2017 był... niezłym rokiem! Na pewno lepszym, niż 2016 - działo się sporo, nie tylko podróżniczo, ale też w życiu. Właściwie nie chcę przynudzać - więc bez dłuższych wstępów, zapraszam na podsumowanie minionego 2017 roku!!! :D
Moje wyjazdy w 2017
Styczeń (6 dni w podróży)
2017 zaczęliśmy inaczej, niż dwa poprzednie lata - nie na wschodzie, tylko w Polsce, a dokładnie na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Już pierwszego stycznia udało się trochę pojeździć na nartach (29 km)! A później były dwie solowe wycieczki - Opole, które pomimo szarości dnia zrobiło na mnie miłe wrażenie i Kielce - one dla odmiany nie przypadły mi jakoś bardzo do gustu (ale dam im drugą szansę!). No i pod koniec miesiąca czterodniowy wypad do Jurgowa na narty - fajnie było!
Luty (2 dni w podróży)
W lutym nie było za dużo wyjeżdżania - oba dni spędziłem na nartach. Jeden na początku, jako końcówka Jurgowa, a drugi - na mglistym słowackim stoku (Rużomberok). Za to stuknęła mi trzecia rocznica blogowania!
Marzec (3 dni w podróży)
Początek trzeciego miesiąca roku to... kolejna narciarska góra, ale tym razem oglądane z perspektywy pieszego. Pilsko, które chodziło mi po głowie już od jakiegoś czasu. Zapamiętałem to głównie jako męczące podchodzenie stokiem narciarskim - a w drodze powrotnej co chwilę zapadaliśmy się po uda w śniegu! Ale tak czy inaczej było świetnie - widokowo też całkiem nieźle, zwłaszcza jak patrzyło się na Królową Beskidów ;)
Później była jeszcze Warszawa (pierwszy przejazd Pendolino!) i rowerowanie doliną Wisły w okolicach Krakowa. Jechaliśmy wąską, momentami błotnistą dróżką, a potem... wsiedliśmy z rowerami na prom - czas przeprawy 2 minuty! (ostatecznie udało się przejechać 50 km)
Kwiecień (4 dni w podróży)
Kwiecień zapisał się jako już tradycyjny (dla mnie czwarty!) wyjazd na pogranicze polsko-czeskie, a dokładnie do Cieszyna, na 5. Transgraniczne Spotkanie Blogerów Podróżniczych. Były magnolie, były rogale, była winda (chyba z 1905 roku), był też powrót pociągiem przez podnóża Beskidów. A później Wielkanoc i, przy końcu miesiąca, początek podkarpacko-słowackiej majówki!
Maj (5 dni w podróży)
Piąty miesiąc roku to wypad na Słowację - drewniane cerkiewki i zalany słońcem Bardejów. A później wyjście ze strefy komfortu. Dokładniej rzecz biorąc, pójście na MOKO ;). Nastawiałem się na hordy ludzi i psychiczne wykończenie prawie 20-kilometrowym chodzeniem po asfalcie w lesie... ale źle nie było, nawet momentami asfaltówka była prawie pusta (na powrocie też). A nad brzegami jeziora... leżał jeszcze śnieg!
Następny weekend zapisał się pod znakiem miast i Pienin - miała być Mała Fatra, potem Ćwilin, ale ostatecznie poszliśmy na rynek w Limanowej, połaziliśmy po Nowym Sączu i przeszliśmy Homole ;) a kolejny tydzień później wybraliśmy się na zamek w Rudnie. Niestety, nie był już taki klimatyczny, jak rok temu - teraz normalnie płaci się za bilet, tylne wejście zostało ogrodzone, a ruiny są w sporej części odrestaurowane...
Czerwiec (6 dni w podróży)
1 czerwca, w Dzień Dziecka, pociągi Intercity (wszystkie!) były za darmo, jeśli miało się mniej niż 16 lat. Załapałem się na to, więc pozostawał tylko wybór celu - wypadło na Gdańsk. Tym sposobem za tę wycieczkę zapłaciłem całe 1,90 zł (bilet tramwajowy)! Udało mi się przejść 19 kilometrów, w tym zajrzeć na plażę, która była zupełnie pusta. Polskie morze poza sezonem ma urok!
