Rok 2016 podróżniczo
Styczeń (6 dni)
Rok temu przywitałem 2016 na Ukrainie - pierwszy stycznia wypadł w piątek, więc w naturalny sposób był długi weekend (a chyba nie ma lepszego pretekstu do wyjazdu) - w niedzielę 3 stycznia wróciliśmy do Polski.
Kilka tygodni później udało mi się wyrwać na kolejne 3 dni, ale tym razem w ferie zimowe i dla odmiany z Mamą - na narty do Jurgowa. Było super, spędziłem na stoku jakieś 15 godzin (a narty są czymś, co uwielbiam!) - tak więc styczeń zamknął się 6 dniami w podróży.
Luty (1 dzień)
W drugim miesiącu roku nie miałem za dużo podróżowania, byłem tylko ze szkołą na nartach. Ale za to... blogowo miałem trochę zmian - przede wszystkim kupiłem domenę! Tak więc luty się nie zmarnował :)
Marzec (2 dni)
To były tylko 2 dni, za to oba górskie (i oba na Babiej Górze). Pierwszy z nich zakończył się wycofem ze względu na warunki, ale powtórzyliśmy wejście trzy tygodnie później, na wschód słońca. Było super, niewiele jest rzeczy tak fajnych, jak widok ośnieżonych gór o 6 rano!
Kwiecień (3 dni)
W połowie kwietnia kolejna wycieczka, tym razem na 3. ogólnopolskie spotkanie blogerów podróżniczych, zgodnie z tradycją w Cieszynie.
Maj (7 dni)
7 dni - dwa na początku (Jura Krakowsko-Częstochowska i Opolszczyzna), potem zdobycie jednej z wredniejszych gór w Pieninach - Wysokiej, a na końcu dwie dwudniówki nad dwa zalewy - nad Sosinę i nad Sielpię. Tak, maj był fajny :)
Czerwiec (2 dni)
Niby tylko dwa dni, ale za to dość intensywne. Już 1 czerwca pojechałem w pierwszą samodzielną podróż (do Wrocławia), a przy tym nie zapłaciłem za nią ani grosza :) natomiast kilkanaście dni później wybraliśmy się z siostrą LOT-em do Warszawy. Także mimo tego, że niby nie było dużo, to wrażeń całkiem sporo!
Lipiec (9 dni)
Lipiec był pewnego rodzaju przełomem - zacząłem używać Endomondo [do końca roku nabiłem 577 km!] i ogólnie prowadzić bardziej aktywny tryb życia. Udało mi się nawet wdrapać na Rysy! A pod koniec miesiąca, w związku z ŚDM-ami, uciekłem na Podkarpacie z Mamą.
Sierpień (21 dni)
Tak, sierpień był dobry! I o ile w ubiegłym roku był bardziej blogerski, niż podróżniczy, to w 2016 podróże zdecydowanie go zdominowały. To były trzy tygodnie włóczęgi po Europie Wschodniej, których do tej pory nie zdążyłem do końca opisać - generalnie było dużo cyrylicy, nieco wschodniego sznytu, kilka różnorodnych krajów i ponad połowa miesiąca przespana na dziko!
Wrzesień (6 dni)
1 września, kiedy reszta mojej klasy zaczynała rok szkolny, byliśmy jeszcze w Rumunii. Do Polski wróciliśmy 2 dni później. Potem była jednodniówka w stolicy i wycieczka szkolna do Wrocławia. Wrzesień zamknął się 6 dniami poza domem.
Październik (5 dni)
Pojechaliśmy sobie w Pieniny, a dokładniej na Trzy Korony. Mam taką niepisaną zasadę, że jesienią zawsze chociaż raz jestem w tych górach. Nie są za wysokie, ale wbrew pozorom można się tam zmachać i pooglądać nieziemskie widoki!
A potem był czwarty (dla mnie trzeci) Cieszyn... moja pierwsza solowa wycieczka z noclegiem poza domem! Chociaż autobus miał półtorej godziny opóźnienia i dotarłem na miejsce z lekkim poślizgiem, to wyjazd uważam za naprawdę udany!
Listopad (3 dni)
Poza oczywistym powrotem z grobów rodzinnych (wracałem sam autobusem, a nie jak było planowane, autem) były jeszcze dwie jednodniówki, jedna za drugą - fabryczna Łódź i śnieżna Śnieżnica w Beskidach. Było super, a krótki dzień w żadnym stopniu nie przeszkadzał [Mama nie miała racji, mówiąc "w listopadzie to się siedzi w domu" ;) ]
Grudzień (1 dzień)
Już się bałem, że nic nie wyjdzie z grudniowego wyjazdu. Na 30 grudnia miałem zaplanowane Opole... no ale komunikacja miejska postanowiła się trochę spóźnić i zabrakło mi 3 minut do pociągu. W sylwestra trochę sobie to zrekompensowałem, jadąc do Olkusza na łyżwy i witając 2017... w Kluczach, na Czubatce! Zupełnie nie planowałem tam jechać, ale oglądanie fajerwerków z jej szczytu było bezcenne.
