Do stolicy Rosji (i największego miasta Europy) przyjeżdżamy w granicach 15. Trochę nie chce nam się wjeżdżać do samej Moskwy, więc postanawiamy zostawić maszinę na obrzeżach - pierwsze miejsce, które wpadło nam do głowy, to Szeremietiewo (jedziemy od strony Petersburga, a poza tym fajnie by było zobaczyć jedno z największych lotnisk Europy).
Zostawiamy samochód na lotnisku za 500 rubli (34 zł). Pierwsze pozytywne zaskoczenie - wiem, że niby taka cena za parkowanie nie jest mała, ale za to możemy zostawić samochód na dwa pełne dni, więc to wygląda już nieco lepiej :)
Mam chytry plan pojechać z Szeremietiewa do miasta elektriczką, żeby chociaż zobaczyć, jak się nią jedzie... no ale na trasie lotnisko-Moskwa jadą tylko "Aeroexpressy", czyli pioruńsko drogie (840 RUB/57 zł w dwie strony za osobę) i do tego nowoczesne pociągi, w środku przypominające bardziej samolot... no to nie będzie jazdy elektriczką :/ (plus taki, że jest internet)
Wysiadamy na dworcu Białoruskim. No nie no, ten dworzec zdecydowanie bardziej kojarzy mi się z Petersburgiem niż z Moskwą. Czuć, że zbudowali go jeszcze za czasów carskich... ale nie przyjechaliśmy tutaj tylko dla dworca, więc ładujemy się do głośnego, pamiętającego jeszcze czasy sajuza, metra (które zasługuje na osobny tekst, więc tu nie będę się o nim rozpisywać).
Jedziemy do Izmajłowa - po prostu chcemy zobaczyć "najbrzydszą" część miasta, gdzie inostrańcy niekoniecznie zaglądają. Uwielbiam takie miejsca, bo właśnie one zwykle są jednymi z najciekawszych. W sumie Izmajłowo to jest prawie że podmoskowie - blokowisko, niewielki sklep z dość wredną obsługą i ogólna szarość. Może i jest to jedna z najbrzydszych części Moskwy, ale ma swój klimat, mnie tam się podobała :)
Po Izmajłowie zmierzamy do centrum Moskwy, a dokładniej na Plac Czerwony. Na samym początku idziemy do GUM-u (dla niewtajemniczonych: Gławnyj Uniwiersalnyj Magazin - czyli po prostu główny dom handlowy), bo jeszcze nie jest do końca ciemno - a Plac Czerwony najlepiej wygląda w środku nocy. Zakupy w GUM oczywiście są koszmarnie drogie, a w sklepach potrafi być po kilka rzeczy na krzyż - tak że nie polecam kupowania ;) za to sam budynek jest całkiem ładny.
Kiedy wychodzimy, jest już całkiem ciemno, więc sesja zdjęciowa wychodzi dużo lepiej! Przy wyjściu z placu Czerwonego, w okolicy pomnika marszałka Żukowa, są zamontowane jakby dwie połowy globusa, nie mogę się napatrzeć! Nie ma za wielu ludzi (tzn. kręci się trochę, ale w porównaniu z dzikimi tłumami w 2013, to naprawdę nie jest nie wiadomo ile).
Jedziemy w stronę Parku Gorkiego - chociaż jest już 23 (i teoretycznie łażenie po terenach zielonych jest bez sensu), to ten park należy do takich, po których bardzo warto pochodzić w nocy, bo mamy widok na nocną Moskwę (w tym m.in. na największą cerkiew świata - Sobór Chrystusa Zbawiciela) w pakiecie z podświetlonymi fontannami, między którymi można przebiec - to po prostu trzeba zobaczyć!
A potem to już Biblioteka Lenina, stacja Komsomołskaja o północy, przejazd Kolcewają, i znowu Dworzec Białoruski. Mamy 10 minut do ostatniego pociągu na lotnisko, więc bystro bystro (jak to my, oczywiście musimy ganiać po skrzyżowaniu - bo wyszliśmy nie tam, gdzie trzeba)... no i zdążamy, wskakujemy do pociągu chwilę przed odjazdem /jeszcze nie wiem, że kilka miesięcy później zrobię podobną akcję w Łodzi/.
Jest 20 sierpnia, po pierwszej w nocy, a my wysiadamy na Szeremietiewie. Idziemy jeszcze do budki zjeść coś, co tam było nazwane chaczapuri - jak dla mnie to było trochę inne, niż jego "oryginalna" wersja (bardziej przypominało bałkański burek), ale i tak było pyszne. O 2 w nocy idziemy spać - w samochodzie, robiąc konkurencję hotelom lotniskowym (parking jest tuż przy nich) ;)
Może zainteresować Cię też:
- rosyjski poradnik graniczny,
- tekst o tym, dlaczego lubię Rosję,
- odrobina informacji praktycznych z Rosji.
Rosję odwiedziłem jak do tej pory 3 razy (2013, 2014, 2016). Wybierasz się tam? Przeczytaj moje teksty o niej. A jeśli chcesz dowiadywać się o moich podróżach na bieżąco, dołącz do czytelników na Facebooku! (https://facebook.com/zamiedzaidalej)
Oj, przypomniała mi się Moskwa! Piękne wspomnienia, bo był to początek wspaniałej podróży :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoskwa w ogóle jest wspaniała - więc jako początek fajnego wyjazdu jest idealna!
UsuńJestem zdania, że większość miast najlepiej prezentuje się nocą. Kiedy budynki są świetnie podświetlone i nie widać pewnych mankamentów, niedoróbek czy brzydoty. Moskwa wydaje się potwierdzać tę prawidłowość.
OdpowiedzUsuńnocne miasta są bardzo ładne (nawet nie chodzi o to, że pewnych rzeczy nie widać - ale o to, że mają niezły klimat). a jak jeszcze miasto leży nad wodą, to już w ogóle
UsuńAj. W Moskwie jeszcze nie byłam. Zastanawiam się czy nie miałabym problemów z wjazdem, bo mam kilka niuansików na koncie, o które mogliby się przyczepić :D Zawsze też mam stracha, że jak tam pojadę to mnie dopiero na miejscu zgarną :D :D A ja tak bardzo chcę zobaczyć własnie moskiewskie vokzale, metro i tę najbrzydszą dzielicę. Też mi się wydaje mieć urok! Przynajmniej ze zdjęć :) Ale to moje klimaty!
OdpowiedzUsuń:D ja miałem problem, czy wpuszczą mnie na Ukrainę - miałem wtedy w paszporcie 2 wizy rosyjskie ;) (teraz mam 3, wpuszczają bez problemu) ogólnie Moskwa ma bardzo fajny klimat, są tam zarówno miejsca typu Plac Czerwony, jak i postsowieckie zabytki :)
UsuńMoskwa to jedno z moich podróżniczych marzeń, ale chyba jeszcze poczeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńpolecam - na szczęście akurat rosyjska stolica chyba stosunkowo powoli się zmienia (chociaż wiadomo, zmiany i tak są)
UsuńŚwietnie się prezentuje ta Moskwa w Twojej relacji! Super podróż!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń