31 marca 2020

Krokusowy poradnik. Gdzie szukać krokusów w Tatrach?

Krokusy! Co roku od połowy marca fejsbukowe grupy puchną od nich do niemożliwości. Najpierw w miastach, potem w górach. Co druga grupa jest zalana fioletem, aż bolą od niego oczy. Dywany z kwiatów są wszędzie. W Beskidzie Śląskim, w Gorcach, w Pieninach, ale przede wszystkim w Tatrach! Kwietniowe weekendy są niemal synonimem krokusowego szaleństwa - w te dni pół Polski jedzie do Doliny Chochołowskiej.

Krokusy z Tatrami w tle



Ale jeśli to czytasz, to zapewne przejadły Ci się już wczesnowiosenne tłumy w Chochołowskiej. I bardzo słusznie. Z roku na rok ta dolina przybiera na popularności w niewyobrażalny wręcz sposób, czas oczekiwania w kolejce do kasy jest godny ukraińskiej granicy zaraz przed świętami, a szlakiem płynie nieprzebrana rzeka ludzi. W zamian za to pokażę Ci inne tatrzańskie miejscówki z krokusami!

Kiedy jechać?


Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. W tym tekście zakładam, że wypad na krokusy robisz w weekend (i to niekoniecznie ten wielkanocny). W różnych latach krokusy kwitną różnie, nie jest też tak, że można je podziwiać tylko przez jeden konkretny weekend. Zwykle najładniej prezentują się przez około tydzień - ale to też zależy od miejsca, w którym je oglądamy i od pogody. Na przykład w 2016 roku zaraz po krokusowym weekendzie przyszła burza z gradem i mocno zniszczyła kwiaty.

Orientacyjnie możesz przyjmować okolice 10 kwietnia (+/- 5 dni). Poza tym - nawet jeśli szczyt kwitnienia "rozjedzie się" o kilka dni z terminem Twojej wizyty, to dalej da się zrobić całkiem przyzwoite zdjęcia krokusom (pomijam sytuacje typu burza czy śnieżyca). Ale lepiej wcześniej niż później - bo dywany krokusów mogą pojawić się nawet jeszcze w marcu :)

(żeby nie być gołosłownym - krokusowe zdjęcia z Kalatówek i Polany Olczyskiej były robione 8 kwietnia, a z Gubałówki - 31 marca).

Krokusowe miejscówki [które nie są Chochołowską]


Chochołowską w tym tekście nie chcę się zajmować. Powód dość oczywisty. T.Ł.U.M.Y. Osobiście się nawet tam nie zapuszczam w okresie kwitnienia krokusów - po pierwsze dlatego, że wtedy ruch w niej jest jak na Marszałkowskiej w godzinach szczytu (do doliny wchodzi dziennie nawet 30 000 - 40 000 osób), a po drugie - sama Chochołowska nie należy do najbardziej interesujących tatrzańskich miejscówek i nie oferuje żadnych ciekawszych widoków (wyjątek: Polana Chochołowska - ale aby do niej dotrzeć, trzeba pokonać blisko 10 kilometrów doliny w jedną stronę). Powiedziałbym nawet, że jest wręcz nudna i dość oklepana. (opis szlaku do znalezienia w tym linku)

Chochołowska nie oferuje ładnych widoków, łagodnie mówiąc


Mam za to inne krokusowe miejsca, zdecydowanie przyjemniejsze, niż najdłuższa dolina po polskiej stronie Tatr.



Chyba najpopularniejsza alternatywa dla Chochołowskiej. Położona zdecydowanie bliżej Zakopanego niż cała reszta krokusowych miejscówek - z Kuźnic jest tylko 40 minut spaceru brukowaną kocimi łbami drogą. Zaletą jest też to, że nie trzeba stać w korkach, bo do Kuźnic samochodem nie wjedziemy (musimy skorzystać albo z podwózki busem /3 zł/, albo z zostawienia auta na parkingu za grubą mamonę /najbliższe są w okolicach Ronda Kuźnickiego/ i dojścia pieszo - ok. 20-30 minut od ronda).

Z racji łatwej dostępności, dosyć ładnych widoków i banalnego, krótkiego dojścia, polana bywa zatłoczona. Spora ilość ludzi implikuje niestety odgradzanie części polany i pilnowanie przez wolontariuszy, żeby ludzie nie schodzili ze szlaku (co jest bardzo skrupulatnie przestrzegane - także tego, zdjęcia wśród krokusów to raczej nie tutaj). Ale jednak tutejsza ilość to nic w porównaniu z tym, co dzieje się w Chochołowskiej.

