Ale od początku. W maju 2016, kiedy przyjechaliśmy tam po raz pierwszy, zamek był klimatycznymi ruinami, gdzie jedno z wejść (ogólnie były 2) było jakby z tyłu i wymagało przejścia ścieżką wśród krzaków, wspięcia się na mur i zeskoczenia z niego (żeby zrobić sobie tam krzywdę, trzeba było mieć talent - jasne, trzeba było się trochę rzeczywiście wspiąć, ale bez przesady). Tak czy inaczej - spodobało mi się to, lubię zwiedzać w ten sposób, tym bardziej, że w Polsce rzadko trafiają się ruiny, do których można po prostu wejść.
Sam zamek zrobił na mnie wtedy bardzo sympatyczne wrażenie, pomimo tego, że część murów była odbudowana - ale była odbudowana w dość nienarzucający się sposób, a przynajmniej ja to tak odebrałem. Cicho, spokojnie, na dziedzińcu może kilka osób oprócz nas. Schody na wieżę (z której okien są fajne widoki na okolice) wyglądają na nowo zbudowane, więc bez ceregieli drapiemy się po nich na samą górę - rzeczywiście, widok jest przedni, tym bardziej, że podziwiamy go w zasadzie sami, pomimo długiego weekendu (tym bardziej, że jest jednak dość ładne popołudnie).
Wracamy zupełnie inną drogą - frontowym wejściem (drabina i dość stroma ścieżka z kamieni do niej). Też fajnie, chociaż chyba mniej klimatycznie, jest też więcej ludzi (a ja, mniej więcej w połowie tej ścieżki, rozwalam sobie kolano ;) ). Tak czy inaczej, bardzo lubię tego typu miejsca!
Rok później. Przyjeżdżamy w to samo miejsce, obejście dookoła zamku zagrodzone - wchodzimy do środka przez główną bramę (która była zamknięta rok wcześniej). Haracz za wstęp, kasa itp. No dobra, wchodzimy - chociaż zobaczę sobie, jak się zmieniło. Niestety - miejsce, w które skakaliśmy w ubiegłym roku, jest ogrodzone siatką (bardzo szkoda, bo to jedna z bardziej klimatycznych części zamku), a na dziedzińcu pojawiły się stragany z badziewnymi tarczami i mieczami. I są ludzie, sporo ludzi, zwiedzający z przewodniczką /plus jest taki, że opowiada dość ciekawie/.
Poza tym zamek nie zmienił się w zasadzie nic - nie było żadnych nowo odbudowanych murów ani niczego takiego. W sumie to były drobiazgi, ale tak naprawdę twierdza dużo bardziej mi się podobała w ubiegłym roku. Wtedy te ruiny miały fajny klimat, a teraz, zaledwie po roku, wkroczyła komercja w średnio sympatycznym wydaniu.
I tak naprawdę cieszę się, że odwiedziłem Tenczyn jeszcze przed oficjalnym otwarciem dla turystów (będąc tam za pierwszym razem, nie wiedzieliśmy, że ma być otwarty tak szybko). Nie wiem, na ile było to zgodne z przepisami (tym bardziej, że wisiała tablica o "zagrożeniu" - co nie zmienia faktu, że ludzie i tak tam wchodzili), ale jednak wtedy... no było fajnie i już. Fajniej, niż teraz.
Poza tym zamek nie zmienił się w zasadzie nic - nie było żadnych nowo odbudowanych murów ani niczego takiego. W sumie to były drobiazgi, ale tak naprawdę twierdza dużo bardziej mi się podobała w ubiegłym roku. Wtedy te ruiny miały fajny klimat, a teraz, zaledwie po roku, wkroczyła komercja w średnio sympatycznym wydaniu.
I tak naprawdę cieszę się, że odwiedziłem Tenczyn jeszcze przed oficjalnym otwarciem dla turystów (będąc tam za pierwszym razem, nie wiedzieliśmy, że ma być otwarty tak szybko). Nie wiem, na ile było to zgodne z przepisami (tym bardziej, że wisiała tablica o "zagrożeniu" - co nie zmienia faktu, że ludzie i tak tam wchodzili), ale jednak wtedy... no było fajnie i już. Fajniej, niż teraz.
Informacje praktyczne
Jeśli jednak chcielibyście odwiedzić ten zamek (bo nie jest tak, że teraz już zupełnie nie warto. Warto, bo panorama stamtąd jest naprawdę niezła), to trochę informacji praktycznych (maj 2017):
- koło zamku jest parking - 4 zł (bez ograniczenia czasu), chociaż podobno można zaparkować bliżej zamku za darmo
- opłata za wstęp - 7 zł normalny, 4 zł ulgowy (zwiedzanie z przewodnikiem nie jest obowiązkowe, ale jest wliczone w cenę, zaczyna się o każdej pełnej godzinie od 10 do 17)
- legalnie można wejść w weekendy i święta od 10 do 17.15 (trzeba wyjść o 18), ale tylko w sezonie turystycznym (koniec kwietnia - koniec października). "Nielegalne" wejście (czyli jedną z dwóch wyżej opisanych dróg i/lub poza godzinami otwarcia) teraz już raczej byłoby trudne do zrealizowania.
Może zainteresować Cię też:
Pomimo tego, że większość moich wyjazdów jest zagraniczna, to zwykle udaje mi się wygospodarować kilka dni w roku, żeby odwiedzić miejsca w Polsce, bo też mogą być ciekawe! Odwiedziłem już ich trochę. Aha, jeśli chcesz dowiadywać się o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na FB (fb.com/zamiedzaidalej)
0 komentarze:
Prześlij komentarz