Akurat Petersburg czy Moskwa należą do nieco innego typu miast, niż na przykład Londyn. To inna bajka, bo w sumie w tych dwóch pierwszych miastach można by było siedzieć tydzień i byłoby co robić... (a w Londynie wręcz odwrotnie) ale jak ma się ograniczoną liczbę dni na wyjazdy, to trudno jest poświęcać dużą ilość czasu na jedno miasto.
Przy okazji: bardzo fajny, szczegółowy przewodnik po Petersburgu napisała Dorota z Born Globals. Polecam, zwłaszcza, że autorka jest zakochana w tym mieście (a spędza czas przede wszystkim wśród natury!). Jak patrzy się na jej zdjęcia z Petersburga, naprawdę człowiekowi chce się jechać!
5 miejsc, które warto zobaczyć w Petersburgu...
Kolejność jest przypadkowa. Byłoby mi bardzo trudno określić, co powinno być na pierwszym, a co na drugim, trzecim miejscu. Wziąłem pod uwagę zarówno potrzeby osób preferujących zwiedzanie zabytków, jak i szukających miejsc spoza szlaku. (lista jest oparta na moich osobistych doświadczeniach)
1. Ogród Letni
Ogród [a właściwie reprezentacyjny park] niemal tak stary, jak sam Petersburg (na początku XVIII wieku założył go car Piotr I Wielki). Podobał mi się głównie za sprawą tego, że jest w nim pełno fontann i zielonych tuneli na dość kompaktowej przestrzeni. Park spokojnie nadaje się na spacer, zwłaszcza, że jak na lokalizację i to, że liczy sobie ponad 300 lat, nie ma tam wcale wielu ludzi.
2. Krążownik Aurora
Robi wrażenie! Zbudowany jeszcze za czasów carskich, a w końcu użyty przeciwko monarsze... członkowie załogi "Aurory" brali udział w rewolucjach lutowej i październikowej w 1917 roku. Od blisko 70 lat jest zakotwiczony na Newie i pełni funkcję muzeum. (nie udało nam się wejść)
"Aurora" chyba najlepiej prezentuje się w świetle zachodzącego słońca, kiedy palą się już światła nad Newą, ale jeszcze nie jest całkiem ciemno. W sumie podkreśla to jeszcze ogrom krążownika i sprawia, że rzeczywiście myślimy sobie: "to był okręt wojenny". Tymczasem zapada noc, pomarańczowe niebo na zachodzie robi się coraz ciemniejsze i jesteśmy nad...
3. Nocna Newa
Główna rzeka Petersburga. Każdy, kto odwiedził północną stolicę Rosji, na 99% był nad Newą. W dzień może nie robi jakiegoś powalającego wrażenia, ale w nocy jest naprawdę super - a to z tego względu, że na obu brzegach znajdują się reprezentacyjne, dobrze oświetlone obiekty, których światła odbijają się w wodzie; w każdym razie wygląda to znacznie bardziej efektownie, niż w dzień.
4. Kronsztad
Chyba najlepsza dzielnica Petersburga. W zasadzie odrębne miasto na morskiej wyspie, ma inny klimat, niż reszta północnej stolicy. Co mi się tam podobało, to to, że historia miesza się tam z zielenią i naturą. Wyspa leży do tego na uboczu, co powoduje, że mało kto ją odwiedza. Dodajmy jeszcze ruiny fortów na Zatoce Fińskiej i już wiemy, dlaczego uważam Kronsztad za fajne miejsce :)
5. Newski Prospekt i okolice
Sam Newski Prospekt (główna ulica miasta) wygląda najkorzystniej w nocy - w dzień sprawia wrażenie zwykłej, ruchliwej arterii przecinającej centrum Petersburga. Ale tak naprawdę liczy się to, co jest przy nim:
- Plac Pałacowy (Dworcowaja Płoszczad') - główna arena rosyjskich wydarzeń politycznych z początku XX wieku: rewolucji październikowej (1917) i krwawej niedzieli (1905). Tuż obok jest Ermitaż, jedno z największych muzeów w Europie. Będąc w centrum Petersburga, naprawdę nie sposób przeoczyć placu; jest dosyć spory.
