31 lipca 2019

KGP - Kowadło 989 m n.p.m. - Góry Złote

Robienie KGP szło mi ostatnio dość ciężko. Po Lackowej we wrześniu i sylwestrowym wypadzie na Łysicę, przez dobrych kilka miesięcy nie dodałem żadnego nowego szczytu do korony. Po pierwsze dlatego, że tegoroczna zima była dość intensywna narciarsko - zamiast chodzić po górach (bo póki co nie dorobiłem się raków), aż do marca uskuteczniałem zjeżdżanie ze słowackich i francuskich stoków. A po drugie - gorczański Turbacz chyba mnie nie lubi, bo ile razy jechałem do Nowego Targu, żeby go zdobyć, tyle razy miałem 40 minut czekania na busa do początku szlaku. A znaczna część koronnych szczytów była w Sudetach - z Krakowa to zawsze nie po drodze.

Góry Złote to niewysokie pasmo w Sudetach


(edycja 13.05.2020: relacja z Turbacza TUTAJ)

Minęła wiosna, w międzyczasie zdążyłem pojechać do Kołobrzegu i Tucholi na olimpiady, wybrać się do Rumunii i polecieć do Chin. Nadeszła połowa wakacji. Nie chciałem już odkładać Sudetów w nieskończoność - minął blisko rok od czasu, kiedy ostatnim razem tam byłem. Na pierwszy ogień poszło Kowadło. Nie powala wysokością, bo mierzy całe 989 m n.p.m. i jest najwyższe w polskich Górach Złotych. Chociaż z tą najwyższością to też nie do końca prawda - bo tak naprawdę wyższa, i to o prawie 130 metrów, jest Postawna. Z tym, że ją zalicza się czasem do Gór Bialskich, a czasem do Złotych - nie wgłębiając się w szczegółowe ustalenia co do przebiegu granicy między pasmami, postanowiłem trzymać się oryginalnego pomysłu autorów Korony.

Bielice - szlakowskaz

Wejście na ścieżkę na Kowadło

Podejście na Kowadło

Leśna droga w Bielicach


Startuję w Bielicach. Szlakowskaz pokazuje 45 minut - więc nastawiam się na górkę pokroju Nosala. Słowem - nic trudnego ani czasochłonnego, po prostu pagór, jakich wiele. Początek drogi na szczyt to szutrowa droga. Zapowiada się niezbyt emocjonująco, wręcz nudno (spoiler: co się odwlecze, to nie uciecze, wynudzę się jutro). Pomimo wakacyjnej niedzieli, na szlaku prawie nikogo nie ma.

Po dłuższej chwili podejścia szutrem, porzucam go na rzecz ścieżki przez las. Las jak las, przeciętnej urody, ścieżka zresztą tak samo. Słowem, nic nadzwyczajnego. Chwilę później dochodzę do granicy. Według mapy w internetach dalsza droga (ciągle leśna ścieżka, w międzyczasie jedna skałka) powinna mi zająć 15 minut. Tere fere. Tu wyjaśnia się tajemnica pustek na szlaku. Od tego miejsca kilkanaście osób szuka borówek (które rosną tu w hurtowych ilościach, tyle to nie było nawet na Wielkiej Sowie) - idę w ich ślady. Z 15 minut robi się godzina :-D przed samym szczytem nagle w powietrzu zaczynają wirować białe kropki. Niby jest lipiec, ale śnieg i to na takiej kurduplowatej górze? Po bliższym przyjrzeniu się śnieg okazuje się białymi mikroowadami - znikają tak szybko, jak się pojawiły. (zdjęcia brak, uwierzcie na słowo)

Granica polsko - czeska

Las w Górach Złotych

Droga na Kowadło


Trzy minuty później staję na górze. Tak jak jego okolica szczyt jest porośnięty borówkami (w Sudetach jest ich naprawdę cała masa - zwłaszcza w porównaniu z Beskidami). Pieczątka oczywiście wpada, dwunasty szczyt do Korony Gór Polski osiągnięty. Pierwotny plan zakładał co prawda wejście jeszcze dzisiaj na Rudawiec, ale jest już 13 - więc sensowność owego przedsięwzięcia jest nieco dyskusyjna. W zamian siadam na skałce (ubolewając jednocześnie, że na Kowadle ciężko znaleźć skalne kowadło) i urządzam półgodzinną zamułę. I tak dzisiejszy dzień jest softowy do n-tej - górka nie ma nawet 1000 metrów n.p.m.

