Grudniowy wyjazd w Sudety zaczął się - szczerze mówiąc - dupówą. Mgła taka, że nic nie widać, nie nastrajała nijak - że co, ja mam w tej mgle jechać ponad 700 kilometrów* i wychodzić w góry? Bessęsu. Z drugiej strony, miłościwie nam panujący rząd straszy zakazem przemieszczania po świętach i różnymi innymi umilaczami życia. Jedziemy, bo nie wiadomo, kiedy będzie można znowu!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9PGhXYIgNtOjNtNzLVOmXtNg3HsTK0eN_jChUkgN6AHAzLBTP_x1gLr6h-tly1btferJar-DL0BMfBIrWFxgYOsMhXfSQZxigengwo3tuxuQ4ag7XDrG2MtigFLxiMZEJz3WbzkAMtPJz/w640-h480/PC205051.JPG) |
Kolory wschodu słońca pod szczytem Śnieżnika. W czasie robienia tego zdjęcia ręce powoli zaczynały mi odpadać z zimna! |
* - tu słowo wyjaśnienia: miesiąc wcześniej zrobiłem prawo jazdy i była to moja pierwsza dłuższa trasa (prowadziłem całą drogę w obie strony - łącznie blisko 800 km), stąd lekkie obawy przedwyjazdowe :D
CZĘŚĆ 1: GÓRY BARDZKIE (KŁODZKA GÓRA) - 19.12.2020
Po południu meldujemy się w Górach Bardzkich. Z racji kompletowania Korony Gór Polski (które, swoją drogą, jest już na finiszu - na '21 zostały mi tylko trzy szczyty) i krótkości szlaku prowadzącego na ich (prawie) najwyższy szczyt, cel na dzisiejszy dzień wyznacza się sam i jest nim prawie najwyższy szczyt tychże gór (dlaczego "prawie", o tym dalej) i być może zachód słońca oglądany z wieży widokowej.
Podejście na początku dość ostro zaiwania pod górę (nie ma się co zrażać, bo potem będzie łagodniej) i prowadzi na pierwszy ze szczytów pasma, Podzamecką Kopę (nazwa od położonej nieopodal miejscowości Podzamek). Sam w sobie szczyt jest raczej niewyróżniający się, po prostu porośnięte lasem wypłaszczenie terenu, za którym szlak schodzi lekko w dół.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicwMhfBV8j8VuNeaIb3lhUZ-fPt4Xd20tYEIfPRE9v8gDrkpMwf-ex6igcmAyIzLzf0z7rKi0J7bwMf5BdVuG4MMhGBh0-HQXTAsEu8m8PlA82hy4GV4zlTw_n8jiLAz33AAdT8EGO102I/w640-h480/PC194955.JPG) |
podejście na Podzamecką Kopę widziane z góry. Nie chciałbym tu schodzić po deszczu/przy oblodzeniu (całe szczęście jest sucho) |
Tutaj droga się rozwidla - idzie się prosto niebieskim szlakiem albo lekko w prawo leśną drogą, delikatnie wznoszącą się w górę (nieznacznie dłuższa opcja). Bardziej polecam tę drugą wersję, bo dzięki niej oszczędzamy sobie kolejnego podejścia na Grodzisko i Jelenią Kopę /btw, w Sudetach jest chyba zwyczaj nazywania każdej wypukłości w terenie/, w zamian obchodzimy je z boku. W dalszym ciągu ścieżka biegnie lasem, a wszechobecna mgła wypełnia każdy zakamarek.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitoBNGdO5C0lBZgqviOk9qO6Glz6h43pdytPL4ssxsejaWpr0uBHEkvU-E1IEEw5QOUTR4yErtn8drF56mPi0WPFYkUzBVv8WJEk7-sYochoBLw7phK_lUXBNJHjS8Hr0oBzRxIFaKCMlu/w360-h640/20201219_144333.jpg) |
zamglone lasy gdzieś w Górach Bardzkich |
Po ok. 20 minutach pojawia się szlakowskaz w stronę wieży. Idziemy za nim i dochodzimy na skrzyżowanie szlaków na przełęczy. Niebieski szlak biegnie sobie dalej w stronę Barda, a my skręcamy na żółty szlak w lewo. Delikatne podejście i jesteśmy na Kłodzkiej Górze, na prawie najwyższym szczycie Gór Bardzkich.
