Skąd w ogóle ten Wesoły Cmentarz?
Wesołego Cmentarza pewnie w ogóle by nie było (albo nie byłby wesoły), gdyby w 1935 roku rumuński ludowy artysta, Stan Ioan Patras nie wpadł na pomysł, żeby zacząć rzeźbić drewniane nagrobki z krótkimi wierszykami opisującymi życie zmarłych. Wykonał ich ponad 700 (do swojej śmierci w 1977 roku), ale powstają nadal - jego uczeń, Dumitru Pop Tincu, rozwija cmentarz do dzisiaj.
"Wesołość" bierze się tam głównie z kolorów. Obrazki przedstawiające zmarłych są namalowane różnokolorowymi farbami, a większość nagrobka jest pomalowana na specyficzny niebieski (który dorobił się nawet własnej nazwy - tak zwany Sapanta Blue). W zestawieniu z szarymi płytami na innych cmentarzach, nazwa chyba już przestaje być dziwna :)
Położenie
Na początku byłem dosyć zaskoczony tym, gdzie to w ogóle jest. To chyba... najbliższa Polsce rumuńska atrakcja! Według drogi od granicy do Sapanty (tak nazywa się wioska z cmentarzem) jest nieco ponad 300 km, a w linii prostej - 180. Jest stąd bardzo blisko na Ukrainę, tylko rzeka Tisza (pl. Cisa) oddziela wieś od sąsiedniego kraju.
Sam Cimitrul Vesel jest prawie w centrum Sapanty. Wieżę cmentarnej cerkwi widać jeszcze przed wjazdem do wioski (szczególnie od strony Sighetu Marmatiei), a poza tym dojazd do tego miejsca jest oznaczony tak zwanymi brązowymi tablicami. W okolicy, nawet poza sezonem, są stoiska z różnymi pamiątkami, ogólnie jest trochę cepeliowy klimat. Poza tym wioska, chociaż powoli staje się turystycznym miasteczkiem, nie różni się za bardzo od innych rumuńskich miejscowości.
Informacje praktyczne
- Opłata za wstęp (2014) - 5 RON/osoba (nie zawsze ją pobierają; chociaż byliśmy tam w 2015 i 2016, to wtedy nie płaciliśmy - po prostu wypadało nam tak, że odwiedzaliśmy cmentarz wieczorem i nikt nas za to nie skasował)
- Cmentarz nie jest jakiś ogromny, ale nagrobków jest masa - po prostu są dosyć ciasno ułożone w rzędy obok siebie. A mimo to jest tam pewien "klimat"...
Moje wrażenia
Generalnie lubię to miejsce - mam chyba podobnie jak z Sighisoarą, bo chociaż coraz bardziej się cepeliuje (chociaż nie aż tak, jak to jest w mieście Draculi), to jednak jest tam fajnie. I jakoś tak się zawsze składało, że zajeżdżaliśmy na Wesoły Cmentarz - nawet jeśli niekoniecznie było nam to po drodze ;)
Może zainteresować Cię też:
Rumunię odwiedziłem do tej pory 4 razy, w 2014, 2015 i 2016 roku. Wybierasz się tam? Przeczytaj moje artykuły o niej. A jeśli chcesz dowiadywać się o moich podróżach na bieżąco, dołącz do czytelników na Facebooku! (https://facebook.com/zamiedzaidalej)
a byłeś przy tej cerkwi w drugiej części wsi (bliżej granicy), która ma ponoć najwyższą drewnianą wieżę w Rumunii? Bo widzieliśmy ją z daleka, ale zabrakło czasu aby podjechać.
OdpowiedzUsuńtam akurat nie byliśmy - z drogi widać ją tak słabo, że nie zwróciliśmy uwagi :/ (+ to był już 1/2 września, trzeba było wracać do PL)
Usuń