Wiosna nadchodzi... wypadałoby ją przywitać jakoś inaczej, niż normalnie! Na przykład... górsko? :-D Niekoniecznie na Rysach czy nawet Babiej Górze (jak było w 2016 roku), może być też jakiś niższy pagór, na którym mnie jeszcze nie widzieli. Zresztą pogoda żyleta, więc tym bardziej grzech nie skorzystać! No a skoro warun dobry, to niech będzie jakiś pagór, z którego coś widać - ostatnie trzy górki były albo pochmurne (patrz Ćwilin i Ciecień), albo zalesione (Lubomir), to może teraz by się udało coś zobaczyć? ;-)
Szybki rzut oka na mapę - szczyt z jakąś polaną na górze (żeby były widoki) i taki, na który jeszcze nie udało mi się zawędrować. Po raz kolejny wybieram Beskid Wyspowy, a dokładnie Łopień (951 m n.p.m.) - tym bardziej, że wcześniej byłem już na prawie wszystkich ważniejszych górkach obok niego (Mogielica, Ćwilin, Śnieżnica), więc teraz nie mam już wyboru ;-)
Szlak ma swój początek na przełęczy Rydza-Śmigłego (700 m n.p.m., kiedyś przełęcz Chyszówki) - już tam zaczynają się widoki, a będzie jeszcze lepiej! W prawo idzie się na Mogielicę, a w lewo na Łopień - chociaż ta pierwsza góra jest wręcz obowiązkowa do zdobycia (zwłaszcza dla Mamy, która jeszcze tam nie była), to jednak wybieramy drugą opcję. Zaczyna się mało górsko, raczej "wodnie" - na przełęczy jest parę sztuk bliżej niezidentyfikowanych stworów kaczkopodobnych ;-)
Początek to błoto, błoto i jeszcze więcej błota na ścieżce - a właściwie to na leśnej drodze! Ale już po 10 minutach robi się lepiej - bo przechodzimy przez kawałek łąki, więc na chwilę żegnamy się z błotnistymi wertepami! (łąka co prawda na samym szlaku nie leży, ale podejście nią jest dużo wygodniejsze, niż szlakiem, który w tym miejscu zrobił się stromy, a błota nie ubyło ani o centymetr)
Zaraz po zejściu z łąki szlak zakręca i... w pewnym momencie kończy się błoto, a zaczyna się śnieg! Robi się trochę bardziej pod górę, zaczynamy nabierać wysokości. Po lewej pojawiają się okna widokowe - przypomina mi się lato i podejście na Halę Gąsienicową przez Boczań (ale jednak tutaj jest mniej widowiskowo). Idziemy tak dłuższą chwilę, teraz droga zrobiła się dość nudna, ciągle lekko pod górę - a szczytu nie widać! Oprócz nas nie ma nikogo na szlaku...
Kiedy już mamy zrezygnować (Mama ma moment słabości, więc robi dłuższy przystanek może 5 minut drogi od wierzchołka - ja idę jeszcze kawałek do góry), nagle las się kończy i wkraczam na Halę Jaworze - szczyt osiągnięty! Warunki na pół zimowe - spora część polany jest jeszcze pod śniegiem, ale ogólny klimat przypomina połączenie jesieni i wiosny ;-). Na górze jakaś rodzinka urządza sobie grilla (na szczycie jest miejsce na ognisko + ławka), dzieci (sztuk 2) biegają wokół z wojennymi okrzykami na ustach... więc na polanie urządzam sobie tylko sesję zdjęciową. Jest tam jeszcze całkiem ładna kapliczka - słowem, cała sceneria byłaby dość urokliwa, gdyby nie wrzeszczące dzieci ;-)
Na szczęście kawałek dalej "odkrywam" inną, mniejszą polankę o wdzięcznej nazwie Widny Zrąbek - tu też są ludzie (para z małym dzieckiem) - ale dla odmiany jest cisza i spokój. No i widoki są dość zacne - przede wszystkim na Beskid Wyspowy (najbardziej rzucają się w oczy Ćwilin i Śnieżnica)! Całość wygląda dość jesiennie, ale zima i wiosna też się przebijają - więc 3 pory roku w jednym krajobrazie (kiedyś w Rumunii udało mi się zobaczyć je w ciągu jednego dnia - ale w jednej chwili jeszcze nigdy). W każdym razie miejsce jest mocno fotogeniczne i ponoć dość często wykorzystywane na biwaki - bo w sumie ładnie tam! :-D (w okolicach szczytu trzasnąłem jakieś 150 zdjęć, jak nie więcej).
Zaczynam wracać (w międzyczasie Mama dotarła na Jaworze - więc schodzimy już razem). Stąd już bez żadnych niespodzianek śnieżna, a potem błotnista droga na dół. Mijamy tylko kilka osób i po 45 minutach schodzenia jesteśmy znowu na przełęczy.
Łopień to naprawdę fajna góra! Wysokością nie grzeszy (ma 951 m.n.p.m.), ale jednak oferuje niezłe panoramy po dość krótkim podejściu - a ja byłem na nim dopiero półtora roku po tym, jak zacząłem interesować się chodzeniem po Beskidach... w każdym razie pozytywnie mnie zaskoczył! Kiedy w wyższych partiach jeszcze jest śnieg, tego typu górki są super - a poza tym ten konkretny pagór sam w sobie jest dość urokliwy ;-)
Może zainteresować Cię też:
Beskidy (i ich okolice!) staram się odwiedzać dosyć często - to jedne z moich ulubionych gór. Wybierasz się w nie? Przeczytaj moje beskidzkie teksty. A jeśli chcesz dowiadywać się na bieżąco o moich podróżach (również górskich) i o tym, co u mnie słychać - dołącz do grona czytelników na FB (https://www.facebook.com/zamiedzaidalej).
