W Kuźnicach melduję się dość późno, w piątkowe przedpołudnie. Wybieram szlak przez Jaworzynkę (bo jeszcze go nie znam), chociaż naczytałem się do tej pory, że podejście jest dużo bardziej wykańczające, niż to na Boczaniu. Zobaczymy.
Zaraz po wejściu na Polanę Jaworzynki zaczynają pachnieć zioła i brzęczeć owady. Do tego jest ciepło i może dlatego całość mnie trochę męczy. Dochodzę do słynnego zakrętu, od tej pory rzeczywiście przez chwilę jest dość stromo, ale idzie się nawet przyjemnie (zioła i owady znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki). Drugi zakręt, z widokiem na Kopę Magury, to podobno niezłe miejsce na odpoczynek, ale się nie zatrzymuję. Wyżej krajobraz staje się coraz ładniejszy, pod koniec widoki podobne do tych ze Skupniów Upłazu - więc ta Jaworzynka wcale nie jest taka nudna - jak dla mnie jest nawet trochę ciekawiej niż na Boczaniu.
Na Przełęcz między Kopami wychodzę dość nagle, po prostu się pojawia i już. Krótka przerwa i... na Gąsienicową! Ta ostatnia wita mnie słoneczną pogodą i fioletowo-różowymi łanami wierzbówki - prezentuje się dużo lepiej, niż w lipcu, kiedy było zielono i pochmurno. Ścieżka wije się wśród wierzbówki, a później kosówki, wręcz zachęca do powolnego łażenia i odpoczynków (co oczywiście uskuteczniam) - na widoki i pogodę nie mogę narzekać.
Dochodzę do rozejścia szlaków. Najpierw Kasprowy czy Liliowe? - obie dróżki wyglądają zachęcająco, ale Kasprowy chyba wydaje się nieco bliższy. Wyjdę na niego, przejdę przez Beskid i zejdę na przełęcz - tak przynajmniej myślę w tamtej chwili. Droga pod koniec staje się dołująca - niby tak blisko, a tak daleko... już prawie mam zrobić wycof, ale zmuszam się do dojścia na Suchą Przełęcz, tuż pod szczytem. Na ostatnim podejściu niezły widok:
Na przełęczy rozwala mi się but. W połowie odklejony vibram w perspektywie 3 godzin schodzenia nie nastraja optymistycznie... tym sposobem nie idę już na Liliowe ani nawet na Beskid - i nie zdobywam dwutysięcznika :( Szczytuję przed 15, po 4 godzinach wędrówki - mój pierwszy szczyt w polskich Tatrach (pomijam tu regle). Sama góra nie jest najciekawsza (zwłaszcza, że jednak jest dość zatłoczona) - ale za to widoki są całkiem całkiem, zwłaszcza na Tatry Zachodnie.
Siedzę na szczycie coś koło 20 minut i decyduję się na zielony szlak bezpośrednio do Kuźnic (bo jest najkrótszy). Na zejściu spotykam czwórkę sympatycznych ludzi (co ciekawe, wszyscy mówią po polsku, ale między sobą... po niemiecku), którzy pomagają mi naprawić but za pomocą czarnej taśmy i trytytek - dzięki :)
Idziemy dalej. Zejście to mniejsze lub większe, średnio wygodne kamienie. Szlak dość mocno zakręca, momentami trochę mnie to drażni (chociaż widoki są nawet ładne). Przy ścieżce są też miejsca, gdzie można się na chwilę zatrzymać - ale akurat tam urzędują miejscowe muchy, co dość skutecznie przyspiesza schodzenie ;) las i przystanek kolejki na Myślenickich Turniach witam jak Ziemię Obiecaną. Miałem nadzieję, że stąd zrobi się mniej stromo i nie będzie już tylu wykańczających kolana kamieni...
... mniej stromo rzeczywiście jest, ale kamienie jak były, tak są (no może trochę się zmniejszyły). Idę dalej mniej lub bardziej zniszczonym lasem (część drzew jest po prostu uschnięta), w pewnym momencie zaczyna być nudno do potęgi. Umierając z nudów, dochodzę do potoku Bystra. Od razu lepiej i jakoś tak żwawiej się idzie te pozostałe pół godziny ;) Po prawie 7 godzinach jestem w Kuźnicach - pętla rozpoczęta przed południem domknięta, 17 km zrobione - dałem radę! Aha, i nawet nie żałuję, że nie podszedłem na Liliowe - bo i tak było fajnie, pomimo poobcieranych stóp i rozwalonej podeszwy :)
A potem to już tylko bus na dworzec i podróż w stronę Krakowa...
Czy wrócę?
Myślę, że na Kasprowy jeszcze wrócę (ale raczej nie powtórzę za szybko zielonego szlaku). Nie jest to specjalnie piękny szczyt, jest skomercjalizowany i bardzo popularny. A jednak... podobało mi się!
Może zainteresować Cię też:
Tatry - najwyższe góry w Polsce, przez dość długi czas rzadko były moim celem podróżniczym. Teraz podoba mi się tam w zasadzie tak bardzo, jak w różnych innych górach - zajrzyj tutaj, żeby zobaczyć moje tatrzańskie artykuły. A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na Facebooku! (fb.com/zamiedzaidalej)
Może zainteresować Cię też:
Tatry - najwyższe góry w Polsce, przez dość długi czas rzadko były moim celem podróżniczym. Teraz podoba mi się tam w zasadzie tak bardzo, jak w różnych innych górach - zajrzyj tutaj, żeby zobaczyć moje tatrzańskie artykuły. A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na Facebooku! (fb.com/zamiedzaidalej)
0 komentarze:
Prześlij komentarz