Piętnastego marca zwiedzaliśmy Petrę przez cały dzień - naprawdę warto! Na dowód pokazuję zdjęcia:
Wadi Musa - miasto położone obok Petry (wybitnie takie sobie z wyglądu).
O godzinie 7 rano przejechaliśmy z hotelu
do położonej około 15 km od kwatery Petry, skalnego miasta Nabatejczyków z okresu starożytnego.
Po dotarciu na miejsce (oczywiście było bardzo zimno, a to klimat zwrotnikowy!!!) musieliśmy przejść wąwozem Siq (to znaczy po arabsku "szczelina". Inna nazwa to As-Siq). W ogóle to nawet trafna nazwa - za szeroki to nie jest ;-).
Kiedy doszliśmy już do Petry, naszym oczom ukazał się niesamowity widok. Ale wcześniej...
Jeszcze w wąwozie - targujemy się z arabskim sprzedawcą! Naprawdę warto - inny handlarz (to nieoficjalne kupowanie - super!) zaproponował zaporową cenę 30 dolarów (!!!) za szkatułkę. Nie dałem trzydziestu - mówię: ten dollars. Po chwili zgodził się na fifteen dollars (dla nieznających angielskiego: 15 dolarów amerykańskich).
Wskazówka dla negocjatorów: najlepiej zaproponować od razu bardzo niską cenę (najlepiej o ponad połowę niższą), a potem zgodzić się na jak najkorzystniejszą dla siebie - można zbić ją o połowę! (wypróbowane z własnego doświadczenia).
Oto pierwszy widok, który zobaczyliśmy po wyjściu z wąwozu - świątynia, najbardziej rozpoznawalny wizerunek Petry.
Jakiś budynek wykuty w skałach. Nawiasem mówiąc, na samej górze widzieliśmy pojedynczych ludzi (to trzeba mieć pomysły, żeby wdrapać się na coś takiego!!! Do dzisiaj się głowię, jak tam wyleźli (chyba szlaków nie ma, a na alpinistów/himalaistów/petrzystów/taterników nie wyglądali ;-). Chyba nawet nie mieli tam uprzęży :-O).
Wejście do jakiejś świątyni, czy czegoś tam. Bardzo ładne. Oceniam (na oko), że to pochodzi mniej więcej z II w. p.n.e - II w. n.e - tak czy inaczej starożytne. W środku ciemno choć oko wykol - nawet nie chcieliśmy tam wchodzić (a nuż czają się jakieś duchy sprzed 2000 lat? ;-D). Dla uzupełnienia wiadomości - miasto upadło gdzieś w III-IV w. n.e.
Dobra, teraz koniec tej lekcji historii ;-). Tabliczka pokazująca kierunek do wąwozu - tak wygląda oznakowanie w Petrze!
Po zwiedzeniu skalnego miasta, od 12.00 do 16.00 mieliśmy czas wolny - siedzieliśmy sobie w ruinach świątyni - obok jakieś arabskie chłopaki grali w piłkę - zapytali się mnie po angielsku, czy nie chcę pograć. Ale niestety, nie było na to czasu ;-/. Więc mówię Sorry, I can't (chodziło o to, że nie mogę). Wracamy do autokaru - o 16 jesteśmy na miejscu. Udajemy się do hotelu - to by było na tyle, jeśli chodzi o zwiedzanie Petry.
I koniec zdjęć z Petry - skalne miasto (jest znacznie większe niż to, co pokazałem, potrzeba by kilku dni, by zwiedzić cały kompleks).
Nasz pokój w Petrze. Ładny, jedzenie też dobre.
Następnego dnia (piątek 16 marca) pojechaliśmy do Kerak (XII-wieczny zamek). Przy okazji zaskoczył nas grad. Zamek niezbyt piękny - zamiast podłogi - klepisko.
Potem udaliśmy się na Górę Nebo (835 m. n. p. m) - widok na nieodległy Izrael.
Góra Nebo - nie wiem, czy widzieliśmy odległą o jakieś 40 km Jerozolimę?
Napis "Góra Nebo" - po angielsku.
Wyrabianie mozaik - robota aż furczy!
Jedna z madabskich mozaik (Madaba to Miasto Mozaik).
Ołtarz w... cerkwi. Skąd wzięła się tutaj cerkiew??? To przecież kraj muzułmański!
Cerkiew pw. św. Jerzego - Madaba. Co ciekawe, cerkiew ma tytuł bazyliki prawosławnej!
Na wystawie sztuki (oglądanie mozaik). Jajko Faberge (z Jordanii). BTW przywiozłem z Rosji takie jajka - może kiedyś je pokażę.
W cerkwi - dość podobna do rosyjskiego Monasteru Nowodziewiczego (chodzi o wygląd wewnątrz).
Skrzynka (pokryta ciekawym wzorem) - od razu zapragnąłem ją mieć, ale nie mam ;-(.
I koniec! Ostatni wzór w Madabie.
Podsumowując - co należy zobaczyć w środkowo-zachodniej Jordanii?
Na pewno Petrę - to żelazny punkt wycieczki!
Co do Kerak - jeśli lubisz średniowieczne zamki, to możesz jechać. Jest to po drodze z Petry do Madaby, ale jak nie lubisz Krzyżaków i średniowiecza, możesz sobie odpuścić.
Górę Nebo i Madabę naprawdę warto zobaczyć! Osobiście polecam.
S.
0 komentarze:
Prześlij komentarz