Polana Kalatówki w Tatrach Zachodnich (jesienią)

Krokusy na Kalatówkach

Kalatówkowo


W tym konkretnym przypadku ciężko ominąć dużą ilość ludzi przez przyjście wcześnie rano - bo Kalatówki mają to do siebie, że krokusy na nich ładniej wyglądają po południu (wynika to z oświetlenia polany). No i mimo wszystko - nawet w niedzielne popołudnie w środku krokusowego sezonu jest znośnie. (#potwierdzoneinfo) [RELACJA - w tym linku]


2. Polana Olczyska

Tak samo, jak w przypadku Kalatówek - start jest z Kuźnic (można jeszcze od drugiej strony - z Jaszczurówki przez Dolinę Olczyską, dojście jest wtedy krótsze i nie wymaga wychodzenia na przełęcz). Niezależnie od wybranego wariantu, mamy przed sobą około 45 minut do godziny drogi.

Na Polanie Olczyskiej nie będzie na pewno takich pięknych, dużych i widowiskowych dywanów, jak na Kalatówkach czy nawet w Chochołowskiej. Nie będzie ich, bo ta polana jest kilkakrotnie mniejsza od sławniejszych sąsiadów. Za to nie powinno być tłoku ani wolontariuszy. Osobiście będąc tam w szczycie sezonu (pogodna niedziela w południe!) spotkałem całe 5 osób.

Nosal

Krokusy na Polanie Olczyskiej

Zimowa Olczyska (2020)


Ale jeśli by to było za mało - akurat ta dolina jest położona na tyle blisko Kalatówek, że możemy je bez problemu połączyć w jedną wycieczkę! (i jeszcze dołożyć np. bardzo nieodległy Nosal ;))

PS. Ładnego wiosennego zdjęcia nie mam, więc załączam zimowe ;-) (relacja do znalezienia TUTAJ)


3. Gubałówka

Nie tyle sama Gubałówka, co zielony szlak na nią z Kir (przez Butorowy Wierch). Początkowy odcinek to napieranie do góry asfaltem wśród góralskich domów (niby nieciekawie, ale pierwsze krokusy się pojawiają - i to już niemal na samym wstępie). Dywany krokusów pojawiają się dopiero po zejściu z asfaltu - są mniejsze, niż na Kalatówkach, ale za to w pakiecie ze znacznie lepszymi widokami. Idziemy dosłownie ścieżką wśród kwiatów (trzeba zwrócić uwagę, żeby przypadkiem ich nie zadeptać).

Krokusowo-gubałówkowo

Przyścieżkowe krokusy

Butorowe widoki na Tatry

Gdzieś nad Zakopcem


Niemal na pewno nie będzie tu ludzi (a wolontariuszy już na bank - bo Gubałówka nie leży w parku narodowym), a widoki są najlepsze ze wszystkich wymienionych tu miejscówek! Największa zaleta tej opcji to możliwość uchwycenia w miarę szerokiej panoramy ośnieżonych Tatr oraz krokusów na jednym zdjęciu.

Poza tym, kępy krokusów są też na niebieskim szlaku zejściowym z Gubałówki do Zakopanego.


4. Dolina Kościeliska

Tu w materii krokusów ciężko mi się wypowiadać - nie byłem tam nigdy w okresie ich kwitnienia, wiem tylko, że są. Ponoć jest dość dużo ludzi (jak to zwykle w Kościeliskiej), a krokusów - z racji tego, że sama dolina należy raczej do ciasnych - relatywnie niewiele.

Dolina Kościeliska (środkowy fragment)


Poza kwiatami jest tam jednak wiele ciekawszych rzeczy - jak choćby Stoły, Smreczyński Staw czy Jaskinia Raptawicka (ale to jest temat na osobny tekst, tu traktuję temat bardziej skrótowo). Startuje się z Kir, w tym samym miejscu, co w przypadku szlaku na Butorowy Wierch, oznaczenia też są zielone.


W Tatry jeżdżę od 2017 roku. To najczęściej przeze mnie odwiedzane góry. Rysy, Giewont, czy chociażby Dolina Pięciu Stawów Polskich, chociaż niewielkie i niezbyt wysokie, to jednak są bardzo malownicze! Wybierasz się tam? Przeczytaj moje artykuły o Tatrach. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz też do grona fanów na Facebooku! (fb.com/zamiedzaidalej)


Może zainteresować Cię również:



Share:

2 komentarze:





W tej witrynie są wykorzystywane pliki cookie, których Google używa do świadczenia swoich usług i analizowania ruchu. Twój adres IP i nazwa użytkownika oraz dane dotyczące wydajności i bezpieczeństwa są udostępniane Google, by zapewnić odpowiednią jakość usług, generować statystyki użytkowania oraz wykrywać nadużycia i na nie reagować. (więcej informacji w polityce prywatności)

Poznajmy się!

Cześć! Mam na imię Szymon. Cieszę się, że się tu znalazłeś - nie pożałujesz! Znajdziesz tu relacje z moich podróży, praktyczne wskazówki i porady, fotografię podróżniczą i osobiste przemyślenia. Czytaj, oglądaj, inspiruj się i... ruszaj w świat! A jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to zwyczajnie napisz do mnie w komentarzu, na Facebooku czy mailem. (więcej o mnie tutaj)

Wesprzyj mnie lajkiem! :)

Moje artykuły

© Szymon Król / Za miedzą i dalej 2021. Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blog Archive

BTemplates.com