6 kwietnia 2017

Ro-Mania 2016. Powrót

Od początku planowaliśmy, że nasz wyjazd do Europy Wschodniej zakończy się już we wrześniu, a tym samym, że opuszczę pierwszy dzień szkoły (jak do tej pory jedyne rozpoczęcie roku, na którym nie byłem) - ale ani nam się śniło grzecznie zasuwać do Polski jeszcze w sierpniu i maszerować do szkoły/pracy 2 września (tym bardziej, że akurat wypadł w piątek).

Rumuńskie owce - 1.09, nasz biwak :)




31 sierpnia. Pochmurny poranek na szczycie Szosy Transfogaraskiej, jest zimno, a my idziemy na przełęcz Saua Caprei i nad pobliskie jeziorko. Widoczność zmienna, czuć już trochę jesień. Kilka godzin później opuszczamy góry i jedziemy w stronę Sighisoary. Jakoś tak się złożyło, że byliśmy tam w czasie powrotu na wiosnę 2015 roku, więc teraz też nam się trochę kojarzy z jazdą w kierunku Polski.

Za kilka godzin zjedziemy tymi serpentynami do Transylwanii

Nad Lacul Capra

Schodzenie (ok. jeziora Balea), sierpień 2016


1 września. Poprzedniego dnia znajdujemy miejscówkę nad rzeką, super na małe ognisko. Coś w powietrzu daje znać, że już jesień, lato się kończy (uwielbiam tę porę roku!), światło też już trochę inne. A przez nasze obozowisko przechodzą owce, idą dokładnie tak, jak w maju w Pieninach - takim sposobem witam nowy rok szkolny z rumuńskimi owcami ;)

Ostatni letni biwak 2016

Gdzieś w środkowej Rumunii - owce przechodzące przez nasz biwak

Pylista boczna droga w Rumunii - jest ich już coraz mniej :(


Cały dzień jedziemy rumuńskimi wioskami (m.in. przez taką o wdzięcznej nazwie Dupa Deal), aż do Sapanty w Maramureszu. Wiem, jesteśmy już trochę monotematyczni z tym regionem, ale... no nie sposób go omijać i jak dla mnie jest wart chociażby krótkich - w tym przypadku niespełna dwudniowych - odwiedzin (bo po prostu go lubię). Początkowo mamy w planach zwiedzanie Sighetu Marmatiei, głównej miejscowości regionu (zwłaszcza, że zawsze tylko przez nią przejeżdżaliśmy), ale jak przychodzi co do czego, to nam się nie chce łazić po mieście i jedziemy jednak do Sapanty, obowiązkowo zwiedzając Wesoły Cmentarz.

Niektóre wioski mają całkiem interesujące nazwy

Wioski gdzieś na pograniczu Maramureszu i Transylwanii


Śpimy nad rzeką, na końcu wsi. Początkowo miał być to nasz pierwszy nocleg w Rumunii, ale miałem dziwne przeczucie, że to jest za blisko ludzi i ogólnie czułem trochę nieprzyjazną atmosferę. A teraz w odniesieniu do tego miejsca "nieprzyjazna atmosfera" brzmi jak słaby suchar.

Nasza "mało przyjazna" miejscówka noclegowa

Górska rzeka w Sapancie


2 września. O 5 rano zaczyna się już ruch gruzawików na drodze (biwakujemy przy wjeździe do lasu, więc miejscowi jeżdżą tamtędy po drewno) - ale pozwalam sobie na leniuchowanie aż do 9, po czym biegnę się wykąpać rzece płynącej nieopodal. Kiedy już mam wychodzić, nurt porywa mi klapek (a rzeka jest górska, więc płynie dosyć bystro)... biegnę jak najdalej, żeby go wyprzedzić. Oczywiście go nie ma, no to się cofam już rzeką - nie jest za przyjemnie, bo głębokość sięga może 20 cm, ja jestem boso, woda jest lodowata (jak to w górskich rzekach) a na dnie jest pełno śliskich i dość ostrych kamulców. Zaczynam już powoli tracić nadzieję, że znajdę klapek, ale widzę go pod sporym głazem w połowie drogi do obozowiska - udało się, zatrzymał się! :D

A później to już jakoś idzie szybko. Nie zatrzymujemy się na przełęczy Huta, którą mamy po drodze (chociaż widoki są z niej całkiem niezłe), tylko suniemy już w stronę Węgier na znane już nam przejście Petea/Csengersima, które zapamiętałem jako niewielki, niezbyt zatłoczony punkt odprawy granicznej. Tym razem Rumunia nie chce nas wypuścić ze swoich terenów, na wjazd do kraju bratanków czekamy upojne półtorej godziny wśród spalin.

