Tak jak ostatnio, list będzie kilka - ten artykuł nie jest przygotowany tylko pod jeden typ ludzi - każdy znajdzie tu coś fajnego. Bazuję na własnym doświadczeniu (co de facto równa się temu, że będę proponować polskie i europejskie kraje i regiony), więc mniej więcej wiem, jak jest w danych miejscach i jak mi się tam podobało. Listy siłą rzeczy są subiektywne, bo piszę to ja, a nie bot - więc nie każdemu moje propozycje muszą się podobać.
Miasta
1. Przemyśl
Położony tuż przy granicy z Ukrainą i często traktowany dosyć po macoszemu - przejazdem, w drodze do Medyki i dalej na wschód. A tak naprawdę jest to fajne miasto, najbardziej chyba spodobała mi się cerkiew greckokatolicka, jest zupełnie różna od setek kościołów w Polsce. Rynek też jest fajny, bo... krzywy :) po prostu jest wyłożony pociętymi kamieniami i trochę pochyły.
Więcej o Przemyślu napisałem tutaj.
2. Lwów
Skoro jest Przemyśl, to nie może zabraknąć też Lwowa - oba miasta leżą dość blisko siebie i mają całkiem niezłą komunikację. Sam co prawda byłem tam dosyć dawno (na sylwestra 2014/15), ale to jest pierwsze miejsce, które odwiedziłem na Ukrainie. Lwów jest takim jakby Krakowem dla Ukrainy: ma ładną starówkę, ale jednocześnie nieco poradzieckiego sznytu - nie ma problemu ze znalezieniem różnych miejsc z czasów sajuza. Lubię to miasto i ciągle mam ochotę tam jechać!
O sylwestrowym Lwowie napisałem tu (pierwszy dzień - przyjazd, część starówki i witanie Nowego Roku) i tu (drugi dzień - Cmentarz Łyczakowski, ukraińska Polonia, bazar i powrót do Polski).
3. Łódź
Zdziwieni? :) tak, mówię o tej Łodzi w środku Polski, tej, co niby nic tam nie ma, szaro, buro, ponuro i brzydko. Odkryłem ją w sumie niedawno - w listopadzie. Od razu mi się spodobała. Po pierwsze dlatego, że tam jest pełno moich ulubionych fabryczno-przemysłowych klimatów, a po drugie, że jest to chyba jedno z najsensowniejszych miast w Polsce. Nie słyszałem, żeby np. gdzieś indziej przerobili starą fabrykę na centrum handlowe, albo wyłożyli podwórko pociętymi lustrami.
Moją relację z Łodzi znajdziecie tutaj -> street art + Łódź fabryczna.
Natura
1. Boka Kotorska (Czarnogóra)
Wiem - Kotor, Perast, Tivat są pełne ludzi, więc gdzie tu się doszukiwać jakiejś natury? Na lotnisku w Tivacie w sezonie letnim ciągle lądują samoloty. Mnie chodzi o trochę inną stronę Boki - tę górską. Okoliczne wzniesienia może nie powalają wysokością (najwyższe, Stirovnik - 1749 m.n.p.m), ale to, że praktycznie rzecz biorąc schodzą do morza, trochę zmienia postać rzeczy. Nie polecę tu jednego konkretnego miejsca, a bardziej region - bo w zasadzie trudno byłoby coś z niego wybrać.
O Boce Kotorskiej napisałem tu -> informacje praktyczne i moja relacja.
O Boce Kotorskiej napisałem tu -> informacje praktyczne i moja relacja.
2. Bośnia i Hercegowina
Tak samo jak i w przypadku Boki, nie podam jednego miejsca. Bośnia i Hercegowina dlatego, że nigdzie indziej na Bałkanach nie widziałem takich gór - w Serbii, w Czarnogórze, w Albanii, w Macedonii czy w Rumunii są inne. Tam było trochę połonin, trochę lasów, trochę skał... a w Bośni są w znacznej większości zielone, zalesione pagóry i dość fotogeniczne doliny rzek.
3. Pogranicze estońsko - łotewskie
Lasy i bagna, na pierwszy rzut oka może nic ciekawego. Ale estońskie komary potrafią dać w kość, bagna też (między innymi z szukaniem miejsca do spania - na grząskim terenie raczej się nie rozbije namiotu)... a Łotwa jest trochę inna. Nie ma aż tyle lasów, komary nie dokuczają, jest dość sucho. Słowem, granica między Łotwą i Estonią jest wyczuwalna, mimo braku kontroli. A jak chcemy jeszcze bardziej sobie urozmaicić wyjazd, możemy też skoczyć do Rosji (ale to już wymaga wizy i szczerze powiedziawszy, w tym rejonie poza Pskowem nie ma za dużo ciekawych rzeczy).
Rodzinnie
1. Babia Góra
Szczyt odpowiedni chyba dla ludzi w każdym wieku. Po naszym pierwszym zejściu, w Zawoi, spotkaliśmy babuszki, które opowiadały, że pierwszy raz tam poszły, mając prawie 70 lat. Więc jeśli emeryci dają radę, to dzieci myślę, że też - osobiście byłem tam pierwszy raz na początku gimnazjum, praktycznie nigdy wcześniej nie chadzając po górach. A poza tym, kiedy wyjdzie się już nad granicę lasu, widoki są super! Dodatkowo na Babią prowadzi naprawdę sporo szlaków, więc każdy może sobie coś wybrać.
O Babiej Górze, ale w zimowej odsłonie, napisałem -> tutaj.
O Babiej Górze, ale w zimowej odsłonie, napisałem -> tutaj.
(zdjęcia są zimowe z marca 2016; letnie mam takiej jakości, że strach umieszczać)
2. Jura Krakowsko - Częstochowska
Nie ma morza ani jakichś bardzo wysokich gór. Są za to zamki, wzgórza i kapitalne wapienne ostańce. Pamiętam, kiedy w podstawówce chodziłem po Górach Zborów i Birów, byłem na różnych zamkach (ostatnio w Mirowie) czy na Pustyni Siedleckiej. Dochodzi jeszcze Częstochowa (bo Kraków do Jury jednak ciężko zaliczyć) - chyba jedno z najbardziej niedocenianych miast w Polsce... czy ktoś był w jakimś ciekawym miejscu w Częstochowie, które nie byłoby Jasną Górą? Akurat ja byłem - na przykład w Muzeum Zapałek.
3. Polskie morze
Osobiście na polskie wybrzeże nie jeżdżę, chyba że poza sezonem. Po prostu nie każdemu musi odpowiadać klimat Mielna, Ustki czy Rowów w wakacje - ale jest to jedna z najczęstszych destynacji osób podróżujących z dziećmi (i skoro jeżdżą tam na większość urlopów, to na logikę biorąc, powinni lubić polski Bałtyk w sezonie).
PS. Akurat wszystkie miejsca z kategorii "rodzinnej" są w Polsce, ale oczywiście nie jestem przeciwnikiem pokazywania dzieciom zagranicy.
Super! Odświeżę sobie ten tekst, kiedy będę planować majówkę! :)
OdpowiedzUsuńproszę! :) majówka powinna być w fajne miejsce!
UsuńNa południe bym się wybrała, pięknie tam!
OdpowiedzUsuńteż lubię :)
UsuńCiekawe zestawienie i zachęcające opisy. Miewamy często swoje miejsca, do których lubimy wracać. Takie listy powstają na bazie naszych wspomnień. Twoje jest imponujaca.
OdpowiedzUsuńdziękuję!
Usuń