Kiedy już mamy zrezygnować (Mama ma moment słabości, więc robi dłuższy przystanek może 5 minut drogi od wierzchołka - ja idę jeszcze kawałek do góry), nagle las się kończy i wkraczam na Halę Jaworze - szczyt osiągnięty! Warunki na pół zimowe - spora część polany jest jeszcze pod śniegiem, ale ogólny klimat przypomina połączenie jesieni i wiosny ;-). Na górze jakaś rodzinka urządza sobie grilla (na szczycie jest miejsce na ognisko + ławka), dzieci (sztuk 2) biegają wokół z wojennymi okrzykami na ustach... więc na polanie urządzam sobie tylko sesję zdjęciową. Jest tam jeszcze całkiem ładna kapliczka - słowem, cała sceneria byłaby dość urokliwa, gdyby nie wrzeszczące dzieci ;-)
Na szczęście kawałek dalej "odkrywam" inną, mniejszą polankę o wdzięcznej nazwie Widny Zrąbek - tu też są ludzie (para z małym dzieckiem) - ale dla odmiany jest cisza i spokój. No i widoki są dość zacne - przede wszystkim na Beskid Wyspowy (najbardziej rzucają się w oczy Ćwilin i Śnieżnica)! Całość wygląda dość jesiennie, ale zima i wiosna też się przebijają - więc 3 pory roku w jednym krajobrazie (kiedyś w Rumunii udało mi się zobaczyć je w ciągu jednego dnia - ale w jednej chwili jeszcze nigdy). W każdym razie miejsce jest mocno fotogeniczne i ponoć dość często wykorzystywane na biwaki - bo w sumie ładnie tam! :-D (w okolicach szczytu trzasnąłem jakieś 150 zdjęć, jak nie więcej).
Zaczynam wracać (w międzyczasie Mama dotarła na Jaworze - więc schodzimy już razem). Stąd już bez żadnych niespodzianek śnieżna, a potem błotnista droga na dół. Mijamy tylko kilka osób i po 45 minutach schodzenia jesteśmy znowu na przełęczy.
Łopień to naprawdę fajna góra! Wysokością nie grzeszy (ma 951 m.n.p.m.), ale jednak oferuje niezłe panoramy po dość krótkim podejściu - a ja byłem na nim dopiero półtora roku po tym, jak zacząłem interesować się chodzeniem po Beskidach... w każdym razie pozytywnie mnie zaskoczył! Kiedy w wyższych partiach jeszcze jest śnieg, tego typu górki są super - a poza tym ten konkretny pagór sam w sobie jest dość urokliwy ;-)
Może zainteresować Cię też:
Beskidy (i ich okolice!) staram się odwiedzać dosyć często - to jedne z moich ulubionych gór. Wybierasz się w nie? Przeczytaj moje beskidzkie teksty. A jeśli chcesz dowiadywać się na bieżąco o moich podróżach (również górskich) i o tym, co u mnie słychać - dołącz do grona czytelników na FB (https://www.facebook.com/zamiedzaidalej).
Beskidy uwielbiam, poniewaz stamtad pochodze. :) Twoj post przypomina mi szkolne wycieczki, a takze wedrowki rodzinne. Czekam na lato i kolejna wizyte...
OdpowiedzUsuńja niestety nie miałem za dużo szkolnych wycieczek w góry - Beskidy odkrywałem zawsze z Tatą :) (a Tatry mocno różnie)
UsuńBeskidy ciągle na mojej liście i nie ukrywam, że już brakuje mi prawdziwych 4 pór roku oraz pięknej wiosny, która unosi się w powietrzu. Świetnie, że zapoznajesz czytelników z tymi rejonami, ja podobnie robię z Karkonoszami i Górami Kaczawskimi.
OdpowiedzUsuńGóry Kaczawskie to dla mnie terra incognita :-D (Karkonosze może trochę mniej, ale nie byłem tam 10 lat...). w ogóle takie promocje regionów to fajna sprawa!
UsuńŚwietna sprawa, sam już od dłuższego czasu myślę o tym, żeby wybrać się w polskie góry. Może wybiorę właśnie Beskidy?
OdpowiedzUsuńpolecam mocno, są fajne!
UsuńNo, to się udało: widok klasa 👌🏻!
OdpowiedzUsuńpotwierdzam :-D
UsuńNa wiosnę lubię właśnie różnorodność jaka panuje w górach. Na dole wiosna, ciepło i miło a na górze (na szczycie) wiatr śnieg i ogólna pizgawica :D Chociaż łatwo w takich warunkach się pochorować i ciężko z dobrym doborem ubrania, ale zdecydowanie warto i polecam! :)
OdpowiedzUsuńto jest całkiem spoko :-D ale właśnie ciężko dobrać ciuchy (i to jest pewien minus) - no ale dla chcącego nic trudnego! chociaż aż taką różnicę warunków miałem chyba tylko raz, w marcu 2016 na Babiej Górze - skończyło się wycofem, nic nie było widać :-D
Usuń