Langosz na Węgrzech


Na Węgrzech zatrzymujemy się tylko na langosze, to już nasza wyjazdowa tradycja, że zazwyczaj chociaż raz staramy się je zjeść (sycące, pyszne i naprawdę tanie). Oprócz tego płyniemy jeszcze przez rzekę w świetle popołudniowego słońca - ostatnio zaczęło mi się to bardzo podobać, a podobno "Madziary" mają sporo takich rzecznych promów, więc grzechem byłoby nie skorzystać, tym bardziej, jeśli można płynąć starą, dosyć klimatyczną malutką krypą.

Musimy chwilę poczekać

Gdzieś koło Tokaju

Tokaj to nie tylko miasto i region, ale też spore wzgórze

Góry Tokajskie (Zemplińskie) - północno-wschodnia część Madziarów

Gdzieś na Węgrzech

Region Tokaj (09.2016), zbiór winogron coraz bliżej

Węgierskie winnice w regionie Tokaj (wrzesień 2016) - zbliża się winobranie


Jedziemy przez Góry Tokajskie (fotogeniczne wzgórza porośnięte winoroślą), prosto w stronę Słowacji, aż po 5 godzinach spędzonych na terenie Węgier wjeżdżamy do naszych południowych sąsiadów - stąd jest już naprawdę blisko do Polski (swoją drogą, kiedy jedziemy "do", zawsze mi się wydaje na granicy z Węgrami, że jesteśmy daleko, a kiedy wracamy - "to już prawie Polska"). A no i pierwszy raz od dawna (chyba od 2014) przejazd przez Słowację mi się nie dłuży ;)

Pogoda do złudzenia przypomina tę z 2014, kiedy wjeżdżaliśmy tędy na Węgry

Wybieramy mniejsze przejście graniczne - ogromnie lubimy tego typu miejsca!

Zamki na wzgórzach (na Słowacji jest ich trochę) to znak, że jesteśmy już coraz bliżej PL ;)


O 22.13 jesteśmy w Polsce, po trzech tygodniach wyjazdu. Czuję się dziwnie, że rozumiem wszystko w 100%, inaczej, niż było w Rosji czy na Ukrainie (gdzie jednak trzeba było czytać bukwy). Ogólnie rzecz biorąc, powrót do PL był jedną z najciekawszych części wyjazdu :)



Może zainteresować Cię też:




Rumunię odwiedziłem do tej pory 4 razy, w 2014, 2015 i 2016 roku. Wybierasz się tam? Przeczytaj moje artykuły o niej. A jeśli chcesz dowiadywać się o moich podróżach na bieżąco, dołącz do czytelników na Facebooku! (https://facebook.com/zamiedzaidalej)
Share:

10 komentarzy:

  1. Dupa Deal i Wesoły Cmentarz - moje ulubione :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym Dupa Deal to było tak, że znalazłem to na mapie - i pomyślałem, że warto by było to odwiedzić, skoro to tak blisko naszej trasy :)

      Usuń
  2. Dla takich widoków również zdecydowałabym się opuścić pierwszy dzień szkoły! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wspomnienie lata na wiosnę. Po naszym pobycie w Timisoarze marzy mi się takie wędrowanie po Rumunii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rumunia jest świetna! mnie akurat za to w ogóle nie po drodze do Timisoary ;)

      Usuń
  4. Rumunia to miejsce, które rozważam na ten rok na dwóch kółkach! Szczególnie Szosa Transfogaraska ciągnie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tunel jest otwarty 1 lipca - 31 października (chyba, że wcześniej spadnie śnieg) :) ogólnie Transfogaraska to chyba jedna z najciekawszych dróg Europy Wschodniej :)

      Usuń
  5. Nie ma to jak witać nowy rok szkolny w podróży :D. Widzę, że było warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zwłaszcza z owcami na biwaku! :D naprawdę było warto, w ogóle nie żałuję ;)

      Usuń





W tej witrynie są wykorzystywane pliki cookie, których Google używa do świadczenia swoich usług i analizowania ruchu. Twój adres IP i nazwa użytkownika oraz dane dotyczące wydajności i bezpieczeństwa są udostępniane Google, by zapewnić odpowiednią jakość usług, generować statystyki użytkowania oraz wykrywać nadużycia i na nie reagować. (więcej informacji w polityce prywatności)

Poznajmy się!

Cześć! Mam na imię Szymon. Cieszę się, że się tu znalazłeś - nie pożałujesz! Znajdziesz tu relacje z moich podróży, praktyczne wskazówki i porady, fotografię podróżniczą i osobiste przemyślenia. Czytaj, oglądaj, inspiruj się i... ruszaj w świat! A jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to zwyczajnie napisz do mnie w komentarzu, na Facebooku czy mailem. (więcej o mnie tutaj)

Wesprzyj mnie lajkiem! :)

Moje artykuły

© Szymon Król / Za miedzą i dalej 2021. Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blog Archive

BTemplates.com