- Kościół św. Katarzyny - normalnie nie zwróciłbym pewnie na niego uwagi - kościół i tyle. Ale mało kto wie, że przez 140 lat spoczywał tam ostatni król Polski - Stanisław August Poniatowski. Dwa lata temu udało mi się wejść do krypty z jego płytą nagrobną, w tym roku już nie - akurat trwała konserwacja. Aha, w tym kościele spotkaliśmy polskich księży dominikanów (tak swoją drogą, księża na obczyźnie wydają się być dużo sensowniejszymi ludźmi, niż w Polsce; i mówię to z własnego doświadczenia).
- Sobór Kazański - wręcz uderzająco podobny do Bazyliki św. Piotra we Włoszech, ale moim zdaniem dużo od niej ładniejszy (powiedzmy, że tamta nie rzuciła mnie szczególnie na kolana... a petersburska świątynia bardziej mi się podobała)
Oczywiście warto przejść się całym Newskim Prospektem - choćby tylko dla zasady :)
...i 4, które można sobie darować
1. Carskie Sioło
Moim skromnym zdaniem warto zobaczyć chyba głównie park. Sam pałac... jest ładny, ale chyba niewart ceny wejściówki (1000 rubli/63 zł dla dorosłego). I nawet pomimo tego, że jest Bursztynowa Komnata, to uważam, że w przypadku jednodniowego wyjazdu można sobie podarować wizytę.
2. Ermitaż
Mimo tego, że znajduje się w samym centrum miasta i jest w sumie najbardziej znanym miejscem w Petersburgu, to jest po prostu olbrzymi. Zarówno pod względem wielkości, jak i pod względem ilości odwiedzających - jeśli mamy tylko 1 dzień, to raczej bym nie polecał, chyba, że jesteśmy naprawdę miłośnikami sztuki.
3. Twierdza Pietropawłowska
Osobiste doświadczenie z Twierdzą Pietropawłowską w sumie zniechęciło mnie do powtórnych odwiedzin. Wszystko ładne, to prawda, ale... przyciągające naprawdę dzikie tłumy. Znowu: jeśli przyjechaliśmy do Petersburga tylko na jeden dzień, nie ma sensu tracić czasu na Twierdzę Pietropawłowską [bo najprawdopodobniej i tak nic nie zobaczymy - chyba, że uda nam się wstrzelić w moment bez wycieczek zorganizowanych].
4. Jezioro Ładoga
Może nie leży ono w samym mieście, ale mimo wszystko niedaleko... i jeśli mam być szczery, to nie ma nad nim nic specjalnego. Wot, zamulone jezioro, gdzie nie widać drugiego brzegu (i chyba największe rozczarowanie wyjazdu). Za to ryby z Ładogi nie dorównują chyba żadnym innym :)
Jak poruszać się po Petersburgu?
Do północnej stolicy przyjechaliśmy samochodem, ale tak naprawdę, poza Kronsztadem, poruszaliśmy się tam pieszo. Zostawiliśmy auto w miarę blisko centrum i chodziliśmy (wg Endomondo ok. 17,7 km) - w sumie zwiedzanie spacerowe sprawdza się tam całkiem nieźle. A jak nie, to zawsze możemy skorzystać z metra [nie jechałem - nie wypowiadam się].
Podsumowanie
Spotkałem się kiedyś z taką opinią: "Petersburg był budowany dla cara, Moskwa dla ludzi". I w sumie trudno się nie zgodzić. Północna stolica jest potężna, ma rozmach, przepych... w Moskwie nie ma tego aż w takim stopniu.
Oczywiście w Petersburgu jest sporo miejsc mniej pięknych, które nie były budowane z carskim rozmachem. Tutaj dałem miejsca w formule dosyć "konwencjonalnej" - w ogóle do tej pory zwiedzałem właśnie w taki sposób... ale na blogu nie będzie już tylko konwencjonalnych artykułów o miastach. Stay tuned!
Oczywiście w Petersburgu jest sporo miejsc mniej pięknych, które nie były budowane z carskim rozmachem. Tutaj dałem miejsca w formule dosyć "konwencjonalnej" - w ogóle do tej pory zwiedzałem właśnie w taki sposób... ale na blogu nie będzie już tylko konwencjonalnych artykułów o miastach. Stay tuned!
no, z tym Ermitażem i sztuką rosyjską to pojechałeś :D Radziłbym jednak doczytać jakie zbiory on kryje :)
OdpowiedzUsuńW ogóle wybierać się do takiego miasta jak Petersburg na jeden dzień to nieporozumienie, a już zaliczać jakieś muzea w tym czasie to w ogóle jest praktycznie niemożliwe...