Cyferki i statystyki
- Byłem w 10 krajach,
- W okresie 1 lipca - 31 grudnia przeszedłem 522 km, a lącznie pokonałem 577 km (większość solo)
- W podróży spędziłem 66 dni,
- Do mojego paszportu przybyło 7 stempli i 1 wiza,
- 2 razy leciałem samolotem,
- Pokonałem ok. 18 000 km (wszystkimi środkami transportu)
- Zrobiłem ok. 5 500 zdjęć,
- Uczestniczyłem w 3 spotkaniach blogerskich.
Plany na 2017
W ubiegłym roku myślałem, że teraz będzie można tu czytać też o miejscach spoza Europy. No cóż, nie wypaliło... ale mam nadzieję, że za rok powiem "Tu nie ma już tylko wpisów o Europie" :) tak więc plan jest podobny, jak był ostatnio - wyjść z podróżami ze Starego Kontynentu!
A poza tym chodzi mi po głowie kilka fajnych pomysłów - na razie nie powiem, jakich. Mam nadzieję, że uda mi się je pokazać... po prostu je realizując. Zresztą nie chciałbym zapeszać.
Kończąc już - dla wszystkich Was podziękowanie, że jesteście ze mną od prawie 3 lat (o matko, to już tyle czasu?!) - Szczęśliwego nowego, podróżniczego roku 2017!
życzę rozwoju bloga i mnóstwa podróżniczych wrażeń
OdpowiedzUsuńczytelniczka85
dziękuję! :) bardziej blogowe podsumowanie będzie 1 lutego - mijają 3 lata blogowania
UsuńBardzo fajne podsumowanie, zupełnie inne niż na większości blogów. Trzymam kciuki za realizację planów w 2017!
OdpowiedzUsuńdziękuję! też mam nadzieję, że uda się je zrealizować :)
UsuńBrawo! Dużo udało Ci się zwiedzić w 2016r.! Życzę jeszcze więcej wrażeń w aktualnym roku :)
OdpowiedzUsuńniby dosyć sporo, a jednak jak się rozłoży w czasie... ciągle wydaje się, że wcale nie było tak dużo ;) dziękuję :)
UsuńCiekawe podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńdzięki!
UsuńMyślę sobie, że fajnie jest zrobić sobie takie podsumowanie. Albo w ogóle - w inny sposób celebrować podróże, które już się odbyły. :) Żeby pomnażać radość z nich... Dzięki wspomnieniom, takim analizom, podsumowaniom, opisywaniu, oglądaniu zdjęć - można na nowo wciąż cieszyć się tym, co już się przeżyło, zobaczyło. Uświadomić sobie, że jest tyle powodów do cieszenia się swoim życiem... :)
OdpowiedzUsuńTakie mam ostatnio początkoworoczne przemyślenia, czytając biografię Szymborskiej "Nic zwyczajnego" Michała Rusinka. Polecam ;) Żeby pomnażać sobie radość, cieszyć się z tego, co jest...
Sama jestem właśnie w trakcie układania w albumie wydrukowanych zdjęć z podróży głównie z 2016 roku ;)
Życzę Ci spełniania podróżniczych marzeń w tym 2017 :)
Kolejny raz myślę sobie, że to super, że mając naście lat tyle już wiesz... Tak już ogarniasz świat blogosfery ;) Tak się rozwijasz, no i tyle podróżujesz! I to na dodatek w kierunku wschodnim i w takim duchu, wydaje mi się... bardziej ambitnym ;). Rewelacja! :)
Pracuję na oddziale pediatrycznym, mam pacjentów w Twoim wieku i nieco starszych, i podchodzę do nich zwykle jak do dzieciaków... ;) Aż nie mieści mi się w głowie, że Ty w tym wieku już tyle osiągnąłeś, naprawdę... Super :)
Pozdrawiam serdecznie!
wiadomo, dobrze (i fajnie) jest wspominać! Nasze życie nie jest jeszcze takie najgorsze /chociaż są lepsze i gorsze momenty/ ;)
Usuńa co do życzeń: dzięki! Wydaje mi się, że wcale nie podróżuję dużo ani ambitnie, ale jak popatrzy się na to z boku, to faktycznie, byłem w podróży trochę mniej, niż 1/5 roku (70 dni). I większość wyjazdów w moim ulubionym kierunku wschodnim :) ale za to Ty byłaś w Chinach /do których osobiście boję się jechać, chyba ze względu na to, że te znaki mnie przerażają; chociaż pewno jakbym w końcu pojechał, mogłoby mi się spodobać ;) / - i moim zdaniem to jest fajne, takie wyjście ze strefy komfortu!
Również pozdrawiam :)