Górski akcent też był. Dokładnie Dolina Kościeliska (o ile można nazwać to chodzeniem po górach) - później zacząłem też podejście na Iwaniacką Przełęcz, ale w połowie drogi odpuściłem. Nie chciało mi się tam wychodzić - za to odwiedziłem Smreczyński Staw, jedyne jeziorko w Tatrach Zachodnich, które daje się osiągnąć szlakiem. Ładnie było!
No i parę dni później znów wyjazd. Kierunek wschodni, bo Zamość + Polesie, jeden z najbardziej bagnistych terenów Europy. Co prawda w bagnach nie ugrzęźliśmy, ale mokro i tak było - raz, że jeziora, dwa, że przez połowę wycieczki deszczowo. A na końcu pobiliśmy rekord stania na granicy - 4 godziny na wyjeździe z Ukrainy! (poza tym samo przejście w Dołhobyczowie nie wydało mi się zbyt fajne - parę dni wcześniej wjeżdżaliśmy przez Zosin, tam atmosfera była dużo lepsza!)
Lipiec (17 dni w podróży)
W lipcu działo się sporo! Tatry - Hala Gąsienicowa, czyli miejsce oferujące stosunkowo wysokogórskie widoki po właściwie krótkim spacerze. Było... zielono i pochmurno! Niby kolorystyka nudnawa (bo tak szczerze mówiąc, za pierwszym razem nie miałem uczucia "wow" patrząc na całokształt miejsca. Tatry Wysokie groźne i ładne, Zachodnie trochę mniej, ale też niebrzydkie - po prostu trzeba wrócić kiedy indziej, żeby wydobyć stąd całe piękno), ale mimo wszystko Gąsienicowa i tak grzeszy urodą!
Potem znów Podkarpacie: zdobycie Liwocza (562 m.n.p.m.), a następnego dnia Łupków - najbardziej wysunięty na południe (i jak dla mnie jeden z bardziej klimatycznych :) ) dworzec kolejowy w Polsce, dodatkowo oferujący także tunel! Tam też podeszliśmy - jest ciemno i zimno (jak to w tunelu), czuć to nawet, jak stoi się 50 metrów od wlotu. Całość to w zasadzie koniec świata, gdzieś wśród zielonych pagórów.
I wyjazd wakacyjny 2017. Znów nie udało się jechać do Gruzji, więc pomysł "zastępczy" - Bułgaria! Ale żeby nie było za prosto, trasa prowadziła przez ukraińskie Karpaty. Do celu dotarliśmy szóstego dnia od wyjazdu z Polski ;) a później zaczęliśmy się kręcić po Bułgarii. Najbardziej spodobało mi się chyba na południowym wybrzeżu - chociaż centralna część kraju też nie była zła. Ale to już...
Sierpień (9 dni w podróży)
Sierpień zaczęliśmy od biwaku w nadjeziornym lesie i widoków na Starą Płaninę. Udało się też zobaczyć Buzłudżę, czyli olbrzymi, betonowy pomnik upamiętniający założenie pierwszego ruchu socjalistycznego w Bułgarii. Po raz pierwszy przekroczyłem też granicę promem! I, wracając z Bałkanów, zahaczyliśmy też na chwilę o Rumunię i Węgry w celach... górskich. O ile w Rumunii góry to dość oczywista sprawa (tym razem przejechaliśmy się Transalpiną), to na Węgrzech? Węgierskie szczyty? Chodzi o najwyższą górkę płaskich jak flądra Węgier - Kekes 1014 m.n.p.m. Nie udało się wejść ani na Howerlę, ani na Musałę; a fajnie by było dołożyć jakąś górę do Korony Europy. Co prawda górę, na którą można wjechać samochodem, chodzenia jest może 10 minut - ale ona też się wlicza. I tym sposobem mamy 4/46 szczytów, może kiedyś uda się uzbierać chociaż połowę!