Prawie - bo tak naprawdę wyższa o 8 metrów jest Szeroka Góra (na którą można też podejść - w czasie schodzenia wystarczy na skrzyżowaniu szlaków iść na wprost, a nie skręcać w prawo na niebieski szlak na przełęcz Kłodzką), ale w czasie ustanawiania Korony Gór Polski obowiązywały jeszcze stare pomiary (co ciekawe, według jeszcze starszych pomiarów, w okresie międzywojennym, za najwyższą uważano Ostrą Górę, na której od końca XIX wieku do lat 50. stało schronisko i wieża widokowa), według których to Kłodzka Góra jest najwyższa w Górach Bardzkich, dlatego też to ona jest w Koronie. Poza tym to na Kłodzkiej stoi dość imponujących rozmiarów wieża widokowa (liczy sobie prawie 35 metrów) - celująca we mgłę wyglądała trochę, jakby zaraz miała wylecieć gdzieś w kosmos. Na szczyt budowli prowadzą spiralne, wąskie schodki, które - zwłaszcza na górze - były pokryte mozaikami ze szronu (te ostatnie mocno podnoszą estetykę całości).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvzVrONKRt5PJ3Xj7WW66GRTBtn-NwxvE4xUgtpIQvdzlFquzFWPkRpgpAzaKUU0ToJjSHkn2J7-HPPjXThv5Yhogub0QBZsUqam-kzXmRjNEpBHd5BQQCC8EovUhcVpEedzRLx2is-_xa/w360-h640/20201219_145914.jpg) |
Wieża na Kłodzkiej Górze jest dość monumentalna
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVjdTFzwXRFfkidKssV6E0kRO7lVzsQXsbPKyyUQIUYtQDJUI2LvyYca3DGRPQZdA8WnfabeYrRocfi7tMjo6ZTxQSXdx9VmYituLzhlNRf402qdQ7VKvgFPS-ou8VKgsbhZpEGtyL7ABT/w640-h480/PC194976.JPG) |
po bliższym przyjrzeniu, szron na wieży dodaje jej dużo uroku
|
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcv8aoJIfnzUPbHNEccCY19WtnxcQTAyljKAOWbO33NV4DZ4syl3dqcbebngEmTr6-E_MUf6mFmyIp4JSTms3mzlBs6EtT1m2L990GXy_nD7cy1lgZ39Keu5z3HtE5zWFQQiDaSPMAbTEB/w640-h480/PC194989.JPG) |
Góry Bardzkie oferowały tego dnia widoki głównie na okoliczne drzewa :D |
O zachodzie słońca ani o widokach nie napiszę wiele, bo ich nie było. Tj. były - za mgłą, więc zawinęliśmy się ze szczytu dobre pół godziny przed zachodem. Szczyt sam w sobie, poza wieżą i pieczątką do KGP (tradycyjnie przybita na starym bilecie kolejowym :D ) jest płaski i zalesiony, nie oferuje nic szczególnie ciekawego. Wracamy tą samą drogą i - w zapadającym zmierzchu - jedziemy jeszcze do Złotego Stoku (na sławną pizzę - dobra była!), a potem do Międzygórza... na jutro mamy poważne plany ;-)
Kłodzka Góra z Przełęczy Kłodzkiej: informacje praktyczne
- długość trasy: w obie strony 7 km
- czas wejścia: w górę 1 h, w dół 40 min
- trudność: 1/7 (szlak spacerowy, bez trudności - no może poza błotem i tym, że jest miejscami mocno pod górę ;) )
- punkt startu: Kłodzka Przełęcz 487 m n.p.m.
- maksymalna wysokość: Kłodzka Góra, 757 m n.p.m.
- łączna różnica wysokości: 398 m
- dojazd na szlak: najłatwiej samochodem, drogą nr 46 od strony Złotego Stoku lub Kłodzka (na przełęczy darmowy parking). W przypadku braku samochodu można spróbować kombinować z dojazdem do Podzamka (np. z Kłodzka) i osiągnięciu przełęczy na piechotę /nie polecam, bo trzeba iść poboczem dość ruchliwej krajówki/ albo z dojazdem autobusem na samą przełęcz (jest przystanek, ale ciężko mi powiedzieć, czy coś się na nim zatrzymuje), albo iść z Barda/Kłodzka.
