Plecak vs. walizka
W zasadzie jedna ze świętych wojen podróżniczych. Do tej pory na narty brałem raczej walizkę, ale w tym roku wziąłem plecak. I uważam, że tak naprawdę nie ma to tutaj większego znaczenia, bo w końcu na nartach nie nosimy wszystkich betów ze sobą, tylko zostawiamy je na kwaterze/w hotelu. (preferuję plecak - można się trochę nauczyć korzystania z niego).
Co wziąć?
Ten poradnik jest przeznaczony raczej dla ludzi, którzy nie jeżdżą na nartach wyczynowo, tylko dla przyjemności. Jeśli jesteś wyczynowcem, pewnie uśmiechniesz się, że można napisać o czymś, co dla Ciebie oczywiste, ale pamiętaj, że nie wszyscy są jak Ty - wyczynowcami :)
Rzecz jasna trzeba mieć sprzęt: buty, kask + gogle i narty + kijki albo snowboard. Niby można wypożyczyć wszystko na miejscu, ale, po pierwsze, jest to dość drogie, po drugie - ja raczej nie mam zaufania do sprzętu z wypożyczalni. Więc myślę, że po prostu lepiej jest mieć swój.
Z ciuchów warto wziąć na pewno bieliznę termoaktywną (polecam nie tylko na narty!), kurtkę, dres, spodnie narciarskie, rękawiczki i... strój kąpielowy (czy jest coś przyjemniejszego, niż wskoczyć do term po kilku dniach jeżdżenia?!) Oprócz tego oczywiście tyle par majtek, skarpetek i T-shirtów/bluzek (tu niestety nie zastąpi się tego bluzkami termoaktywnymi, bo po prostu przemokną pod kurtką) tyle, ile dni trwa wyjazd.
Dokumenty na takim wyjeździe wystarczą w wersji podstawowej. Paszport/dowód osobisty, ew. karta EKUZ i, jeśli jedziemy gdzieś dalej, pasowałoby mieć ubezpieczenie.
Oprócz tego oczywiście kosmetyki, ręcznik, apteczka i... chyba tyle. Nie uważam, żeby branie akcesoriów narciarskich było niezbędne (no dobra, pokrowiec na narty i smar może się przydać)
A z innych rzeczy (przydadzą się m.in. przy planowaniu wycieczek po okolicy i zabijaniu czasu wieczorem ;) ) warto wziąć filmy i odtwarzacz DVD/laptop, książki, mapy czy przewodnik po okolicy.
Może zainteresować Cię też:
Na nartach jeżdżę od 12 lat. Jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na FB (https://www.facebook.com/zamiedzaidalej).
Na nartach jeżdżę od 12 lat. Jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na FB (https://www.facebook.com/zamiedzaidalej).
S.
Dobrym pomysłem było by jeszcze rozwinąć enigmatyczną pozycję "apteczka". Na większość sportów wyczynowych przydadzą się m.in kremy na stłuczenia i plastry rozgrzewające. Jeżeli będzie to czyjaś pierwsza wyprawa (A z posta wynika że do nich jest głownie skierowany wpis) to warto o tym wspomnieć bo bez siniaków i bolących mięśniach się nie obejdzie :)
OdpowiedzUsuńo apteczce mam zamiar zrobić osobny wpis, dlatego tutaj tego nie rozwinąłem :)
UsuńNa narty to ubezpieczenie należy mieć obowiązkowo i to nawet pakiet rozszerzony o tego typu aktywności. O wypadek na stoku nie trudno, szczególnie jeśli jeździ się na nartach czy desce raz do roku. A koszty leczenia, czy - tfu tfu - ratownictwa są ogromne.
OdpowiedzUsuńPolecam również krem z filtrem, w górach bardzo łatwo się opalić w dość charakterystyczny sposób, no chyba, że ktoś lubi :)
A termy istotnie, przyjemna sprawa na obolałe mięśnie ;)
1. ja zwykle jeżdżę w PL, więc ubezpieczenie mam normalnie (i nie jeżdżę raz do roku :) ) - generalnie bezpieczniej jest je mieć.