dobra, ta sztuka nie jest przede wszystkim rosyjska ;) a odnośnie jednodniówki w Petersburgu... jest to sensowne wtedy, kiedy chcemy skupić się na prowincji i do miasta jedziemy tak przy okazji [akurat my tak mieliśmy]. Natomiast w każdym innym przypadku 1 dzień to zdecydowanie za mało
Usuńprzy okazji to można pojechać np. do Cieszyna ;) Ale w przypadku takich miast sensu jednak nie widzę tutaj żadnego, podobnie jak na jednodniówkę do Paryża, Londynu itp.. No chyba, że kiedyś już się tam było i wracamy w konkretnym celu, jak ostatnio pojechałem sobie do Wiednia do interesującego mnie muzeum.
Usuńalbo można też skoczyć na rekonesans - zobaczyć, co jest warte zobaczenia i wracać następnym razem :) inna sprawa, że takie rekonesansy mają sens w przypadku przede wszystkim miast w PL i w Europie Zachodniej - tam, gdzie można się tanio dostać z PL
UsuńOstatnio stwierdziłam, że na duże miasta warto przeznaczyć tydzień, jeśli ma się taką możliwość. Bo wtedy można zwiedzać spokojniej i więcej zobaczyć, chociaż w wielu przypadkach nawet tyle nie wystarczy. W Petersburgu byłam trzy dni, o ile dobrze pamiętam i wyjeżdżałam z poczuciem zdecydowanego niedosytu. A co do przedostatniego akapitu, to w sumie o Moskwie też można powiedzieć, że niektóre jej części były budowane z przepychem i rozmachem, raczej nie dla zwykłych ludzi. Pamiętam, że w otoczeniu socrealistycznych budynków czuło się jakby partia komunistyczna nadal obserwowała wszystkich ludzi na ulicy :)
OdpowiedzUsuńsłowo klucz - jeśli się ma taką możliwość :) jasne, najchętniej by się zostało, ale za to można zobaczyć więcej innych interesujących miejsc (w życiu nie można mieć wszystkiego :( ). A co do Moskwy, to ja tak tego nie odbierałem... chyba, że myślę o innych jej częściach niż Ty ;)
UsuńCo do Moskwy, mam na myśli socrealistyczne wieżowce i ich okolice, ale też tzw. Moskiewski Manhattan, tę 'wyspę' w sercu miasta z najwyższymi, nowoczesnymi wieżowcami kraju. Choć na pozór skrajnie różne, budzą nieco podobne wrażenie nieludzkości i nieprzystępności, choć socrealistyczne to raczej groźne, wiecznie obserwujące oczy partii, natomiast szklane drapacze chmur to nieco inny rodzaj władzy i kontroli. A co do jednodniowego zwiedzania, to mam wrażenie, żeby w takiej sytuacji samemu najlepiej zdecydować, jakie miejsca chciałoby się zobaczyć najbardziej, raczej niż kierować się przewodnikami i listami - sama gdybym była w Pitrze jeden dzień pewnie poszłabym zobaczyć przede wszystkim miejsca z powieści Dostojewskiego i Prospekt Newski. A Ermitaż sobie odpuściliśmy, bo można by w nim cały dzień spędzić i nie mieć dosyć, a my byliśmy bardzo krótko (choć nie aż tak ;)).
UsuńMoskiewski Manhattan akurat mi się bardzo spodobał - pamiętam, że powiedziałem "chciałbym znaleźć się na 95. piętrze tego najwyższego wieżowca" :) a co do Ermitażu - byłem i w sumie... nie wiem, te wszystkie sale wydawały mi się dosyć podobne. Nie żałuję, że tam weszliśmy, chociaż nie muszę tam iść znowu :)
UsuńJeżeli kogoś nie interesuje sztuka, to faktycznie, niekoniecznie. Może moskiewskie wieżowce jakoś do mnie nie przemawiały (chociaż jest ciekawie, jak się niespodziewanie pojawiają, jakby to była makieta czy coś, a nie faktyczna część miejskiej tkanki), ale to może dlatego, że nie przemawiają do mnie z reguły :P
Usuńto, że nie są zwykłą częścią miasta (tylko wydzielonym fragmentem), zauważyłem dopiero za 2. razem... może dlatego, że pierwszy był z wycieczką ;)
Usuń