- alternatywne trasy: można iść niebieskim szlakiem od przełęczy Łaszczowa (592 m n.p.m., ok. 7 km w dwie strony) - tam raczej wchodzi w grę tylko samochód, jest niewiele miejsca na zaparkowanie; albo pokusić się o dłuższą wycieczkę z Kłodzka / Barda (dobra opcja dla niezmotoryzowanych. Z obu miast ok. 18 km w dwie strony. Można też przejść z jednego do drugiego miasta przez Kłodzką Górę - taka opcja to też ok. 18 km. Szlak z Barda z ciekawszych rzeczy oferuje drogę krzyżową i barokową kaplicę na szczycie Bardzkiej Góry /Kalwarii/, punkt widokowy na szczycie osuwiska oraz ruiny zamku)
CZĘŚĆ 2: MASYW ŚNIEŻNIKA (ŚNIEŻNIK) - 20.12.2020
Międzygórze osiągamy wieczorem, już całkiem po ciemku. Z racji zamknięcia noclegów (i - nie ma co ukrywać - tego, że chcemy jak najszybciej się rano zebrać) robimy nocleg w naszym Scenicu. Dawno się tak nie wyspałem - wiecie, ile trwa grudniowa noc? :D zbieramy się około 4 rano. Ciemno, zimno, mgliście - wschód nie zapowiada się fajnie. Zostaje podchodzenie lasem, i tak nic nie widać (w pewnym momencie wychodzimy z lasu i się zaczyna - czarne drzewa pod rozgwieżdżonym niebem, zero mgły. Zdjęcia brak - musicie wierzyć na słowo).
Praktycznie bez problemu (z dokładnością do drobnych oblodzeń) dochodzimy czerwonym szlakiem do schroniska pod Śnieżnikiem. Nie ma czasu - nad horyzontem pojawia się łuna wschodzącego słońca, trzeba iść. Dalej bezproblemowo, chociaż jest dosyć ślisko. Na szczyt dochodzimy w akompaniamencie wiatru około 7.30 (i pierwsze zaskoczenie - ktoś zrobił sobie biwak na samym szczycie! A myślałem, że to nasze spanie w samochodzie i jazda 350 km w jedną stronę na 2 dni to wariactwo ;-) ). Prawie nie chowam aparatu, do momentu, kiedy ręce zaczynają odmawiać posłuszeństwa. Słońce długo nie chce się pojawić, warunki zmieniają się bardzo szybko, jest też morze mgieł i w oddali wieża na czeskim Pradziadzie, na tle kolorów wschodu - coś fantastycznego! (automatycznie pojawia się postanowienie noworoczne - chodzić na więcej wschodów i zachodów słońca!)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgWO6Uzeh66InIgw_MbUHMH5_p-BlxscuJxpbjmg9wuJM92W6W9Uw8hCOivy7DGHU8YfrQwuLTS4fmsuBnvDIeJPvxwsFJqTZK-CueW7ntGLl-p9Y3hYJ0STlxjKdBCEvIWhZztxB9bmbhJ/w640-h360/20201220_072145.jpg) |
podejście na Śnieżnik jest pozbawione trudności |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrEfYpqvtsCpcFx1O1mp_sMKePjX17Fel5pd5Ugcp_3Ro39IrD_zgcp2OtYvBwESoMGA0j_A31ZCVXAUDLzNEQKnlBHA4GTKAsmvVTs1Spb8sduT_uw3oCjFweErm41Dec_0DjxTPL3695/w640-h360/20201220_073513.jpg) |
złota godzina na szczycie |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_fPmuh8YLhOZmsQsM4YaiKyfKnJLrU20pynDMYJvM_vq69gfAttbtQHEY7w_nhOnNzujYEClnLhBKvDhoPosoxwQS2zHml-JYosTgB01QkACPhPz2ForNCjoQi4jXBi2HvjGnzLk_kNb7/w640-h480/PC205021.JPG) |
oczekiwanie na wschód słońca. Są tylko dwa dni w roku (1 lutego i 9 listopada), kiedy ze Śnieżnika można oglądać wschód słońca dokładnie za wieżą telewizyjną na Pradziadzie |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQ0daAfo-Zq_P0AvACUjcrS78b2UwqxtnZf4fL2JVfdcTjhROf39s9dVnmyHlDzRf_t7YLQgliHXkB_-i6KskmWc8JPMg_NMXzqN6Hv6_7KlPZcBRqFVrzDULquZXPNCcbRINd71gPvXSg/w640-h480/PC205030.JPG) |
co jakiś czas wiatr przywiewa chmury |
Słońce pojawia się po dobrych 20 minutach i
wygląda naprawdę zjawiskowo! Ale dosłownie kilkanaście sekund później przywiewa chmury (więc najładniejszego zdjęcia wschodu nie dałem rady uchwycić - za to złotą godzinę a i owszem). Żeby było ciekawiej - przez chwilę wschodzące słońce wydaje się kwadratowe! Niestety później wschód nie jest już tak ładny, bo jest trochę zamglony. Schodzimy ze szczytu i parę chwil później jesteśmy już w schronisku pod Śnieżnikiem (fajna miejscówka, dużo przyjemniejsza niż zatłoczone Rysianka czy Magurka, nie wspominając już o