Potem kolejny raz podkarpackie, później jednodniowy wypad do Krynicy (z Parkową Górą; 741 m.n.p.m.) i, pod koniec sierpnia, wyjście na Kasprowy! Mój rekord wyjścia po polskiej stronie Tatr (1987 m.n.p.m.). Hala Gąsienicowa tym razem stanęła na wysokości zadania i powitała mnie świetną pogodą oraz łanami fioletowej wierzbówki. Trawy zaczęły już nabierać żółtawego koloru, nie było tak wściekle zielono, jak w lipcu. Po prostu pięknie - za to dla równowagi na szczycie but postanowił się rozwalić, a zielony szlak, którym schodziłem, wykończyć mnie psychicznie ;)
Wrzesień (5 dni w podróży)
Początek roku szkolnego, ale też początek nowej szkoły! Tym sposobem jeszcze przed połową września znów skierowaliśmy się w góry (tym razem z klasą) - wyjazd integracyjny, Bukowina Tatrzańska - no i Rusinowa Polana. Na tej ostatniej co prawda byłem, ale w podstawówce i nie pamiętałem tego za wyraźnie - ale teraz warun dopisał i widoki na słowackie Wysokie były!
I potem jeszcze był weekend w okolicach Torunia. Ostatni biwak w tym roku (zimno!), Toruń, prom, powrót przez lasy i "okrąglaki" gdzieś w środkowej Polsce.
Październik (11 dni w podróży)
Piękna złota jesień w Beskidach - na Mogielicy: wygrzewanie się na łące porośniętej żółtą trawą i zdobycie kolejnego szczytu do Korony Gór Polski.
No ale idąc do szkoły, nie myślałem, że tego roku będę jeszcze na jakimś dłuższym wyjeździe. W październiku udało się jeszcze pojechać... na Bałkany (po prostu inna klasa miała jeszcze wolne miejsca na wycieczce). Węgry, Bośnia, Czarnogóra, Albania (tak, byłem na wycieczce szkolnej w Albanii :D ) i Macedonia = fajny pomysł na wyjazd!
Pierwszy raz byłem w termach na Węgrzech (za 10. razem w tym kraju), a później m.in. w Sarajewie, które naprawdę mnie zainteresowało, i do którego MUSZĘ wrócić! Po raz pierwszy przekraczałem też granicę serbsko-węgierską w Horgos / Roszke (udało mi się nawet dostać serbską pieczątkę wyjazdową, ha!) - na przejściu, którego miałem nigdy nie odwiedzić ;)
Listopad (1 dzień w podróży)
W listopadzie chciałem pojechać za granicę. Gdziekolwiek. Choćby tą "zagranicą" miała być słowacka strona gór. Po prostu to był ostatni miesiąc, w którym nigdy wcześniej nie opuściłem granic Polski - a obiecywałem sobie to wcześniej przez dwa lata. I udało się wybrać - w słowackie Pieniny (które też chodziły mi po głowie od jakiegoś czasu), konkretnie na Wysoki Wierch (898 m.n.p.m.). Widoki na Tatry zwaliły mnie z nóg, a sceneria w ogóle nie przypominała listopada - gdyby mnie tam nie było, pewnie w pierwszym odruchu powiedziałbym, że to wrzesień.
Grudzień (2 dni w podróży)
Ostatni miesiąc roku zaznacza się dwiema wycieczkami. W sobotę Warszawa (spotkanie ze znajomymi), a następnego dnia korzystając z ładnej pogody w górach, ląduję w Beskidach (Tatry odpadają, bo lawinowa trójka). Na początku pomysł był na Turbacz w Gorcach - ale Lubomir (904 m.n.p.m.), na który ostatecznie się wybraliśmy, też nie jest zły i też należy do Korony Gór Polski. No i było zimowo - cicho, biało, chłodno i słonecznie!
