Droga rzeczywiście jest górska i widokowa, przypomina mi nieco Trasę Transfogaraską w Rumunii (tak, wiem - ciągle porównuję górskie drogi do Transfogaraskiej ;) ). Jedyny minus to opłata za wjazd do parku narodowego - 4 EUR (lepszy deal byłby, jakbyśmy dali tam 200 MKD [denarów], ale niestety ich nie mamy. Dobrze, że facet przynajmniej resztę wydaje nam w denarach!)
Po jakiejś 1,5 godziny zjeżdżamy z górskiej szosy nad Jezioro Prespa. Naczytałem się przed wyjazdem, że tam jest najczystsza woda w Europie i jest naprawdę mało ludzi. Kąpiemy się na dzikiej plaży, więc rzeczywiście nie ma tłoku. Ale na temat czystości wody... tu jest trochę przesady. Oczywiście, ta woda jest bardzo czysta i przejrzysta, ale wydaje mi się, że lepsza woda jest jednak w Jeziorze Ochrydzkim... chociaż Prespanskie jest znacznie ciekawsze, bo w wodzie są rośliny i błoto kosmetyczne ;)
Nad jeziorem spędzamy trochę czasu (ok. 2,5 godziny), a potem jedziemy do miasteczka Stenje coś zjeść. Jest tam jakaś hotelo-knajpa (wygląda na drogą) - wchodzimy, patrzymy na ceny i spoko. Pleskavica (mój obiad) kosztuje jakieś 3 euro - po takim miejscu nie spodziewałbym się takiej ceny!
Po obiedzie, ok. 15, jedziemy na... przejście graniczne z Albanią. Pierwotny pomysł był taki, żeby wracać do PL przez Kosowo i Serbię, ale plany są po to, żeby je zmieniać! Na granicy zero kolejki, szybko i sprawnie, po obu stronach proszę o pieczątkę (po angielsku) i po obu stronach ją dostaję :)
Chcemy się jeszcze wykąpać po albańskiej stronie Prespy, ale niestety - cały brzeg to pastwiska, nijak nie da się tam wejść do wody. Na szczęście widoki wokół znacznie mi to rekompensują! Kierujemy się na Pogradec - po odświeżeniu się w Jeziorze Ochrydzkim przy bunkrze jedziemy dalej. Po mniej więcej 80 km dojeżdżamy do Elbasanu (przed miastem kupujemy arbuza i winogrona).
Wjeżdżamy na autostradę i po 40 minutach jesteśmy w stolicy kraju - Tiranie. Dosyć głośne, rozrywkowo-blokowiskowe miasto... nie te klimaty. Żeby jeszcze było jak w Peshkopi... ale niestety Tirana idzie dosyć mocno w kierunki europejskie. Raczej nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia... no dobra - jazda tirańskich kierowców była niezłym hardcorem ;)
Dość szybko wyjeżdżamy z Tirany i jedziemy na wybrzeże - w stronę Durres. Generalnie pomysł na spanie jest taki, żeby zanocować na Półwyspie Rodonit - zjeżdżamy z autostrady i jedziemy wzdłuż wybrzeża. Po jakimś czasie zaczynają się pojawiać hotele (podobne do tych np. w Egipcie) - jedziemy dalej, hotele się kończą i mamy pustą, publiczną plażę w zasadzie tylko dla siebie. Nie wbijamy już dalej na Rodonit, zostajemy na noc na plaży na samym jego początku. Witamy się z morzem i ok. 22. oddajemy się w objęcia Morfeusza.
Zdjęcia z Albanii i tylko jeden bunkier ;-) ?
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwiłem, że widziałem w całej Albanii tylko kilka bunkrów ;)
UsuńAkurat Tirana jest jedną z niewielu europejskich stolic, których nie widziałam i trochę mnie zmartwiła Twoja opinia, choć hardkorowi kierowcy zaintrygowali ;) Na czym siedzą te ptaki ze zdjęcia? Taki zaskakujący kadr ;)
OdpowiedzUsuńPtaki ze zdjęcia? Chodzi o tą fotkę z panoramą jeziora Prespanskiego? (to są liście ;) ) a Tirana jest całkiem na swój sposób ciekawa!
UsuńPosiadanie lokalnej waluty to jest mus. (-:, Już nawet nie pytam, gdzie jeszcze podczas wyjazdu przepłaciliście używając europejskiej waluty. Czy na tyle woda jest czysta, że można pić bez przegotowania?
OdpowiedzUsuńDo Macedonii wjechaliśmy dzień wcześniej ok. 17, nie było gdzie wymienić waluty. Ostatecznie w MK byliśmy 22 godziny i wydaliśmy może 10€. Oprócz tego waluty nie wymieniliśmy tylko w BiH (ale tam wydaliśmy może 20€, nie bardzo było gdzie wymienić) i w Chorwacji (tam nic nie wydaliśmy). W reszcie państw używaliśmy lokalnych walut.
UsuńNatomiast woda - wydaje mi się, że można pić bez przegotowania, ale jeśli ktoś nie chce ryzykować, to dobrze byłoby zagotować.
chętnie tam wrócę, może nawet w tym roku się uda. (a wodę piłam z rzeki, ale to w górach w Albanii)
OdpowiedzUsuńnam się raczej nie uda prędko tam wrócić - na kolejne lata planujemy raczej Azję... ale nigdy nie mów nigdy ;)
UsuńOooo, z błotka kosmetycznego chętnie bym skorzystała! :) Fajne takie dzikie kąpieliska! A Tiranę i tak chętnie bym odwiedziła :)
OdpowiedzUsuńDemi
Bardzo fajne ;) błotko jest też w Jeziorze Szkoderskim, tyle że tam woda jest bardziej zamulona ;)
UsuńPrespa ma być czyściejsza od Ochrydzkiego, co wcale nie znaczy, że bardziej przejrzysta ;) Ja się kąpałem na plaży w Stenje i tam był piasek, więc siłą rzeczy robi się muł, którego nie ma w kamiennym Ochrydzie :) Podejrzewam, że większa czystość bierze się z braku większych ośrodków miejskich nad brzegiem Prespy, nad Ochrydzkiem jest przecież i sam Ochryd, i Struga i Podgradec :)
OdpowiedzUsuńCo do Tirany - mnie się bardzo spodobała jak na jeden nocleg :)
O, a ja właśnie w Ochrydzkim widziałem muł (Struga), ale tam chyba też był piasek :) zresztą Ochryda, Struga, Pogradec i parę innych miejscowości + duuużo ludzi robią swoje z czystością Ochrydzkiego, nad Prespą nie ma tych rzeczy ;)
UsuńA Tirana - my byliśmy tolko tranzit, ale wydaje się ciekawa ;)
Kurcze, nie mogę czytac takich postó, bo już bym gdzies poleciała, a najbliższy urlop za kilka miesięcy ;-)
OdpowiedzUsuńaż tak zachęcam? ;) ja jadę na dłuższy wyjazd dopiero w wakacje i też bym już pojechał! :)
UsuńPiękne widoki
OdpowiedzUsuńpotwierdzam!
UsuńCudowne krajobrazy, tak odmienne od naszych.
OdpowiedzUsuńDokładnie. I do tego to tak niedaleko, tylko 1000 km od PL.
Usuń