tatrzańskich schroniskach. Dla mnie osobistym hitem tego konkretnego przybytku okazały się narty na ścianie :D ). Pozaszlakowe zejście doliną potoku Wilczki to już czysta przyjemność, prawie nie ma śniegu, a ścieżka prowadzi dość łagodnie w dół. Do momentu powrotu na szlak nie spotykamy nikogo na ścieżce, na dole jesteśmy trochę po 10 (i to jest kolejny plus wschodów słońca. Wszyscy dopiero podchodzą pod górę, a my już schodzimy). A potem zostaje już tylko 400 km drogi...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSINXU7dMulsMRT-xKcbDFI46geMCcc8jJAqK5Aaqwj5nOD7B_GcN23E_JVC7kbNqcnMhG_bpMDlLOzaV_mUjhQi6N5Uf3Ib4f4nVtjgAsMFqysk3lQJLk2sX4_iy1cGxhVQwMApeRDuvr/w640-h480/PC205060.JPG) |
zejście już bynajmniej nie wygląda zjawiskowo, bo jesteśmy plecami do słońca i przy tym trafił się moment bycia w chmurze - ostre cienie mgły nadchodzą |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxUtRvOQqnOuaqeIQKBoourVsWRSPMGY3FauijGMo105AhHbbPuaUuMQlEUEhNJ4_M9XxxxeYNMaQU_cwfxN9dHw6B__sntry6k7I1Qit3K8ixburnR3vvvzsvBI7sNztWZzx-AiInwhW_/w640-h360/20201220_091328.jpg) |
schronisko na Śnieżniku im. Zbigniewa Fastnachta już od zewnątrz wygląda sympatycznie (zdjęciami ze środka niestety nie dysponuję) |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOB6B2wUnGn8GKurNm81OM_Ju5dFMxCvElYPnjGti7oGC2P57CNXcX7QdjiMvfasv2fioiKXBtyvr8Pvf-nyMA45eAzoBcSm7EsVNvSZlmu7KyWcdhUxe7Jcis4F6r81a-BJmF9I3aUvko/w640-h360/20201220_124425.jpg) |
gdzieś w dolnośląskim - na powrocie, w stronę starej czwórki... :) |
Śnieżnik z Międzygórza - informacje praktyczne
- długość trasy: w obie strony ok. 15 km
- czas wejścia: w górę 2.5 h, w dół 2 h
- trudność: 2/7 (ogólnie bez trudności, ale to jednak nieco bardziej wymagające kondycyjnie wyjście, niż np. Kłodzka Góra)
- punkt startu: Międzygórze Górne 706 m n.p.m.
- maksymalna wysokość: Śnieżnik 1426 m n.p.m.
- łączna różnica wysokości: 722 m
- dojazd na szlak: samochodem (trzeba przejechać całe Międzygórze, do końca drogi. Na miejscu kilka darmowych parkingów.) Jeśli nie mamy samochodu - do Międzygórza kursują autobusy z Kłodzka (przystanek jest w centrum miejscowości, ok. 2 km od właściwego początku szlaku). Można też np. spróbować podejścia od czeskiej strony (Stare Mesto)
- alternatywne trasy: jest ich bardzo dużo (i ciężko mi się o nich szerzej wypowiadać, bo na nich nie byłem), więc wymienię tylko kilka:
- z przełęczy Płoszczyna (817 m n.p.m., 17 km) szlakiem granicznym /dojazd raczej tylko samochodem/. Można to połączyć z Rudawcem, najwyższym szczytem Gór Bialskich
- z Kletna (801 m n.p.m., 12 km) - po drodze jest Jaskinia Niedźwiedzia
- z przełęczy Puchaczówka (896 m n.p.m, 19 km), po drodze kilka szczytów, m.in. Czarna Góra
- od czeskiej strony: od Hyncic pod Susinou (823 m n.p.m, 14 km)
- od czeskiej strony: od Starego Mesta (516 m n.p.m., 20 km)
Może zainteresować Cię też:
Sudety odwiedzam co roku, byłem w większości ich pasm - Rudawy Janowickie, Karkonosze, Góry Złote, Masyw Śnieżnika, Góry Opawskie... i wiele innych regionów! Wybierasz się tam? Przeczytaj moje teksty z tej krainy! A jeśli chcesz dowiadywać się o różnych (nie tylko górskich!) miejscach i nie przegapić relacji z podróży - polub fanpage bloga na Facebooku! (fb.com/zamiedzaidalej) Będzie mi bardzo miło :D
very nice! ile może zająć wejście od schroniska na śnieżnik po ciemku?
OdpowiedzUsuńok. 1h - 1h 15min (ale to tak z zapasem)
Usuń