2017 - liczby (około)podróżnicze
- w 2017 roku napisałem 72 teksty (nie chcę liczyć, ile to godzin i dni, bo to poszłoby pewnie w tygodnie),
- byłem 71 dni w podróży,
- 14 razy nocowałem na dziko,
- zdobyłem 10 pieczątek (w dwóch paszportach) - w tym jedną unijną, z Chorwacji,
- odwiedziłem 11 krajów (część z nich kilka razy), w tym jeden nowy - Bułgarię,
- zrobiłem ok. 10 000 zdjęć,
- pokonałem ok. 16 500 km (samochodem, autobusem, pociągiem, promem, rowerem i pieszo)
- 9 / 12 miesięcy miało w sobie górski akcent,
- 145 km na szlakach w różnych górach (13 wycieczek),
- dołożyłem 2 góry do Korony Gór Polski (Mogielica i Lubomir) - zdobyte 7 / 28,
- i sporo innych rzeczy...!
TOP 20 zdjęć z 2017 roku!
Na koniec chciałbym Wam jeszcze pokazać TOP 20 zdjęć 2017 roku. To po prostu są moje ulubione fotki - nie wiem, czy najlepsze, ale staram się, żeby wszystkie były fajne (wybór był trudny!). Zaczynamy tradycyjnie od końca!
Miejsce 20 - suszone chilli (Macedonia)
Tyle suszonych papryczek! Fota zrobiona gdzieś w Skopje na bazarze. Chyba sami przyznacie, że widok dość niecodzienny - więc nie mogło go zabraknąć w rankingu.
Miejsce 19 - dworzec w Łupkowie (Polska)
Dworzec kolejowy, przez który przejeżdżają dwa pociągi dziennie i to tylko w wakacyjne weekendy. Dodatkowo jest położony prawie że na samej granicy Beskidu Niskiego i Bieszczadów - a co najważniejsze, moim zdaniem to jedna z najbardziej sympatycznych stacji w Polsce! :D
Miejsce 18 - kolejowe klimaty w Trójmieście (Polska)
Jak Trójmiasto, to i pociągi! Na to miejsce natknąłem się przypadkiem - drewniana, trzeszcząca kładka nad torami, wchodzę na nią zobaczyć otoczenie z innej perspektywy. Niby brzydko, niby ponuro - ale jak dla mnie to jest po prostu ładne. Zresztą tego typu miejsc jest coraz mniej...
Miejsce 17 - cieszyńskie magnolie (Polska)
Magnolie, forsycja i światło - tak w skrócie można byłoby opisać tę fotkę. Zrobiona oczywiście w Cieszynie! Po prostu pięknie, zdjęcie zdecydowanie zasługuje na miejsce w tym zestawieniu.
Miejsce 16 - Tirana (Albania)
Jak Tirana i jej główny plac, to też pomnik Skanderbega, albańskiego bohatera narodowego. Plac oczywiście ma taką samą nazwę - bo w Albanii w prawie każdym szanującym się mieście musi być coś, co jest nazwane imieniem Skanderbega! Lubię to zdjęcie za to, że widać tylko kształt pomnika, bez szczegółów - inaczej, niż zwykle robi się zdjęcia tego typu obiektom.
Miejsce 15 - zachód słońca na Polesiu (Ukraina)
Polesie, Ukraina. Późny zachód słońca nad jednym z jezior (zdjęcie zrobione koło 23). Podobają mi się takie fotki - słońce chowa się za horyzontem, widać jeszcze tylko zarysy otoczenia.