Usuń2. jak byłem na ostatniej wycieczce narciarskiej, to ciągle padał deszcz/śnieg, więc krem nie był potrzebny :)
3. potwierdzam, termy to super rzecz :)
nie tyle bezpieczniej je mieć, tylko za granicą obowiązkowo i to wcale niekoniecznie daleko. Ratownictwo górskie jest płatne i za zwiezienie ze stoku wystawią taki rachunek, że odechce się kolejnych wyjazdów.
UsuńZamiast smaru może być świeczka - także spełnia swoją rolę.
Muszę w końcu zainwestować w ubezpieczenie, w lecie jedziemy na wschód, więc tak czy tak musimy je mieć, bo nam wizy do Rosji nie dadzą.
Usuńa co do świeczki - nie wiedziałem, dzięki.
Jeszcze obowiązkowo okulary przeciwsłoneczne i krem z filtrem!
OdpowiedzUsuńto też zależy od pogody. My ostatnio byliśmy na krótkim 3-dniowym wypadzie, słońca w ogóle nie było, więc te rzeczy nie były potrzebne (zresztą ja raczej używam zwykłych gogli, a nie przeciwsłonecznych - w tych drugich słabo widzę :/ )
UsuńFajny wpis, na pewno przydatny dla początkujących narciarzy! :) Może i my kiedyś będziemy wyjeżdżać na narty? :)
OdpowiedzUsuńNarty są bardzo fajne :)
UsuńSmar warto mieć zawsze. Nic tak nie denerwuje jak źle nasmarowane narty. A no i dwie pary rękawiczek to tez nie jest głupia opcja ;)
OdpowiedzUsuńa, rzeczywiście! Ostatnio sobie przemoczyłem jedne rękawiczki i ręce mnie nieźle bolały, musiałem zmienić :) a ten smar - ja generalnie smaruję przed wyjazdem, więc rzadko biorę. Ale lepiej mieć, niż nie mieć :)
UsuńW sumie to prawie koniec sezonu bynajmniej w Polsce a ja niestety na nartach mało co życia nie straciłam, tak więc ubezpieczenie to PODSTAWA!
OdpowiedzUsuńja nie kupuję raczej ubezpieczenia na narty, bo po prostu jeżdżę od 12 lat i do tej pory jeszcze nic nigdy sobie nie złamałem/skręciłem. Poza tym też zależy, gdzie się jeździ - nie wyjeżdżamy na narty w Alpy ;) więc tak czy tak do PL jest blisko [a w PL mamy ubezpieczenie].
UsuńA co do sezonu - akurat my lubimy jeździć raczej od lutego do kiedy pogoda pozwoli (najczęściej kwiecień), bo dzień jest dłuższy i pogoda lepsza :) [ale w tym roku byłem pod koniec stycznia na nartach i też było fajnie, aczkolwiek pogodowo dosyć w kratkę - a to śnieg, a to deszcz ze śniegiem... ;) ]
Nie byłam nigdy na nartach. Ale jeśli to się zmieni to skorzystam z porad :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję! Narty są bardzo fajną aktywnością i wcale nie trzeba jechać gdzieś daleko, żeby było ciekawie :)
UsuńPrzydatny wpis dla początkujących narciarzy ;) Oby więcej takich!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda się pisać takie przydatne treści :)
UsuńNigdy nie jeździłam na nartach, trochę się boję, że pierwszego dnia połamię nogi ;)
OdpowiedzUsuńja pierwszy raz miałem narty na nogach mając 2 lata ;) i też się bałem ;) efekt taki, że teraz jeżdżę już chyba 12 lat, ale nadal czasem się boję (zależy od górki)
UsuńTakie fizyczne aktywności bardzo lubię, ale przyznaję, że często zdarza mi się zapomnieć o czymś podczas pakowania na wyjazd. :)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie! :D moim osobistym hitem było zapomnienie... ładowarki do aparatu, który po 3 dniach się rozładował czy nie zabranie apteczki (obie rzeczy w Rumunii '14). Zbyt rozsądne to nie było, ale od tego czasu zawsze o tym pamiętam ;)
Usuń