Pojawia się też mikro gołoborze

Kowadło jest wyjątkowo bogate w borówki

Wierzchołek Kowadła (989 m n.p.m.)

Dach Gór Złotych

Skrzynka z pieczątką


Powrót mija mi bez historii. Nie dzieje się prawie nic. Kolejna godzina (krzaczki borówek powinny awansować do miana największego spowalniacza górskich wyryp ever) i znowu jestem w Bielicach.

Zejście z Kowadła do Bielic

Ścieżka biegnie głównie lasem


Kowadło to niezłe miejsce na spacer po lesie (albo borówki. Myślę, że zbieranie tam grzybów też nie byłoby głupim pomysłem) - i na dołożenie kolejnej cegiełki do KGP. Chociaż o jakichkolwiek widokach można tylko pomarzyć, to jednak - z bliżej niewyjaśnionych przyczyn - polubiłem ten szlak. Podejście nie należy do wyczerpujących ani trudnych, do pokonania jest 250 metrów przewyższenia, a szlak to po prostu szutrowa droga przechodząca później w leśną ścieżkę.

Może zainteresować Cię też:




Sudety to jedne z gór, w które jeżdżę stosunkowo rzadko. Jednak w 2018 roku, podczas zdobywania Korony Gór Polski, bardzo je polubiłem! Wybierasz się tam? Przeczytaj moje teksty z Sudetów! A jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona fanów na FB (fb.com/zamiedzaidalej). Będzie mi bardzo miło! :-D
Share:

10 komentarzy:

  1. O kurde, nie wiedziałem nawet, ze takie miejsce istnieje. Wygląda superowo!

    OdpowiedzUsuń
  2. No to prawie już półmetek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. następnego dnia dobiłem do półmetka ;) teraz zostało mi tylko parę szczytów w mojej okolicy + Tarnica + jeszcze kilka w Sudetach. Już jest z górki ;)

      Usuń
  3. Świetne miejsce, kiedyś robiłem "koronę", ale zrezygnowałem, bo nie lubiłem biegać z książeczką. Większość szczytów odwiedziłem, jednak na tym nie byłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie robię z książeczką ;) nie lubię - robię nieoficjalnie :-D

      Usuń
  4. Sam muszę ruszyć coś z KGP! Na razie mnie całkowicie Tatry wciągnęły :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Żeby ruszyć z Koroną, to trzeba zabrać się za te wszystkie sudeckie pagóry, na które normalnie byśmy być może nie wleźli. Gratuluję kolejnej cegiełki. ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dzięki :-D (chociaż w porównaniu z Elbrusem KGP to 28 małych pagórków :-D )

      Usuń





W tej witrynie są wykorzystywane pliki cookie, których Google używa do świadczenia swoich usług i analizowania ruchu. Twój adres IP i nazwa użytkownika oraz dane dotyczące wydajności i bezpieczeństwa są udostępniane Google, by zapewnić odpowiednią jakość usług, generować statystyki użytkowania oraz wykrywać nadużycia i na nie reagować. (więcej informacji w polityce prywatności)

Poznajmy się!

Cześć! Mam na imię Szymon. Cieszę się, że się tu znalazłeś - nie pożałujesz! Znajdziesz tu relacje z moich podróży, praktyczne wskazówki i porady, fotografię podróżniczą i osobiste przemyślenia. Czytaj, oglądaj, inspiruj się i... ruszaj w świat! A jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to zwyczajnie napisz do mnie w komentarzu, na Facebooku czy mailem. (więcej o mnie tutaj)

Wesprzyj mnie lajkiem! :)

Moje artykuły

© Szymon Król / Za miedzą i dalej 2021. Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blog Archive

BTemplates.com