Miejsce 14 - zimowe Beskidy (Polska)
Robi się... zimno! Nie wiedziałem, czy jeszcze przed Nowym Rokiem zobaczę zimę w górach - i to najlepiej taką, kiedy jest lampa. Udało się - ale jakby ktoś mi jeszcze miesiąc temu powiedział, że tak będzie na szlaku na Lubomir, to pewnie zacząłbym się śmiać - bo akurat tam chciałem pójść w jakiś pochmurny dzień, w końcu ze szczytu i tak nie ma widoków! Ale jak się okazało, są z części podejścia :)
Miejsce 13 - Buzłudża (Bułgaria)
Fota wylądowała tutaj nie tylko ze względu na to, że zwyczajnie jest ładna. Ale rzadko się zdarza, żeby na jakimś szczycie w górach był postawiony pomnik! A sam monument też jest ciekawy - bo wygląda jak UFO, które wylądowało gdzieś w Bułgarii ;)
Miejsce 12 - zamek Tenczyn (Polska)
Co prawda na zamku Tenczyn w Rudnie już trzeba kupować bilet, nie można sobie tam tak po prostu wejść, jak jeszcze na wiosnę 2016 - ale kaplica wygląda dalej tak samo - jest zrujnowana i porośnięta bluszczem. A z wieży można podziwiać zarówno ją, jak i okoliczne pagórki.
Miejsce 11 - las nad jeziorem (Bułgaria)
Las i jezioro? Na pierwszy rzut oka brzmi mocno zwyczajnie - ale tutaj nad brzegiem są skały! A kiedy podejdziemy przez las na brzeg, zobaczymy Starą Płaninę, która ciągnie się prawie przez całą Bułgarię. No a poza tym to był mój pierwszy nocleg, który w pełni można nazwać "spaniem w lesie" - więc fota zasługuje, żeby ją tu umieścić!
Miejsce 10 - Rusinowa Polana (Polska)
Jesteśmy w połowie stawki. Na Rusinowej byłem już co prawda kilka razy, ale nigdy nie udało mi się złapać takich widoków, jak tutaj - tyle że wtedy po górach chodziłem raz na ruski rok! Zresztą uwielbiam, jak na zdjęciu są takie smugi światła - pięknie, chociaż miejsce dość oklepane ;)
Miejsce 9 - Borżawa (Ukraina)
Na Borżawie (i w ogóle w ukraińskich Karpatach) jest... przestrzennie! Góry wydają się być rozłożone na ogromnej powierzchni, szczyty dzieli spora odległość i jest dość pusto! Właśnie dlatego, że jest przestrzeń - to najbardziej tam lubię!
Miejsce 8 - zachód słońca w Trebinje (Bośnia i Hercegowina)
Kolejny zachód słońca w zestawieniu. Trebinje, niewielkie miasteczko na samym południu Bośni i Hercegowiny - nie wiedziałem zupełnie, czego się spodziewać i raczej się nie nakręcałem na to miejsce. Jeden brzeg rzeki obsadzony drzewami, na drugim starówka - a na górze płonące chmury! ;)
Miejsce 7 - Zielona Dolina Gąsienicowa (Polska)
Wracamy do Polski. Zielona Dolina Gąsienicowa (w sierpniu faktycznie zielona, porośnięta kosówką), mikro-staw i górujące nad wszystkim Tatry Wysokie z charakterystycznym Kościelcem. Te rewiry w Tatrach mają sporo uroku - chociaż są znane chyba jeszcze bardziej, niż Rusinowa i pod względem popularności biją się o palmę pierwszeństwa z Morskim Okiem.
Miejsce 6 - Wysoki Wierch (Polska / Słowacja)
Zdjęcie z podwójnym obywatelstwem, bo ścieżka, na której stałem, to jednocześnie granica pomiędzy Polską i Słowacją. Nie dość, że samo w sobie jest ładne (bo widoki z Wysokiego Wierchu są jak dla mnie jednymi z najlepszych w Pieninach), to zrobiłem je... w listopadzie! Pomimo weekendu i świetnych warunków, na szczycie było zaledwie parę osób.
Miejsce 5 - w Beskidzie Wyspowym (Polska)
Znów pagórzaście i znów kolorowo! Tym razem Beskid Wyspowy - powoli robiło się kolorowo, ale jeszcze było tam coś z lata. Taka złota jesień to chyba moja ulubiona pora roku, a jak jeszcze można ją podziwiać we względnej ciszy i spokoju, to jest jeszcze lepiej.
