Aż do 12. urodzin nie jeździłem za granicę (pomijając Czechy, Słowację czy Litwę) bez wycieczki zorganizowanej. Tak, w Rosji dwa pierwsze razy byłem z grupą, we Włoszech też, nawet w Niemczech... nie żałuję, ale nie lubię takiego stylu wyjeżdżania, zdecydowanie bardziej wolę pojechać indywidualnie.
Nie wiem, czy już to pisałem, ale tydzień na Węgrzech/w Rumunii w 2014 był przełomowy. Zacząłem jeździć z Tatą bez biura turystycznego, generalnie to już było coś innego, nowego. Następne wyjazdy były już zagraniczne (przez kolejne dwa lata podróżowaliśmy w zasadzie tylko poza Polskę). Aż do czerwca... wtedy pojechałem sam do Wrocławia na pierwszą "polską" wycieczkę od dwóch lat.
Teraz mam (w większości przypadków) plus minus taki system: podróże zagraniczne z Tatą, a krajowe - solo. Wynika to w sumie z tego, że Tata ma ograniczoną liczbę dni urlopowych - i po prostu trochę szkoda urlopu na wycieczki po Polsce [więc robimy to w niektóre weekendy, np. jeżdżąc w góry]. Za to ja, mogąc podróżować nieco bardziej swobodnie, jeżdżę solowo w kraju. I tak jeżdżę zarówno w Polsce, jak i za granicą - co naprawdę poszerza horyzonty :)
W sumie podróżowanie tylko po Polsce rozumiem (pod warunkiem, że nie wynika z myślenia "nie jadę 10 km za granicę, bo mnie zgwałcą, porwą i zabiją" - czyli po prostu z braku tak zwanej otwartej głowy), ale czy nie lepiej byłoby jeździć też za granicę? Aha, i argument finansowy "bo za granicą jest drożej" średnio do mnie trafia - np. weekend we Lwowie [a to też "zagranica"] można mieć już za jakieś 200 zł. A jeśli chcielibyśmy lecieć - istnieje coś takiego, jak tanie linie lotnicze (np. Ryanair). Nie żyjemy w czasach przed drugą wojną światową, żeby podróż samolotem była dostępna tylko dla najbogatszych.
Pomijam już, że Polska wcale nie jest tanim krajem na podróżowanie. Nasza ostatnia podróż [samochodowa, czy też jak kto woli - roadtrip] po Europie Wschodniej wyniosła jakieś 2000 zł na osobę za 3 tygodnie. Tygodniowe wczasy nad polskim morzem często kosztują porównywalnie, do tego trzeba dodać jeszcze dojazd... no i co jest tańsze? (jak zaoszczędzić w podróży - dowiecie się tutaj)
Wiem, pewno mi zaraz ktoś wytknie, że "ale Wy śpicie w namiotach 3 tygodnie, a tydzień w hotelu kosztuje więcej, wiadomo". Ale tak naprawdę wszystko jest kwestią priorytetów. Dużo bardziej niż wygodę w hotelu cenimy sobie wolność, niezależność i podróżowanie po miejscach, które są w naszych ulubionych klimatach. Zabrzmiało to może trochę górnolotnie, więc powiem prościej: wolę 3 tygodnie pod namiotem za granicą, niż tydzień w hotelu w Polsce.
Ja wiem, że "cudze chwalicie, swego nie znacie" ale jakoś zawsze ciągnie mnie bardziej za granicę :)
OdpowiedzUsuńja tak pół na pół, bo "większe" wyjazdy mam za granicę, ale te mniejsze - krajowe - są częściej ;)
UsuńJak ja bym chciała by moje dzieci kochały podróże. Gdy były małe to było ok, ale odkąd są nastolatkami to im się chyba przejadło. Ciezko ich namówić na wyjazd. Fajnie, że ty podróżujesz z tatą!
OdpowiedzUsuńmoże to trochę bunt "jak mama lubi, to dzieci nie" ;)
UsuńTemat obszerny. Myślę, że wszystkiego warto spróbować i wybrać najlepsze rozwiązanie dla siebie. Dla mnie wszystko zależy od pory roku, nastrojów itp.
OdpowiedzUsuńdokładnie!
UsuńNie mieszkam w Polsce od wielu lat i pewnie dlatego ciagnie mnie, by bardziej poznac rodzinny kraj. Nie bylam na pfrzyklad na Mazurach - skandal!
OdpowiedzUsuńja w sumie też już dość dawno nie byłem na Mazurach, ale np. też w Wielkopolsce... w lubuskim tylko przejazdem i to dawno... dlatego teraz staram się odkrywać chociaż trochę PL
Usuń