usuń