Miejsce 4 - wieczorna Boka Kotorska (Czarnogóra)
Zbliżamy się do TOP 3! W Czarnogórze byłem po raz pierwszy w 2015 roku - i nie mogliśmy nie odwiedzić Boki Kotorskiej! Ale jedna rzecz wtedy nam nie wyszła: chcieliśmy zanocować z widokiem na zatokę - no ale Kotor opuszczaliśmy koło 16, a rozkładanie tak wcześnie biwaku trochę traci sens. I tym sposobem nocnego widoku na rozświetloną Bokę z góry nie było :(
Ale co się odwlecze, to nie uciecze i dwa lata później udało się uchwycić zatokę o zachodzie słońca. Co prawda spania też nie było (więc znowu jest powód, żeby wrócić ;) ) - ale zdjęcie zrobione!
Miejsce 3 - zachód słońca nad jeziorem Ochrydzkim (Macedonia)
Ten zachód wywołał u mnie naprawdę efekt "WOW"! Siedząc na plaży, bez przerwy robiłem zdjęcia, zapychając kartę pamięci w zawrotnym tempie - ale taka fota była tego warta. Najlepszy zachód słońca w 2017!
Miejsce 2 - gdzieś w górach (Macedonia)
Złota jesień w pewnym miejscu w macedońskich górach - zupełnie nie myślałem, że uda mi się coś takiego zobaczyć! To, że tam jest super, chyba nie wymaga komentowania - ale ogólny klimat otoczenia nie daje się opisać słowami! Dlatego też tak wysokie miejsce.
Miejsce 1 - półwysep Kaneo (Macedonia)
I dobiliśmy do TOP 1 - najlepsze z najlepszych zdjęć! :D (nieskromnie przyznam, że nieźle nadawałoby się na widokówkę ;) ) niby kadr znany i popularny, bo jakieś 80% ludzi, którzy przyjeżdżają do Macedonii, fotografuje cerkiewkę na półwyspie Kaneo w Ochrydzie - chyba najczęściej zwiedzanym mieście w tym pięknym kraju. Ale kiedy to zobaczyłem, zupełnie przestałem się dziwić, dlaczego Kaneo to symbol Macedonii!
Plany na 2018
2018 będzie inny, niż poprzednie lata - teraz mam pomysł, żeby było bardziej... aktywnie. Nie planuję zbyt dużo, ale nie ma takiej opcji, żeby było nudno - będzie fajnie i będzie się działo!
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO, PODRÓŻNICZEGO ROKU 2018 dla wszystkich Czytelników!!! :D
Może zainteresować Cię też:
Jeśli chcesz dowiadywać się o tym, co u mnie i o moich podróżach na bieżąco, dołącz do grona czytelników na FB - będzie mi bardzo miło! (https://www.facebook.com/zamiedzaidalej)
Jaki imponujący widok!!! Podziwiam zarówno podróże, piękne zdjęcia, a dodatkowo jako osoba z blogiem - liczbę wpisów za ten rok (mi w którymś roku stuknęło aż... 7 :D). Ale dopiero teraz załapałam, ILE TY MASZ LAT. :) Rewelacyjnie piszesz i niezły masz już wynik! Wszystkiego dobrego na 2018, wielu udanych podróży i inspiracji. :)
OdpowiedzUsuńEmi
dziękuję! <3 ( chociaż u Ciebie lista podróży też jest ładna :D ) - i nawzajem :)
UsuńJa sama nie robię podsumowań. Wolę planować przyszłość ;) życzę Ci, żeby i Twój 2018 był pełen wrażeń!
OdpowiedzUsuńnawzajem! :D
UsuńBardziej aktywnie ma być w 2018? Brzmi intrygująco po przejrzeniu niezwykle aktywnego podróżniczo roku[2017]! ;) Ale tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńPróbowałam wybrać najciekawsze dla mnie zdjęcie z rankingu i mam problem. Przynajmniej kilka podoba mi się bardzo! Brawo :) |Ewa
aktywnie - mam nadzieję, że podróżniczo też! ale przede wszystkim ma być aktywnościowo! :) (a co do zdjęć - fajnie mi czytać takie komentarze! :D )
Usuń